Witam wszystkich cieplutko!
Święta tuż tuż a ja startuję z drugą częścią Mapy Wybrańców. Ci, którzy zaglądają na spis treści pewnie się domyślają, że będzie się ona opierać na Kluczu Czystości.
Ren: Ja przypominam jeszcze raz, że za dwa dni przed południem pojawi się mega długi jak na zdolności Hoshi oneshot świąteczny.
Dokładnie. A dedykacja dla AyameBeyond- raz, bo jej to obiecałam, a dwa za prezent jaki od niej dostałam. Śliczny. ^ ^
~*~
Następnego dnia wieczorem wszyscy zebrali się w pokoju Yuuki, aby omówić z nią sprawę Klucza Czystości. Dziewczyna wyglądała o wiele lepiej niż poprzedniego dnia, co było skutkiem opieki i troski ze strony Jun, Tamao oraz Piriki. Anna nie bawiła się w tego typu rzeczy, ale pilnowała, żeby dziewczyny ją doglądały, a Faust regularnie badał. Z początku czarnowłosa nie rozumiała, czemu jest tak dobrze traktowana, ale potem wytłumaczyła jej to siostra Horohoro. Chodziło o to, że Annie jest potrzebna jako osoba wiedząca całkiem sporo o wrogu w postaci Wybawców, użyteczna w misji. Chociaż panna Tao uparcie twierdziła, że Anna robi to z głębi swojego dobrego serca. Miała po części rację... Z kolei Jun, Tamao i Pirika zajmowały się nią, bo zwyczajnie ją polubiły. No a szczególnie jej długie włosy, którymi można było się świetnie bawić, czesząc je na wiele sposobów. Pannie Hino to nie przeszkadzało. Widziała w tym jakiś pewien sposób na odwdzięczenie się im za troskę i opiekę.
-Zacznijmy od sprawy innej niż klucz. Na początku chciałabym wam wyjaśnić, że moja chwilowa utrata przytomności w zamku nie była spowodowana osłabieniem. I tu jest ostrzeżenie dla was, szamani. Tylko Wybrańcy mogą podejść spokojnie do komnaty, w której przechowywana jest mapa. A to dlatego, że-
-Tylko oni nie są wrażliwi na pieczęć. Wybrańcami nazywamy troje osób, u których po przedstawieniu cech uruchamia się coś, co przetłumaczyłem sobie jako system połączenia. Kiedy przedstawiłem Yoh i Renowi cechy, jakie im wybrałem, stworzyliśmy jedną z wielu trójek Wybrańców, a nasze cechy wybiły się spośród innych w naszych umysłach. Widocznie jesteśmy dość mocni, skoro nic nie odczuliśmy w pobliżu mapy. Powinniśmy co najmniej źle się poczuć... A ona nie jest Wybrańcem, przez co pieczęć mapy starała się ją unicestwić myśląc, że jest wrogiem.
Wszyscy słuchali uważnie stojącego w drzwiach Hao. W ręku trzymał książkę, którą zabrali z Zamku z Piór. Z tego co im napomniał poprzedniego dnia była zapisana jakimś staro szamańskim językiem, który tylko on był w stanie poprawnie odczytać. Oczywiście Yoh rwał się do pomocy jak szalony, ale jego brat był do tego nieco mniej entuzjastycznie nastawiony. Jednak słuchawkowy szaman i tak cały czas go nawiedzał pytając, jak może pomóc. W końcu Król Szamanów stracił cierpliwość i zagroził, że jeśli Yoh nie da mu spokoju, to nie będzie się do niego odzywał. I ten argument podziałał.
-A jak to możliwe, że Wybawcy mogą spokojnie przebywać w zamku niewrażliwi na pieczęć?- spytał Lyserg.
-Oni w sumie nie wchodzili do komnaty z mapą. Odkąd jakimś cudem udało im się ją zamknąć, nikt tam nie wchodził- wyjaśniła Hino.
-To jeśli ten temat mamy omówiony, przejdźmy do sprawy ważniejszej. Kto ma Klucz Czystości?- spytała wprost Anna. Yuuki odwróciła wzrok, zaciskając mocno dłonie na pościeli. Nie miała ochoty przytaczać tej historii. Była tak bolesna... Powtarzała się w jej pamięci wciąż i wciąż, raniąc ją coraz dotkliwiej. Najgorsze było to, że cała wina leżała po jej stronie. To ona wszystko zniszczyła uważając to za najlepsze rozwiązanie. A przecież mogła to rozegrać inaczej...
-Coś nie tak?- spytał niepewnie Ryu, patrząc na smutną twarz dziewczyny. Ta westchnęła i przemówiła cicho.
