środa, 22 stycznia 2014

12. Ofiara księżniczki

Witam was w to zimne popołudnie!
Ren: Dla takiego zmarźlucha jak ty każde jest zimne...
Oj tam! Tak czy inaczej zawuażyłam pewną rzecz. Otóż w poprzednim rozdziale cały czas zmieniałam imię z Veronique na Victorique. Otóż poprawna jest ta pierwsza forma. Ta druga to przypadek. Wzięło mi się ze wspominania Gosick... ^ ^"
Wiem, że piszę krótkie rozdziały, ale... Tym razem długość zaskoczyła nawet mnie. Spadam, a to nie jest dobre. Cóż... Przynajmniej Zakazane Braterstwo wychodzi mi w przyzwoitych długościach. No i ten rozdział mimo niewielkiej objętości jest naszpikowany akcją! ^ ^"
Dedykacja dla Spisu SK- dziękuję za przyjęcie mnie w wasze szeregi i zapewniam, że będę się starać z całych sił, abyście nie pożałowali tej decyzji.
~*~
Następnego dnia cała grupa udała się do Zamku z Piór. Ren i Yoh przekonali Hao do zabrania wszystkich na wypadek, jeśli jacyś Wybawcy mieliby wciąż kryć się wewnątrz. Nawiasem mówiąc ta trójka jakoś wyjątkowo dobrze współgrała ze sobą. O ile między Yoh i Hao oraz Renem i Yoh dobre relacje były oczywiste, wszystkich zaskoczyło to, jak dobrze udało się dogadać następcy rodu Tao z Królem Szamanów. Z początku byli do siebie nie do końca przekonani (szczególnie Ren), ale potem zaczęli wchodzić na przyjazną ścieżkę.
Postarajmy się teraz zrozumieć Hao. Musiał dogadać się z którymś z kumpli brata. No po prostu musiał, żeby nie robić mu zbędnych przykrości. A wybór był niewielki. Fausta raz nie było, a dwa starszy Asakura jakoś niekoniecznie palił się do zawiązywania z nim przyjacielskich więzów. Na Horohoro wystarczy że spojrzał, a już się wkurzał. To przez jego niemożliwą do wytrzymania ignorancję względem zacnego stanowiska, jakim był Król Szamanów. Choco sprawił, że przestał wierzyć w sens słów ,,dobry żart". Manta tak się go bał, że Hao nawet nie próbował z nim rozmawiać. Już same stanie obok niego przyprawiało kurdupelka o stan przedzawałowy. Ryu był zbyt męczący. Za dużo go wszędzie było. No a Lyserga to nawet nie lubił. I nie starał się polubić... Więc został mu panicz Tao.
Ryu otworzył drzwi, a oczom zebranych ukazało się niektórym już dobrze znane wnętrze zamku. Wszyscy wkroczyli do środka, a wtedy stało się coś, czego się nie spodziewali. Drzwi zamknęły się nie ruszane przez żadnego z grupy. Wszyscy momentalnie odwrócili się i zobaczyli pewnego faceta. Był drobny i w dodatku ubrany w ciemne ciuchy, przez co nikt wcześniej go nie zauważył. W dodatku nikt nie miał też za bardzo jak, bo dopiero co weszli.
-Panie! Co pan robisz?!- wrzasnął Horohoro, a wtedy coś sobie uświadomił. Mężczyzna wyglądał co najmniej dziwnie, a powodem tego było... opętanie! Szamani byli więcej niż pewni, że widzą przy człowieku ducha młodego, przystojny księcia o jasnych włosach. 
-Alburd- szepnęła cicho Yuuki. Wtedy oczy opętanego zwróciły się w jej stronę.
-Wiedziałem, że wrócisz- odezwał się zadowolony.- W końcu musimy skończyć to, co zostało zaczęte...
***
Jak można się łatwo domyślić, nikt nie był zadowolony z tego, że misja Veronique i Ludovica nie powiodła się. Trzeba było wymyślić inny plan, co padło rzecz jasna na Hansa. Bo wśród Wybawców panowała pewna zasada: ,,Jeśli coś się psuje, to co by to nie było oddajemy to w ręce Hansa".
-No ale czemu się nie udało?- dopytywał Xiao Shun po tym, jak Veronique zdała relację i zostało postanowione, iż Hans wymyśli, co robić dalej.
-Bo Żelazna Dziewica już stamtąd wyjechała- odpowiedział mu spokojnie Miguel.
-Ale czemu?
-Żeby pomóc naszym wrogom szukać Mapy Wybrańców.
-Czyli my też tam jedziemy?
-Raczej nie.
-Czemu?
Miguel ze wszystkich sił starał się utrzymać spokój i uśmiech na twarzy. Za jakie grzechy? Czemu akurat on był partnerem Xiao Shuna? Czemu nie mógł dostać uroczej Veronique albo silnego Ludovica? Wybawcy byli podzieleni na duety, w celu lepszej organizacji pracy. A Miguel jako partner musiał męczyć się z upierdliwym Chińczykiem, który wciąż zadawał głupie pytania, mimo iż słyszał wszystko, o co w chwili obecnej czytał.
-Bo Hans tak powiedział- wytłumaczył wciąż opanowany Miguel.
-Ale czemu tak powiedział?
-Idź szukać tencza!- Miguel w końcu podniósł głos, ale na twarzy jego towarzysza wciąż malował ten głupkowaty, nierozumiejący wyraz.
-A nie tęczy?- spytał po chwili.
-Tencza. Termoizolacyjnego ekwipunku na czas zasadniczej awarii.
-Zasadniczej awarii?
-Tak. To w naszym sloganie moment, w którym wyjedziemy z Francji. Dowódca ukrył go gdzieś w tym mieście.
-Acha...
Xiao Shun wstał i wyszedł z pokoju, który dzielił z Hiszpanem. Na korytarzu natknął się na Veronique, która szybko rozpoznała go po charakterystycznym westchnieniu.
-Gdzie idziesz?- spytała.
-Szukać tencza- odparł maksymalnie poważnie Xiao Shun.
-Tencza?- Francuzka przekrzywiła głowę w geście zdziwienia.
-Tak. Przyda się podczas zasadniczej awarii.
Zanim blondynka zdążyła spytać o coś więcej, czarnowłosy wyszedł. Członkini Wybawców westchnęła, zastanawiając się, czy jest w ogóle jakiś większy sens trzymania w organizacji Xiao Shuna. Niby był tym całym doshi i to w dodatku dość silnym, ale głupota zasłaniała ten jeden, jedyny atut. Bardziej męczył, niż się przydawał. Jako jedyny nie wnosił nic pożytecznego do organizacji. Łaził teraz jak ta ostatnia sierota, zastanawiając się pewnie, gdzie jest ten cały tencz, jak wygląda i co takiego ciekawego może zrobić...
***
-Żadnego ofiarowania nie będzie- sprzeciwił się Lyserg. Yoh uniósł rękę, aby uspokoić przyjaciela, po czym robił kilka kroków w przód, stając przed ciemnowłosą, aby w razie czego obronić ją.
-Porozmawiajmy- zaczął spokojnie.- Wytłumacz mi, czemu to robisz.
-Nie zrozumiesz... Nikt nie rozumie!- wrzasnął duch w ciele mężczyzny, patrząc nienawistnie na przeszkodę w postaci słuchawkowego chłopca.
-Udaje mi się czasem zrozumieć żarty Choco, więc pojmę wszystko- zachichotał Yoh.
-Ej!- Zbulwersował się rasowy komik.
-Oddaj mi księżniczkę, a nikt nie ucierpi- przekonywał Alburd, starając się na spokojny ton głosu.