-Osobą, która posiada Klucz Czystości jest ktoś, kto ofiarował mi swe serce, troskę i czas. Ktoś, kto poświęcił mi pół roku tylko po to, żeby zostać przeze mnie dotkliwie zranionym. Ktoś, kto oferował mi pomoc i przyjaźń, które ja w pełni świadomie odrzuciłam. Ta osoba to szamanka, Żelazna Dziewica znana wam pod imieniem Jeanne.
***
Wysoki mężczyzna o ciemnych włosach do ramion ubrany w biały mundur i złotą pelerynę wolno otworzył drzwi od zamku. Poprawił okulary i westchnął zrezygnowany. Przybył jako pierwszy, albowiem jego towarzysze i duch księcia Alburda byli jeszcze w drodze. Wciąż nie rozumiał jak to możliwe, że jako jedyny był na tyle rozgarnięty, aby wysiąść na właściwej stacji. Niby wśród Wybawców byli ludzie w większości rozważni, ale... Jeden kompletny idiota, dwóch, których nie obchodziło nic, rodzeństwo, które poza sobą świata nie widziało, beznadziejny podrywacz i neurotyczna panienka. Ech, nie trzeba było brać osobnego wagonu... W ten sposób oszczędziłby swój cenny czas. No ale mieli już wszystkie ubzdurane sobie przez księcia duperele i mogli zacząć rytuał ofiarowania. Oczywiście w przenośni. Ach, jego mała, urocza bratanica była święcie przekonana, że następnego dnia skończy życie. Że też musiał ją tak paskudnie okłamać. Tak naprawdę nie zamierzał jej poświęcać. Bądź co bądź była córką jego brata. Może nie interesował się nią, ale nie chciał jej zabijać. Zamierzał stwarzać pozory przed duchem księcia, a w dzień ofiarowania za pomocą posiadającej zdolności itako Victorique, odesłać go. Więc po co ta cała maskarada? Żeby wyrobić w bratanicy respekt.
Przeszedł przez schody i cały korytarz, aż doszedł do najbardziej oddalonych drzwi. Zapukał, jednakże odpowiedziała mu cisza. Zmarszczył brwi. Przecież miała kategoryczny zakaz na wychodzenie z pokoju. Raz zostawili ją całkowicie samą, a ona już urządza sobie spacerki. Chociaż... Może po prostu spała? Nacisnął klamkę i wszedł do środka.
-Yuuki, to ja, Saito. Czemu nie odpowia-
Urwał. Jego oczy najpierw rozszerzyły się w szoku, a chwilę potem zwężyły w gniewie. Zaczął biegać po całym zamku, wykrzykując imię bratanicy. Nic. Cisza. Przeszukał każdy pokój, ale rezultaty były zerowe. Zacisnął mocno pięści. Nie powinien zostawiać jej samej. Zapłaci za ucieczkę. Ona i ten, kto jej pomógł.
***
Wszyscy patrzeli z szokiem na Yuuki. Nie mogli w to uwierzyć. Czemu, na Wielkiego Ducha, akurat Jeanne?! Z tylu osób na świecie to musi być ta, która z pewnością nie zgodzi się im pomóc. Nie warto było nawet fatygować się do niej po ten klucz. Równie dobrze mogli usiąść i poczekać na całkowitą zagładę świata.
-To było rok temu- zaczęła Yuuki, jakby nie zważając na depresję w oczach swych towarzyszy.- Jakiś tydzień po zakończeniu turnieju. W Himimeko pojawiła się trójka ludzi. Jakaś para i Jeanne, która mimo próśb i gróźb mieszkańców wsi wybrała się do zamku. Miała farta, bo tego dnia był ze tam oprócz mnie tylko Xiao Shun. Straszny leń i śpioch, a do tego kompletny idiota. Wybawcy trzymają go tylko dlatego, że jest jedynym doshi w grupie. Sama nie wiem, jak to się stało, ale Jeanne natrafiła na mój pokój. I tak to się zaczęło... Mimo tego, że byłam dla niej niemiła, oziębła i nieufna, ona przychodziła codziennie. Wchodziła dość zabawnie, przez okno. W jakiś sposób używała do tego Over Soul. Przesiadywała u mnie godzinami, a była tak cicha, że nikt jej nie wykrył. Z resztą ostatnio rzadko kiedy Wybawcy u mnie bywali. Zazwyczaj przychodzili z krótkimi komunikatami, jak ,,Śniadanie", ,,Obiad", ,,Kolacja", ,,Wyjeżdżamy, zostajesz z Xiao Shunem", ,,Wróciliśmy".
Spędzałam z Jeanne coraz więcej czasu, a co za tym idzie coraz bardziej ją lubiłam. Opowiadałyśmy sobie dużo o sobie, swojej przeszłości, marzeniach. Podarowałam jej nawet mój kochany rapier- spadek po ojcu, na którym ćwiczyłam kiedyś Over Soul. Po pewnym czasie Jeanne zaproponowała mi pomoc w ucieczce z Zamku z Piór. Byłam tak szczęśliwa... Snułam z nią plany na przyszłość i rozważałam nowe perspektywy. Jednakże... W końcu ta sielanka skończyła się. Jeden z Wybawców wykrył Jeanne po tym, jak poprosiłam ją o zrobienie bardzo ryzykownej rzeczy. Nie mogłam pozwolić na to, żeby ją skrzywdzili, więc kazałam jej odejść. Zrobiłam to w dość drastyczny sposób. Kiedy przyszła nagle zaczęłam wypominać jej złe rzeczy, jakie robiła podczas turnieju. Oczywiście wspominała często o swoich błędach z przeszłości. Powtarzała, że chce je naprawić. Jednak ja jej nie słuchałam. Podczas naszej ostatniej rozmowy wykrzyczałam jej, że nie zamierzam dalej budować przyjaźni z zabójczynią i kazałam jej nigdy więcej nie pokazywać mi na oczy. Oczywiście bolesnych słów poleciało więcej, ale nie chcę ich tu przytaczać... Koniec końców zraniłam ją bardzo dotkliwie. Wtedy też pierwszy raz zobaczyłam jej łzy, kiedy mówiła mi słowa, które zapamiętam do końca życia. ,,Jeśli chcesz, to odejdę. Jednakże jeżeli Wybawcy zauważą brak Klucza Czystości, to pamiętaj, że od teraz należy do mnie i nie zamierzam oddawać go im za żadne skarby."
Yuuki zakończyła swoją historię najciszej, jak tylko umiała. Nie umiała wydobyć z siebie nic więcej. Od połowy opowieści głos zaczął jej się łamać i nie mogła opanować drżenia dłoni, które splotła, opierając na nich czoło. Po odejściu Jeanne miała wiele czasu na myślenie i zadała sobie sprawę z tego, że wybrała najgorszy możliwy sposób. Wypowiedziała zbyt wiele bolesnych słów. Bardzo często słyszała od Żelaznej Dziewicy żal i skruchę, kiedy ta opowiadała o swoich błędach z czasów Turnieju Szamanów. Chciała się zmienić, pomagać ludziom, założyć fundację charytatywną... Ale w celu ochrony przyjaciółki musiała ją zranić. Wiedziała, że po tym Jeanne opuści Himimeko i nie powróci. I tak też się stało...
-Ale do czego Jeanne potrzebuje klucza?- spytał Ren po tym, jak dziewczyna trochę się uspokoiła.
-Ona... Myślę, że ona czeka na odpowiednich Wybrańców, którzy mogliby pokrzyżować plany Wybawców. Ona czeka na was- ostatnie zdanie Yuuki wypowiedziała patrząc na Yoh, Rena i Hao.
-Ale gdzie znajdziemy teraz Jeanne?- jęknęła Pirika.
-We Francji. To właśnie tam udała się ze swoimi przyjaciółmi, Meene i Johnem- poinformowała Yuuki. Lyserg odruchowo uśmiechnął się, słysząc imiona swoich dwóch byłych X-Laws, którzy zawsze wprowadzali do grupy radość i byli dla niego bardzo mili. Chciał się z nimi spotkać nie jak szaman z szamanami, tylko jak człowiek z człowiekiem. Luźno, przy jakiejś herbatce czy coś...
-Możemy tam lecieć nawet zaraz. Rodzina Tao ma dość szeroki wachlarz usług lotniczych- poinformowała Jun.
-No! To zbieramy się- uśmiechnął się szeroko Horohoro.
-Co masz na myśli mówiąc ,,my"? Chyba wyraziłem się jasno, kto ma brać ze mną udział podczas szukania Mapy Wybrańców- Hao skrzyżował ręce, patrząc stanowczym wzrokiem na szamana z Hokkaido.
-Tak... Ale to się tyczyło mapy. A teraz chodzi o klucz, królu- odparł niebieskowłosy, akcentując mocno ostatnie słowo. Starszy Asakura prawie dosłownie poszatkował go wzrokiem. Niestety wiedział, że Horohoro ma rację i nawet, jeśli teraz kazałby innym nie jechać, oni i tak by to zrobili wiedząc, że teraz nie wpłyną na losy misji.
-Nieznoszę twoich kumpli- warknął w stronę brata, co ten skwitował krótkim śmiechem. Chwilę potem wszyscy zorientowali się o dość późnej porze i postanowili zakończyć dyskusję. Wcześniej jednak Jun zadzwoniła do ojca w sprawie możliwości przelotu do Francji. Okazało się, że nie jest w stanie załatwić im niczego i będą musieli poczekać kilka dni. Przyjęli to z niesmakiem, ale mus to mus, więc rozeszli się do pokojów. Spać nie poszły tylko cztery osoby, muszące odbyć ważne rozmowy.