-Ona ucierpi- stwierdziła Anna, stając obok narzeczonego. Ten obdarzył ją krótkim uśmiechem.
-Nie rozumiecie tego- prychnął książę, po czym zrobił kolejną nieoczekiwaną rzecz. Szybko pociągnął za ukrytą za jednym z obrazów wajchę. Nikt chyba nigdy nie zrozumie pokrętnego mechanizmu wajch działających w Zamku z Piór, ale jej efektem było rozsunięcie się podłogi za Yuuki i jej wpadnięcie do powstałej dziury w podłodze (wiem, wiem- za dużo Scooby Doo). Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, książę odepchnął ze swojej drogi Yoh i Annę, po czym wskoczył za czarnowłosą. Inni już chcieli powtórzyć ową czynność, ale powstrzymały ich Mirajeanne i Jeanne.
-Nie możecie tego zrobić- powiedziała cicho niebieskowłosa.- To przejście prowadzi do podziemnego korytarza najeżonego pułapkami, które tylko Alburd potrafi obejść.
-Nam zajmie to za dużo czasu- dodała Jeanne.- Pokażę wam bezpieczniejsze przejście.
Wszyscy posłusznie pokiwali głowami i dali się prowadzić Żelaznej  Dziewicy. Ta wbiegła przez jedne ze znajdujących się po prawo drzwi. Prowadziły one przestrzennej jadalni, co sugerował duży stół stojący pośrodku. Przez ogromne okna wpadały promienie słońca, oświetlając całe pomieszczenie. Widać było, że jeszcze niedawno ktoś z niego korzystał. Nietrudno było się domyślić, że powodem dobrego stanu jadalni było to, że posiłki jadali w niej Wybawcy. Jeanne kucnęła w kącie i odsunęła na bok dużą skrzynię, ukazując nieporadnie zakryte przejście (tak- maskował je Xiao Shun).
-Skąd o tym wiesz?- spytała zaciekawiona Pirika.
-Szukałam w tym zamku Mirajeanne. Znam wszystkie sekretne przejścia. To jest trochę jak zjeżdżalnia- powiedziała szybko dziewczyna, po czym wstała i silnym, zdecydowanym ruchem rozerwała swoją suknię, czyniąc ją krótszą. Zrobiła to w celu ułatwienia sobie krótkiej podróży. Po chwili każdy zjechał w dół wąskim tunelem. Tym sposobem znaleźli się w okrągłym pomieszczeniu. Na ścianach paliły się pochodnie, a na środku znajdował się bogato zdobiony, złoty ołtarz, na którym leżała Yuuki. Pod ścianą leżał jej czarny płaszcz, a na obecne ciuchy założoną miała białą, obszerną suknię zakrywającą jej czarną odzież. Jej ręce i nogi zostały związane, ale odwróciła głowę, żeby na nich spojrzeć. Stał przy niej Alburd, który słysząc hałas natychmiast zmienił obiekt zainteresowania.
-Wy- syknął, zaciskając pięści. W tym momencie wszystkim zrobiło się szczerze żal mężczyzny kontrolowanego przez ducha księcia. Biedaczek musiał przymusowo użyczać ciała takiemu psycholowi...
-Proszę cię, wysłuchaj mnie- poprosił ponownie Yoh.- Powiedzmy, że zdaję sobie sprawę z tego, że robisz to dla swojej ukochanej. Ale w ten sposób jej nie przeprosisz. Wręcz przeciwnie. Sprawisz, że będzie bardziej cierpiała.
-Kłamiesz! Co ty możesz o tym wiedzieć?! Jesteś tylko smarkaczem, próbującym zgrywać wszechwidzącego!- wrzeszczał Alburd. W tym czasie Anna poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciła głowę i zobaczyła Rena, który dał jej znak, żeby odeszła trochę dalej. Wykonała tą niewerbalną prośbę. Chłopak odprowadził ją na sam tył grupy, gdzie była też Jeanne.