***
Yuuki odwróciła wzrok od życzących jej dobrej nocy nowych znajomych, patrząc w okno, za którym wśród nocnej czerni tańczyły płatki śniegu. Była dość zmęczona przywoływaniem wspomnień o Jeanne, ale z drugiej strony chciała je z siebie w końcu wyrzucić. Zacisnęła mocno dłonie na kołdrze, próbując nie płakać. Sama nie wiedziała czemu, ale pobyt wśród nowych znajomych sprawił, że te wszystkie ukrywane emocje, takie jak smutek czy potrzeba wygadania się nagle z niej wyszły. Obwiniała za to ich niesamowitą przyjacielskość i to, że przyjęli ją z otwartymi ramionami.
-Beznadziejnie łatwo wyczuć twoje uczucia, wiesz?
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie w stronę drzwi, gdzie oparty o ścianę stał Hao. Ręce miał skrzyżowane, a na jego ustach malował się zwyczajowy uśmiech. Yuuki drgnęła niespokojnie. To był w sumie pierwszy raz, kiedy Król Szamanów z nią rozmawiał. Do tej pory ich konwersacje ucinały się na wymianie krótkich zdań pojedynczych. Ewentualnie Hao mówił o niej, ale nie do niej, a Yuuki mówiła o nim grupowo, ujmując go wraz z Yoh i Renem. Czuła niechęć szatyna w swoim kierunku, toteż nie chciała mu się narzucać.
-Być może... Ja naprawdę nie znam się na ukrywaniu emocji- odparła po chwili. Chłopak uniósł brew.
-Doprawdy? W Zamku z Piór nieźle ci to wychodziło...
-Bo tam wszystko jest inne. Nie ma sensu czuć, bo i tak nikogo to nie obchodzi. Nie ważne, czy jest się smutnym czy wesołym nikomu na tym nie zależy. Szczególnie, jeśli jest się ofiarą. Ale to nie jest ważne. Powiedz mi proszę, jaki jest dokładnie cel tej wizyty?
Nagła zmiana tematu z początku zaskoczyła Hao, ale chwilę potem na jego twarz wpłynął charakterystyczny uśmieszek. Faktycznie, powinien był przejść już do sedna sprawy.
-Z początku nie byłem pewien co do twoich zamiarów. Bardzo szybko zjednałaś sobie tą bandę popaprańców, ale ja wciąż szukałem w tym drugiego dna. Jednakże... Wystarczył dzień obserwacji i moje wrodzone zdolności do czytania z ludzi i nie potrzebowałem nawet reishi, aby się przekonać, że nie masz złych intencji. Wątpię, żebyś była dobrą aktorką. Twoje uczucia są łatwe do odgadnięcie. Więc chcę, żebyś wiedziała, że na razie daję ci wolną rękę. Masz szansę udowodnić mi, że się nie mylę, więc nie zmarnuj jej.
To mówiąc Hao podszedł do drzwi, otwierając je. Już miał wyjść, kiedy zatrzymał go głos Yuuki. Był cichy, ale przepełniony pewnego rodzaju wdzięcznością. Tak, jakby dosłownie zdjął jej kamień z serca swoją przemową i w ogóle całą tą krótką rozmową.
-Dziękuję, Hao-san.
***
-Możemy porozmawiać chwilę, Anno?
Blondynka była więcej niż zaskoczona obecnością Yoh w swoim pokoju. Raczej nie miał w zwyczaju naruszać jej przestrzeni osobistej, a do jej sypialni zaglądał nadzwyczaj rzadko. Zazwyczaj były to jakieś drobnostki wymagające krótkiego pytania i odpowiedzi tak lub nie. To był pierwszy raz, kiedy słuchawkowy chłopak przyszedł do jej pokoju i chciał z nią porozmawiać. Widząc jego słynny uśmiech nie potrafiła mu odmówić.
-Oczywiście. O co chodzi?- spytała, siadając. Chłopak po chwili ociągania usiadł naprzeciwko niej. Mimo pytania dziewczyny nie mógł się zdobyć na odpowiedź. Kilka razy otwierał buzię, ale zamykał ją, szukając innych słów niż te, które wybrał początkowo. Blondynka cierpliwie czekała, aż jej towarzysz odnajdzie właściwe słowa. Z kolei Yoh był szczęśliwy, że wybrał tak późną porę na odwiedziny, ponieważ Annie utrudniało to zobaczenie coraz większych rumieńców na jego twarzy.
-Chodzi o... To znaczy chciałbym porozmawiać o... No o nas... O mnie i o tobie.
-A konkretniej?
Mógł się tego po niej spodziewać. Musiał wyłożyć kawę na ławę. Mimo, że przygotowywał się do tej rozmowy od roku, wciąż nie umiał jej przeprowadzić tak, jakby tego chciał. A wiedział, że i tak prędzej czy później będzie musiał to zrobić.
-No bo nie zostałem Królem Szamanów, a przecież tego właśnie ode mnie oczekiwałaś. Jako od narzeczonego. A ja cię zawiodłem. Ja... Ja nie jestem do końca pewien, czy po tym wszystkim ty wciąż chcesz budować ze mną swoją przyszłość.
Anna patrzyła na Yoh spokojnie, wstrzymując się chwilę od odpowiedzi. Nie wiedziała, czy mówi to, bo chce odejść, czy dlatego, że chce zostać. Był bardzo zestresowany jej reakcją, co można było zauważyć nawet w ciemności. Trzymała go chwilę w niepewność, po czym westchnęła.
-Jeszcze nigdy mnie nie zwiodłeś. To czy zostałeś Królem Szamanów, czy nie, jest bez znaczenia. Zawsze mogę mieć inne plany niż zostanie Królową Szamanów. Chciałam przecież otworzyć tu ośrodek wypoczynkowy, pamiętasz? To do ciebie należy decyzja, czy chcesz nadal być ze mną, czy nie. Ja się dostosuję.
Yoh otworzył szeroko oczy. Właśnie dostał od Anny możliwość decyzji i wyboru. W dodatku w ważnej sprawie! Z jednej strony cieszył się, bo nieczęsto mu się to zdarzało, ale z drugiej bał się, że jego decyzja wpłynie niekorzystnie na Annę. Nie chciał ją do czegoś zmuszać... Ale chciał też być z nią szczery.
-Jeśli o mnie chodzi- zaczął powoli, wreszcie się odprężając- to chętnie mógłbym kontynuować nasz związek. Nikt nie trzyma mnie w pionie tak dobrze, jak ty. Bez ciebie pewnie stałbym się rozpuszczonym dzieciakiem i nie umiałbym ogarnąć niczego.
-Z lenistwem takim jak twoje człowiek się po prostu rodzi.
Asakura zaśmiał się, słysząc te słowa. Jego brak chęci w wielu sprawach faktycznie był niemożliwy. Dziwił się, że osoba taka jak Anna była w stanie wytrzymać z nim tak długo. On na jej miejscu już dawno dałby sobie spokój z osobą swojego pokroju. A jednak ona niestrudzenie poświęcała mu niemalże cały swój czas. Zawsze chciała dla niego dobrze.
Z uśmiechem na ustach wstał i już zmieszał do wyjścia, kiedy nagle zatrzymał się. Stał chwilę, dobierając słowa, po czym odezwał się cichym, ale zarazem pewnym głosem.
-Dziękuję ci, Anno. Za to wszystko, co dla mnie zrobiłaś i wciąż robisz. Za to, że jesteś ze mną. Naprawdę mi na tym zależy i doceniam to.
Zanim blondynka zdążyła mu cokolwiek odpowiedzieć, opuścił pokój. Wtedy dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
-To ja powinnam ci za wszystko podziękować. Zakochałeś się w osobie takiej jak ja... To naprawdę głupie z twojej strony. Ale myślę, że między innymi za taką głupotę ja zakochałam się w tobie.
Pewna, że Yoh nie usłyszał tych słów, położyła się spać. Miała sporo planów na jutro i chciała się porządnie wyspać, aby mieć siłę na ich zrealizowanie. Nie wiedziała tylko, że słuchawkowy szaman słyszał wszystko przez uchylone drzwi od pokoju swojej narzeczonej. Zamknął je tak delikatnie, żeby dziewczyna tego nie usłyszała, po czym udał się do swojego pokoju. Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się taki szczęśliwy...
Jej nowy rozdział.... Ale będę mieć co czytać. Myślałam że się nie doczekam. Powaga, a tu proszę. Dzięki za prezent gwiazdkowy w formie nowego rozdziału. A najbardziej za dedyka, ale nie musiałaś. Z tym prezentem, to no wiesz. Lubię sprawiać koleżankom przyjemność, ale dziękuję. Jak tylko go przeczytam to napiszę recenzje.
OdpowiedzUsuńAnna: Obyś nie zapomniała dotrzymać słowa!
Cicho bądź... Ja zawsze dotrzymuję słowa.
Ren: Nie martw się... Ja mam podobny problem z Hoshi.
Proszę cię nie wtykaj swego nosa gdzie nie powinieneś.
Ren: Bo co mi zrobisz?