-Wiem, że mogłabyś odesłać tego wariata w każdej chwili- zaczął szeptem fioletowowłosy.- Ale wiem też, że Yoh na to nie pozwoli, chcąc mu pomóc. Ale chciałbym pójść w inną stronę. Byłabyś w stanie przysłać pewnego ducha?
-Byłabym, ale co w związku z tym?- uniosła brew Anna.
-Później ci wytłumaczę, o co konkretnie chodzi. Na razie chciałbym, żebyś przyzwała ducha księżniczki, która mogłaby być w stanie wybić księciuniowi z głowy te zabawy życiem Yuuki.
-Ja jestem w stanie użyczyć jej swojego ciała w razie, jakby była potrzebna interwencja- dodała Jeanne, chcąc pomóc przyjaciółce. Nie zamierzała stracić jej po raz kolejny.
-Pospiesz się i powiedz mi wszystko, co wiesz o tej całej księżniczce- poleciła Chińczykowi Anna, zdejmując korale. W tym czasie Yoh wciąż niestrudzenie próbował przekonać Alburda do zmiany zdania. Daremnie. Yuuki patrzyła na swoich przyjaciół ze strachem w oczach. Bała się, że się nie uda. A nie chciała teraz ginąć. Było tak wiele planów, które chciała zrealizować. Tak wiele uczuć, które chciała poznać. Rzeczy, które chciała zrobić. Ludzi, dla których chciała być. Nie mogła teraz zginąć. Yoh obudził w jej sercu zbyt wiele nadziei, żeby teraz miała je ponownie stracić. Pokładała w nim teraz resztki swojej ufności i wiary.
Nagle wszyscy zabrzmiał rytmiczny dźwięk koralików różańca, a Yoh odetchnął z ulgą, kiedy Anna zaczęła mówić (uwaga, słowa z mangi z tłumaczenia Hayate z rozdziału, w którym Anna przyzywała ducha Mosuke).
-Po pierwsze za mego ojca, po drugie za moją matkę, po trzecie za me rodzeństwo w rodzinnym mieście. Modlimy się za twą duszę. Jeśli słyszysz mój głos w zaświatach, powstań! Jeżeli słyszysz ten różaniec, przybywaj, Fumiko!
Wszyscy z zapartym tchem patrzyli na zbierającą się wokół szamanki energię spirytystyczną. Niektórzy pierwszy raz widzieli ceremonią przyzwania w wykonaniu itako Anny, więc po prostu patrzyli oniemiali. Delikatna energia zbierała się przy różańcu, tworząc pewien niewyraźny kształt. Gdy zaczął on przybierać formę dziewczyny, Anna dała znak Jeanne. Ta rozłożyła szeroko ręce i zacisnęła mocno powieki, czekając na przyjęcie, którego miała doświadczyć pierwszy raz w swoim życiu.
-Oby się udało- szepnął Hao, mając na myśli nie tyle samo przyzwanie i połączenie, co cały plan Yoh i Rena.
-Styl Itako- technika połączenia! Wezwanie!- Krzyknęła Anna. Zamachnęła się koralami w stronę Jeanne i połączyła ducha z ciałem srebrnowłosej. Z początku nic się nie działo, ale już po chwili Żelazna Dziewica. spojrzała na zebranych nieswoim, nieobecnym wzrokiem. Książę w ciele niewinnego mężczyzny upuścił trzymany w dłoni, długi nóż z cichym szeptem.
-Moja księżniczka...

9 komentarzy:

  1. Ohayo:)
    Może i krótszy rozdział ale i bardzo ciekawy:)
    Biedna Yuuki ona to już naprawdę nie może oderwać się od tego psychola, mam nadzieję, że plan Rena i Yoh się uda. Może ten głupi duch zmądrzeje:)
    Hao lubi Rena:) W sumie są do siebie podobni:)
    No i ten tekst Yoh:,,Udaje mi się czasem zrozumieć żarty Choco, więc pojmę wszystko" rozwaliłaś mnie xD
    I jak zwykle Wybawcy i ten doshi... On jest naprawdę głupi...
    Pozdrawiam
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Ren: Plan mój i Yoh jest jeszcze bardziej złożony i jest w niego zamieszane jeszcze kilka osób.
      To fakt. To, co poznaliśmy w tej części to dopiero jego pierwsza faza. ^ ^
      Jeśli chodzi o Wybawców, to mimo iż ja ich stworzyłam, to lubię tylko Ludovica i Xiao Shuna. No i Saito, ale mam swoje powody, które zostaną ujawnione dopiero w 14 rozdziale.
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  2. No fakt... jest krótki, lecz i bardzo interesujący. Powiem ci coś Hoshi. Jeśli treść rozdziału jest bardzo ciekawa dla czytelnika, to długość nie ma znaczenia. A tekst Yoh z tym rozumieniem żartów Choco było genialne. O Hao wreszcie znalazł sobie kumpla z naszej paczki po za bratem... PRAWIDŁOWO. Wreszcie pojawiła się Fumiko, która przemówi temu wariatowi do łba i ogarnie ten cały bajzel. Chyba, mam nadzieję. Wiesz jak bardzo lubię twoje opowiadanie? Chyba nie zdziwi cię to, że powiem tylko jedno...
    CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!
    Pozdrawiam
    AyameBeyond (Mei i Anna obecnie były gdzie indziej więc sama postanowiłam napisać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Hao potrzebuje bratniej duszy. A ja jakoś zawsze lubiłam go w duecie z Renem. Nie wiem sama czemu. xD
      Ren: Jeszcze raz nazwiesz mnie i Hao ,,bratnimi duszami", a zawołam Fausta!
      Wiesz, że się go boję po rozdziale Ayame-chan... ;__;
      Ren: Właśnie o to chodzi!
      ...
      Cieszy mnie niezmiernie, że lubisz moją twórczość, Ayame-chan. Ja Twoją też bardzo lubię. ^ ^
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
    2. Aż tak się przestraszyłaś mojego rozdziału? Nie był wcale taki straszny xD. Ale przepraszam za to, że nie ostrzegłam cię o tym, że lubię horrory i że będą takie sceny. Przepraszam bardzo. Mam nadzieję, że nie będziesz miała koszmarów.
      I tak... bardzo lubię twoją twórczość. czego dowodzą moje ostatnie słowa z poprzedniego komentarza i cieszę się, że ty lubisz moją, chodź mój poziom twórczości jest na przeciętnym poziomie, ale i tak dzięki.
      A bym zapomniała...
      Po pierwsze jak ci się podobały moje klipy, które zmajstrowałam
      Po drugie: Już pracuje nad kolejnym one-shot'em z serii Kryształowe Kroniki więc gotuj się na kolejną porcję przygód Mei po świecie.

      Usuń
  3. Tak właśnie miałam krótką chwilę zwieszenia, gdy pisałam poprzedni komentarz i aż musiałam sprawdzić jej imię w tekścieXD Inna sprawa, że trafiłam akurat na tę niewłaściwą wersję, ale cóż... Mój przyjaciel Pech^^'
    Haoś, jesteś taki rozkoszny, kiedy się starasz dla swojego braciszka^o^ Zobaczysz, jeszcze sam będziesz prosił, żeby mówił do ciebie "nii-chan";D No dobra, w sumie chyba nie będzie musiał o to prosić, bo Yoh tak czy tak mówi do niego "nii-chan"XD
    I zupełnie nie rozumiem, dlaczego można nie chcieć zaprzyjaźnić się z Faustem...XD
    O lol, spławianie Shuna mnie rozwaliłoXD Aż korci, żeby wypróbować metodę "Sprawdź, czy cię nie ma w drugim pokoju". Nie zdziwiłoby mnie, gdyby wyszedł i po chwili wrócił z meldunkiem, że go tam nie maXDD Serio, z niego jest jeszcze lepszy polew niż z MarcoXD
    A księciunie mnie wkurza== Yoh próbuje z nim porozmawiać, a ten uparcie powtarza, że go nie zrozumieją, choć nawet nie da im spróbować== I jestem niezwykle ciekawa, jak jego szurnięty, psychopatyczny umysł łączy złożenie Yuuki w ofierze z uszczęśliwieniem jego książniczki. Chociaż... W sumie to chyba jednak nie jestem taka ciekawa...
    Ach, tłumaczenie Hayate... Próbowałam to przeczytać, ale... poległam na pierwszym rozdziale^^' Jakoś do mnie nie przemówiło (pomijając nawet błędne napisanie nazwy miejscowości, z której pochodzi Yoh...). Pewnie dlatego teraz po raz trzeci czytam mangę SK po angielskuXD Aczkolwiek nie kłócę się, bo tekst tej inkantacji rzeczywiście trudno inaczej przetłumaczyć na nasze. Najładniej brzmi ona po japońsku;D (wiesz, że właśnie znalazłam sobie jej tekst po japońsku?XD moja nienormalnosć nie zna granicXD)
    Kurczak, teraz się tak zaczęłam zastanawiać, czy Jeanne kiedykolwiek wykonywała Hyoui Gattai... No bo Shamash raczej do niej nie właził. Niezły wyczyn jak na szamankęXD
    No, to teraz pozostaje tylko czekać, aż księciunio dostanie ochrzan od swojej kobietyXD Nie mogę się doczekaćXD
    Rozdział jak zwykle świetny^^ Buziaczki i czekam na next:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Haoś jest uroczy- to oczywista oczywistość. Szczególnie jak tak patrzę na niego i słucham jego japońskiego głosiku... Noż rozkosz sama w sobie. Myślałam, że mi oczy wypadną tak się zachwycałam. *O*
      Ren: Fazowanie na Asakurów jest chyba jakąś nową chorobą...
      Czemu nie? Mogę być chora na Asaku... ten... no jakkolwiek się to nazywa! xD
      O księciu i jego powodach będzie więcej w następnym rozdziale. Chciałabym to wreszcie porządnie wyjaśnić jego powody, bo chyba wiele osób wciąż zachodzi w głowę o to, czemu właściwie to tak jest.
      Szczerze mówiąc sprawa Hyoui Gattai Jeanne jest naprawdę ciekawa. W sumie wliczmy też to, że miała naprawdę mało lat a i tak była silniejsza od praktycznie wszystkich uczestników Turnieju. Plus jej niesamowite furyoku. Niesamowita dziewczyna. ^ ^
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  4. A więc postanowiła się ruszyć i skomentować, wyjdzie jak wyjdzie. Chociaż i tak wiesz, że ja zawsze pierwsza tu czytam prawie zawsze po opublikowaniu X_X (moje źródła)
    Musze niestety się użerać, bo mi próbują anoreksje przypisać
    Hao: Bo ją masz >,<
    Niet, nie moja wina, że jestem dużo słodyczy , a mało wazę !!! (37kg)
    Yoh: Twoja
    Zabierz ich ode mnie, KD mi wystarczy
    A więc, ten duch księcia mnie wkurza, czy mogę go zaadoptować *proszące oczka* ?
    Yuuki jak jej coś zrobi to dorwę go, ale tą starą biała suknię może mi oddać, nie obrażę się..
    Haoś ma się ruszyć i pomagać, a nie jakieś swoje Haosiowe fohy strzela
    Hao: Nie strzelam
    Strzelasz, ja wiem o wszystkim !
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie kolejna część kryształowych kronik... Zapraszam (I liczę też na rehabilitację za... Ty już wiesz za co).

    OdpowiedzUsuń