Mei: TO!!!! *Wali Rena w głowę gitarą co skutkuje pozbawieniem przytomności*
Dzięki Mei.
Mei: Nie ma sprawy.
Hoshi, chciałam ci jeszcze powiedzieć, że być może pojawi się kolejna część parodii opowieść. Wiem, że masz na liście, lecz wolę cię na to przygotować. I Jeszcze usunęłam komentarze z poprzedniego postu, które miały charakter spamu.
I jeszcze raz.... Ale będę MIAŁA CO CZYTAĆ *O* :):)
Ren! Mój jedyny asystencie-maskotko, żyjesz?
UsuńRen: Tak... Żyję... Fajnie, że się mart-
Uf! Już się bałam, że będę musiała szukać kogoś innego, kto będzie wymagał zapłaty za swoją pracę.
Ren: *faceplam*
Btw dedykacja była potrzebna i cieszę się, że zarówno ona jak i rozdział sprawiły Ci przyjemność. ^ ^
To było takie piękne:) Myślałam, że się poryczę. Super, że Yoh usłyszał ostatnie słowa Anny, choć gdyby ona o tym wiedziała to pewnie dałaby mu z prawego sierpowego:P Uwielbiam takie sceny.
OdpowiedzUsuńWujek Yuuki to najgorszy drań na świecie, gdybym go spotkała to przywaliłabym mu. Polubiłam Hino (już wiem skąd kojarzę nazwisko-Rei Hino z Sailor Moon:P, oglądałaś?) i mam nadzieje, że wujek-psychopata jej nie dopadnie
Pozdrawiam
Anna-itako
Dziękuję za miłe słowa. ^ ^
UsuńYoh i Anna to moja ulubiona para, więc sceny z nimi mogą się co jakiś czas pojawiać. :)
Jeśli chodzi o Yuuki, to masz rację. Jej nazwisko zaczerpnęłam z Sailor Moon.
Ren: Nawiasem mówiąc Hoshi oglądała tą serię.
Zrobiłam to dlatego, że Rei jest moją drugą ulubioną postacią- po Usagi i przed Ami. No i dlatego też, że włada moim ulubionym żywiłem. :D
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Cudowne, boskie, ekstra !!!! (brak określeń, bo było by ich za dużo....)
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna.
Sorry, że tak późno komentuje, ale wiesz te durne święta idą, a ja muszę gotować -,-
Jeanne nie jest przecież zła, ja ją bardzo lubię. Tylko w anime przedstawili ją jako jakąś psycholke, ale tak ogółem jest cudowna i miła. Najbardziej mi się podobało w mange, to , że jest z Renem, ale to inna sprawa.
Udało mi się odczepić od tej naszej gromadki szamanów i nie będą Ci tu spamować.
KD: A ja to co ?! T.T
Wszyscy mają Cię gdzieś, sorry ....
Bardzo lubię Hino i to, że Hao dał jej szansę to miło z jego strony. Ja wiem, że mój ukochany Asakura, nie jest taki zimny, jak się prezentuje. Po prostu nie chce zostać zranionym, a to inna sprawa.
Bardzo dobrze, że Iron Maiden ma ten klucz !
Też wątek z Anną i Yoh, był taki Kawaii !!!
Chcę więcej uczuć, ale nie wymagam, bo to trudne, sama coś o tym wiem xD
Czekam na next i buziaczki oraz biorę się za dalsze gotowanie
Dziękuję za miłe słowa. ^ ^
UsuńI rozumiem Twój brak czasu. Bądź co bądź każdy ma teraz mało czasu. Ja też, co widać po mojej częstotliwości odpisywania Ci na maile. ^ ^"
Ja też uwielbiam Jeanne. Jest moją drugą ulubioną kobiecą postacią z Shaman King (bo oczywiście nikt nie przebije Anny). Ale dobrze wiemy, że jej organizacja mocno nadepnęła na odcisk Yoh i spółce. W dodatku tych dwóch grup nigdy nie łączyły jakieś specjalnie ciepłe relacje. No ale ją z Renem uwielbiam. Totalnie urocza para. :3
Ren: Mogłabyś już skończyć? *czerwony ze wstydu*
Ależ ja tego nie robię złośliwie. Mam rację i ty o tym dobrze wiesz.
Jeśli chodzi o Yuuki to bardzo mnie cieszy, że przypadła Ci do gustu. Staram się zrobić z niej fajną osobę. Satysfakcjonuje mnie to, że jak na razie mi się to udaje. A Hao jak już kiedyś mówiłam Ayame jest naprawdę wrażliwym gościem, ale to ukrywa. ^ ^
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Ależ oczywiście, że Anna nie robi tego tylko przez wzgląd na użyteczność Yuuki. Może i świetnie to ukrywa, ale ma dobre serduszko;) I jej przyjaciele na pewno nie dadzą sobie wmówić, że jest inaczej;)
OdpowiedzUsuńOj Haoś... Kolejny ukrywacz uczuć się znalazł. Ładnie to tak szantażem zbywać braciszka? Nie pracowałoby się przyjemniej w dwójkę?^^ A już na pewno jarałabym się tą sceną jeszcze bardziej niż jak się jaram teraz;D
Kurczak, więc to Jeanne jest tą osobą, o której wspominała Yuuki? To trochę komplikuje sprawę:/ Ale z drugiej strony... Czy to nie okazja na naprawienie swoich błędów? Może Yuuki u Jeanne znajdzie coś więcej niż tylko Klucz Czystości?
...
Ee?? Żadnego ofiarowania? Z jednej strony to miło, że nie jest zimnym draniem gotowym poświęcić swoją bratanicę, jednak... Ee?? Nie ma co, kochany wujaszek:/ Naopowiadał, że złoży ją w ofierze, a potem się jeszcze dziwi, że uciekła. Brawo, geniuszu==
Jej... Biedna Jeanne...:( Ale przecież Yuuki zrobiła to po to, aby ją chronić. Jeanne na pewno to zrozumie. A i nasza gromadka nie powinna być tak sceptycznie nastawiona. Przecież Jeanne to w gruncie rzeczy dobra dziewczyna, na pewno chętnie pomoże w dobrej sprawie:) A w razie potrzeby Ren użyje swojego uroku osobistego i też będzie git;D Prawda, Ren?XD
Oo...:3 Meene i John...:3 To chyba ulubieni X-lawsi wszystkich bloggerów;D
Słusznie, Haoś. Widzę, że nauczył się, że próby przedyskutowania czegokolwiek z tą gromadką wariatów są z góry skazane na niepowodzenieXD Poza tym... bez nich nie byłoby tak wesoło:D Jeszcze Hao się do nich przekona, sam zobaczy;D Ich się nie da nie lubić;D
I jeszcze taki śliczny moment z Yoh i Anną na zakończenie^o^ No i niech ktoś mi powie, że oni nie są dla siebie stworzeni:3
Rozdział się bardzo podobał:) Buziaczki i czekam na next:) No i na oneshota;D
Wesołych świąt^^
Dziękuję za miłe słowa. ^ ^
UsuńAnna to naprawdę miła osoba. Ale nie daje sobie nadskakiwać więc udaje, że jest inaczej. I dobrze! Przykład prawdziwie silnej kobiety dwudziestego pierwszego wieku. :D
Jeśli chodzi o Asakurów, to z pewnością braterskie momenty będą się pojawiać, bo kocham ich ponad wszystko. Najbliższy już w gwiazdkowym oneshocie. xD
A jeśli chodzi o Saito, to zamierzam robić z nim mnóstwo nieprzewidzianych akcji. Z resztą Wybawców w sumie też. Ale co się dziwić, skoro to mają być debilowaci główni źli?
Ren: Ta... Bo nie można zrobić normalnych antagonistów...
Normalni są nudni. A jeśli chodzi o Jeanne to uwielbiam dziewczynę. Jej przedstawienie w mandze było cudowne. Po prostu uśmiech wstępował na moją twarz za każdym razem, kiedy ją widziałam. A parowanie jej z Renem to już w ogóle moje hobby. :3
Ren: Możecie się obie ode mnie odczepić?!
Ależ ty dobrze wiesz, że obie mamy racje. ^ ^
A Meene i John... Cóż... No jakże można ich nie lubić? ^ ^
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Wybacz bo ostatnio się pomyliłam i chodziło mi, że nie zrozumiałam słów Yuuki, a nie Anny ^^ ale teraz już jest wszystko jasne :) kto by się spodziewał, że Jeanne się zainteresuje Yuuki i Kluczem Czystości? Ponad to wygląda na to że będzie musiała współpracować z Hao... uwielbiam takie ironie losu :D
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci za fragment z Yoh i Anną :) Był bardzo uroczy i taki kochany :D milusio-przytulaśny, a na dodatek tak bardzo niewinny :)
Powiedz mi jak to jest, że ludzie tak miękną tylko wieczorem? Nawet Hao! A ty Ren? Zawsze bezwzględny ;>? (wysłałam ci mleczko, więc dojdzie na święta... taki drobiazg ode mnie :D)
Czekam na oneshot, postaram się go skomentować w ten sam dzień- myślę, że mi się uda, a jeśli nie to na drugi dzień już na pewno :)
Co do życzeń to może hmm... wesołych świąt zbyt oklepane więc ujmę to tak: Życzę, abyś miała w swoim życiu jak najwięcej tak przyjemnych wieczorów jaki mieli dzisiaj Twoi bohaterowie, takich spokojnych z dodatkiem miłości i przyjaźni :)
Pozdrawiam ;****
Dziękuję za miłe słowa. ^ ^
UsuńAnnę i Yoh ubóstwiam. Ich sposób przedstawienia w mandze był cudowny. A Powrót na Górę Osore mogłabym czytać wciąż i wciąż. Coś pięknego. Myślę, że będę im poświęcała od czasu do czasu dłuższą chwilkę. :)
Ren: Dziękuję za mleko!
Wow... Ren podziękował. O.O
Ren: Są święta... Nawet ja potrafię w ten szczególny czas spuścić trochę lodu z żył...
Kocham magię gwiazdki. :3
Mam nadzieję, że uda Ci się jutro do mnie wpaść. Ale jeśli nie, to już dzisiaj życzymy Ci z Renem bardzo SKowych świąt i żeby wesołość Naszej Wesołej Gromadki Cię nie opuściła. ^ ^
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
No to tak, na początek: Rozdział świetny- ogólnie rzecz biorąc. Fajny pomysł z tym, że Yuuki zaprzyjaźniła się z Jeanne. Trochę przesadziła, wygarniając jej takie błędy z przeszłości. Wszyscy wiemy, jaka Żelazna Dziewica jest uczuciowa. Ale rozumiem to, Yuuki chciała, żeby Jeanne była bezpieczna, jak najdalej od zamku. Ach, ten Saito. Dobrze mu tak. Już widzę jego wściekłą minę. Nie lubię go, ach te czarne charaktery. Cieszę się, że nie wprowadziłaś tutaj Marco. Jeny, nie zdzierżę go, samolub jeden. Oczywiście, kiedy trzeba się spieszyć coś nas spowalnia. Tutaj linie lotnicze Tao. A myślałam, że chociaż one będą niezawodne :p Hao i jego teksty mnie rozbrajają XD Moim zdaniem Yuuki za bardzo wszystko analizuje i za bardzo się przejmuje. No ale widać, że uczuciowa dziewczyna. Koooooooońcówki, kochana- tĘ bandĘ. Powiem Ci szczerze, że jednak lubię, kiedy Hao jest taki chamski i niemiły. To jego najbardziej widoczne cechy :)) Aww ten fragment ostatni między Yoh a Anną był uroczy, chociaż według mnie Anna powinna mu powiedzieć, co do niego czuje wprost, a nie dawać mu wolną rękę. Na szczęście, Yoh usłyszał to, co powiedziała na koniec :> Jako, że nie wiem, czy dam radę skomentować i przeczytać Twojego shota w Wigilię, chcę Ci teraz życzyć- Wesołych Świąt i bogatego Mikołaja <33
OdpowiedzUsuńPS Trzymam Cię za słowo, że w ósmym rozdziale będzie więcej momentów braterskich między naszymi Asakurami :*
Dziękuję za miłe słowa. ^ ^
UsuńJeśli chodzi o wątek z Yuuki i Jeanne, to napadł mnie nagle. Po prostu uwielbiam naszą małą, uroczą Żelazną Dziewicę i musiałam jej dać jakąś ważną rolę. Zastanawiam się tylko, w jakim kierunku popchnąć jej znajomość z Anną, którą zamierzam stworzyć... xD
Jeśli chodzi o X-Laws, to z nich wszystkich zamierzam wprowadzić tylko Jeanne, Meene i Johna. No chyba że Lyserg też się liczy. W końcu ich miejsce zajęli Wybawcy i bez sensu byłoby zwalać na biedne główki NWG dwie bandy idiotów.
Ren: Znamy przecież wszyscy litościwość Hoshi...
Dokładnie. Jeśli chodzi o Yuuki, to może faktycznie za bardzo się rozdrabnia. Ale możliwe, że to przeze mnie. Ja też często wszystko rozkładam na części pierwsze, a że Yuuki to moja OC od serca mogła to przypadkowo po mnie,,odziedziczyć". ^ ^
Dzie rzeczy, które bardzo lubię chamski Hao i uroczy Anna i Yoh. U mnie Hao jest jednak bardziej spokojny, ale jego wredną odmianę też bardzo lubię. :)
Za końcówki bardzo przepraszam. Starałam się sprawdzić wszystkie, ale najwidoczniej ta jedna rzecz mi umknęła... Ale nauczyłam się poprawnie pisać ,,naprawdę", więc zapewniam Cię, że końcówek też się nauczę. :D
Szkoda, że może Cię nie być jutro. Ale nie mam tego za złe, bo wiem, że i tak kiedyś przeczytasz mojego oneshota. Na święta życzymy Ci wraz z Renem wszystkiego najlepszego i dużej radości z prezentów. ^ ^
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao