Witam wszystkich słonecznie w ten śnieżny dzień!
Nie wiem sama, co powinnam powiedzieć... Miałam dzisiaj strasznie zabiegany dzień i ledwo sobie przypomniałam o tej notce. Ponadto nie mam absolutnie żadnego pomysłu na tą przedmowę.
Ren: Life is brutal.
O, Ren! Jaki ładny Ingrisz!
Ren: Nie prowokuj mnie...
Tak czy inaczej dedykacja dla Yohao- wiem, że raczej nigdy nie zdarzy jej się przeczytać tej dedykacji, ale i tak chciałam jej podziękować za założenie bloga o tematyce X-Laws. To pierwszy taki blog z jakim się spotkałam i naprawdę polecam. ^ ^
***
Z początku Alburd zdawał się naprawdę widzieć w Jeanne swoją ukochaną sprzed lat. Patrzył na nią zszokowany, całkowicie zapominając o Yuuki czy szamanach. Yoh w myślach odetchnął z ulgą i odprężył się lekko. Pierwsza część planu dotycząca Rena, Jeanne i Anny zakończona. Teraz, wykorzystując nieuwagę księcia można było wprowadzić w życie drugą. Słuchawkowy szaman uchwycił spojrzenia dwóch, biorących udział w przedsięwzięciu szamanów i lekko kiwnął głową. Odpowiedzieli mu tym samym gestem i, wykorzystując ogólną nieuwagę, przystąpili do realizacji, więc uspokojony Asakura wrócił do rozmowy z Alburdem i Fumiko.
-Jak możesz? Nie spodziewałam się, że stać cię na takie rzeczy- pokręciła głową Fumiko w ciele Jeanne. Jej twarz wyrażała nie tyle złość i nienawiść, co smutek i żal.
-Ale... Ale ja robię to dla ciebie- próbował się usprawiedliwić książę.
-Nie. Robisz to dla własnej satysfakcji, Alburdzie. Skończ z tym, zanim ta niewinna dziewczyna straci życie- prosiła go spokojnie Fumiko.
-Możemy ci pomóc. Po prostu wypuść Yuuki, a my zajmiemy się resztą- zapewnił z uśmiechem Yoh. Jeszcze trochę. Jeszcze krótka chwila i (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem), uda im się pomóc i księciu, i Yuuki. Rzucił szybko okiem, czy jego plan przebiega pomyślnie.
-Nie odejdę stąd, dopóki cię nie uszczęśliwię!- zwrócił się książę do swojej ukochanej.
-Uszczęśliwisz mnie, jeśli wypuścisz tą dziewczynę. Ja naprawdę już ci wybaczam ci to wszystko. Rozumiem, że trochę się pogubiłeś- przekonywał go duch w ciele Jeanne. Fumiko coraz bardziej martwiła się o życie Yuuki. Wiedziała, jak nieobliczalny potrafił być książę. Należało jak najszybciej skończyć to wszystko.
Alburd w ciele mężczyzny zdawał się stracić całą reprezentowaną wcześniej pewność siebie. W jego myśli wkradło się zwątpienie. A może się mylił? Może śmierć Yuuki nie była dobrym rozwiązaniem? Może jego plan w ogóle nie miał sensu? Z początku widział w nim słuszność. Specjalnie szukał dziewczyny podobnej do Fumiko, żeby jej zabiciem pokazać ukochanej, że wciąż myśli o niej i ją kocha. Tak bardzo chciał ją odzyskać... Ale... Co, jeśli była jeszcze inna strona? Yoh i księżniczka uśmiechnęli się szczęśliwi, że ich słowa trafiły do księcia. Mylili się...
-Teraz rozumiem- zaczął cicho książę.- To... To... To tylko te wasze całe szamańskie sztuczki! Próbujecie mnie omamić! Chcecie mnie oszukać jak jakiegoś naiwniaka!- wrzasnął, podnosząc z ziemi upuszczony wcześniej nóż. Sprawy zaczęły nabierać tempa, a tego Yoh nie przewidział. Alburd zdawał się przestać dostrzegać Fumiko w ciele Jeanne i ponownie zatracił się w swoich chorych celach. Słuchawkowy szaman był przekonany, że udało im się zmienić nastawienie księcia, ale widocznie niekoniecznie miał słuszność. Tak, jakby te wszystkie słowa spłynęły po Alburdzie jak woda po kaczce. Ale wliczmy jedno. Duch miał do czynienia z nie byle kim, tylko z samym Yoh Asakurą. A to był człowiek, który mimo wszystko nigdy nie tracił nadziei. Dlatego też ze swoim zwyczajowym uśmiechem podjął próbę dalszej rozmowy z duchem.
-Zależy, co uważasz za sztuczkę- zaśmiał się.
-Te wasze całe Over Soul, przyzwania, odsyłania, jedności i inne rzeczy. Ja nie daję się nabierać na takie rzeczy- syknął.
-A ja gadam do rzepy!
Duch księcia mrugnął kilka razy zaskoczony, widząc wymachującego rzepą Chocolove. Bezsensowne zdaje się tracenie słów na oznajmienie tego, że wielce zacny komik dostał swoją zwyczajową porcję kary. Wszyscy inni stali zażenowani. Noż taki ważny moment, a ten znowu wyskakuje ze swoim dziwnym pseudo poczuciem humoru! Yoh zaśmiał się nie tyle z żartu, co z komicznej sytuacji, panującej w pomieszczeniu. Jednak po chwili Albud ponownie przybrał wściekły wyraz twarzy.
-No to może w inny sposób. Jeśli ten człowiek będzie za długo opętany, to mimo iż jest szamanem, możesz zrobić mu krzywdę- przemówił ponownie młodszy Asakura.
-To nieważne! Mój cel jest wyższy niż życie tego słabego szamana!
-Cel? Raczej dziecięca fanaberia- przewrócił oczami Hao. Duch spojrzał na niego wściekły.
-Fanaberia?- warknął.
-Tak. Zachowujesz się jak rozpieszczony, mały chłopczyk, który sobie coś ubzdurał i się z tymi bzdurami obnosi- dodał Król Szamanów. Wtedy książę nie wytrzymał. Chwycił leżący na ołtarzu nóż, którym zamierzał zabić Yuuki i rzucił się z nim na długowłosego. Yoh patrzył na to przerażony. Jego brat stał tam teraz bezbronny, bez Ducha Stróża w obliczu szaleńca.
-Nii-chan!- krzyknął, szykując się do wykonania Over Soul, ale wtedy stało się coś niespodziewanego. Hao po prostu wyciągnął przed siebie rękę, a wtedy otoczyła go złota bariera, która odepchnęła przeciwnika, rzucając nim o ołtarz.
-Atakujesz Króla Szamanów? Śmieszny jesteś- prychnął, po czym zwrócił się do Yoh.- A ty nie nazywaj mnie tak, jasne?
-Oczywiście, Nii-chan.
-Dociera coś do ciebie w ogóle, czy nie?!
Duch księcia korzystając z tego, że wszyscy zdawali się na chwilę o nim zapomnieć wstał i odwrócił się w stronę Yuuki z zadowolonym uśmiechem. Czarne oczy dziewczyny ze strachem parzyły na ostre narzędzie w jego dłoni, którym jeszcze przed chwilą chciał skrzywdzić jednego z braci Asakura. Widziała dokładnie, jak jego palce mocno ściskają trzon ostrza. Zadawał się napawać tą upragnioną chwilą. Zrobił szeroki zamach, a wtedy Ryu zwrócił na niego uwagę.
-Panienko Yuuki!- wrzasnął, chcąc do niej podbiec. Alburd już opuszczał nóż, a ten...
Wbił się mocno w pusty ołtarz! Jak to się stało? Otóż w ostatniej chwili ukrywający się za nim Horohoro pociągnął Yuuki za rękę, zsuwając ją tym samym z ołtarza. Młoda Hino patrzyła zdziwiona na uśmiechającego się do niego promiennie szamana z Hokkaido. Po chwili podbiegł do nich Lyserg.
-Udało mi się- oznajmił zadowolony, kiedy Horohoro pomagał wstać czarnowłosej. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich i przytuliła obydwu.
-I takie podziękowania lubię najbardziej- zaśmiał się Horohoro, klepiąc ją po głowie niczym małe dziecko. Hino tylko się zaśmiała. Ryu i Choco korzystając z chwili nieuwagi i zaskoczenia księcia przygwoździli go do ziemi, żeby nie robił już żadnych głupot.
-Yuu!
Oczywiście pierwszą osobą, która ze łzami w oczach wyściskała Yuuki po tym, jak Lyserg i Horohoro przyprowadzili ją do reszty, była Jeanne. Duch księżniczki opuścił jej ciało, stając obok. Teraz można było w pełni podziwiać jej uderzające piękno. Długie, czarne włosy, ciemne oczy, blada skóra... Naprawdę była podobna do Yuuki. Różniła je jedynie twarz. Rysy twarzy Fumiko sprawiały, że mimo młodego wieku wyglądała naprawdę dorośle. Ponadto bardzo pasowała do całego Himimeko. Była wręcz obrazkowa.
Po Jeanne Yuuki wyściskały też Tamao, Pirika i Jun. Chłopcy stali z boku ograniczając się do życzliwych i pełnych ciepła uśmiechów.
-Muszę przyznać, że Hao sporo pomógł mimo tego, że nie był wtajemniczony. Kiedy zobaczył, że kończy mi się czas, zaczął zajmować Alurda tym mówieniem o fanaberiach- oznajmił Lyserg, średnio zadowolony z tego, że musi mówić tak pochlebne rzeczy o Hao. W końcu nadal w jego sercu tliła się uraza. Już nie tak ogromna, jak kiedyś, ale wciąż jakaś tam była. Jednak honor i kultura kazały mu napomnieć przy wszystkich o zasługach Króla Szamanów. Yuuki spojrzała na długowłosego szamana.
-Tylko mnie dotkniesz a przysięgam, że dzisiejsza ofiara się dopełni- pogroził jej palcem Hao. Jakoś nie miał ochoty na takie czułości. Dosłownie go od tego mdliło. Hino pisnęła i schowała się za Lysergiem.
-Yoh! Twój brat chce mi zrobić kuku!- powiedziała. Yoh spojrzał na Hao i już otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, kiedy przerwał mu starszy bliźniak.
-Zamierzasz dawać reprymendę Królowi Szamanów?- spytał kpiąco.
-Jeśli na nią zasługuje, to tak.
-Chyba o kimś zapomnieliście!
Wszyscy spojrzeli na wciąż przytrzymujących księcia Ryu i Choco. Ciesząc się z tego, że Yuuki jest cała i zdrowa prawie wszyscy zapomnieli o tym, że wciąż mają księciunia na głowie. Yoh i Fumiko podeszli do niego. Przez chwilę nie odzywał się, ale po chwili westchnął i opuścił ciało mężczyzny, stając przed szamanami w całej swej okazałości. Był to jasnowłosy, przystojny młodzieniec ubrany w bogate szaty. Na jego twarzy malowała się obojętność.
-Możemy dalej rozmawiać?- spytał spokojnie Yoh, wymuszając na swym rozmówcy spojrzenie w oczy. Książę jedynie przesunął po nim wzrok, po czym jego spojrzenie wylądowało na Yuuki. Nie patrzyła na niego, zajęta zapewnianiem swoich przyjaciół (a głównie Jeanne, Ryu, Piriki), że absolutnie wszystko z nią w porządku. Podszedł do niej, omijając wszystkich, którzy próbowali stanąć mu na drodze. Hino nie miała nawet odwagi spojrzeć w oczy swemu niedoszłemu oprawcy.
-Skrzywdź ją, a ja skrzywdzę ciebie- przestrzegł księcia Lyserg, dając mu do zrozumienia, że będzie miał go na oku. Alburd zignorował go, patrząc ciągle na Yuuki, która mimo wszystko nie odwzajemniła jego spojrzenia. Westchnął, po czym położył rękę na jej policzku, co wywołało u szamanów stan gotowości.
-Zmieniłaś się. Nie przypominasz mi tej obojętnej, zastraszonej Yuu, która wiecznie siedziała pod kluczem w swoim pokoju. Zauważyłem to już w momencie, w którym weszłaś do zamku. Poczułem się trochę tak, jakby ktoś oddał mi zepsutą zabawkę. To egoistyczne, prawda?
-Tak, to prawda- potwierdził Yoh, patrząc z dozą niepewności na całą tą sytuację.
-Zrozumiałem kilka rzeczy... Przede wszystkim to, jakie to uczucie... Kiedy nie możesz dostać tego, czego chcesz. Beznadziejne- uśmiechnął się gorzko.- Zawsze miałem to, co chciałem mieć. Bez kiwnięcia palcem. Na tacy. Więc... Nie chodzi tu o miłość czy tęsknotę. Po prostu nie mogłem dopuścić do siebie tego, że obie odeszły. Najpierw Fumiko, a potem Yuu, do której mimo wszystko przywiązałem się.
-Chyba w chwilach, w których nie planowałeś jak ją zabić- prychnął Ren. Co książę mimowolnie skwitował uśmiechem.
-W rzeczy samej. Ponadto chciałem mieć uczucie, że to ja cię odrzuciłem. Faktycznie jestem po prostu rozpieszczonym dzieciakiem- zwrócił się do Fumiko. Ta uśmiechnęła się delikatnie.
-Czyli teraz rozumiesz, co zrobiłeś źle?- bardziej stwierdził, niż spytał Yoh.
-Mniej więcej... Po prostu... Kiedy planowałem to wszystko nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile osób bym skrzywdził, zabijając Yuu. Wybawcy prawdopodobnie by się tym nie przejęli, tak myślę... Ale kiedy zobaczyłem jak bardzo wam na niej zależy... Chyba moje pojęcie miłości nie było do końca prawdziwe.
-Miłość to nie tylko posiadanie kogoś, ale też ofiarowanie siebie komuś. I tutaj popełniłeś błąd. Chciałeś zrobić z Fumiko swoją własność, bo nie chciałeś jej stracić. Ale teraz... Kiedy zrozumiałeś to wszystko, czy coś jeszcze cię tu trzyma?- spytał Yoh. Alburd spojrzał na jeszcze raz na Yuuki. Ona również na niego spojrzała, dotykając lekko jego dłoni i uśmiechając się. Księże odwzajemnił ten gest, kiedy poczuł na ramieniu dłoń Fumiko. Wyglądało na to, że widząc jego przemianę zdołała mu już zapomnieć to, co stało się lata temu.
-Powinniśmy już odejść- oznajmiła cicho. Alburd nie zaprzeczył. Czuł, że już nic go nie trzyma. Zrozumiał, gdzie popełnił błędy i teraz naprawdę chciał odejść, co ułatwiła mu Anna. Wcześniej jednak dał Yuuki radę na temat Wybawców. ,,Nie każdy jest taki, na jakiego wygląda"
Suuuuuupcio!!! Nic dodać nic ująć, poprostu genialne
OdpowiedzUsuńO. Widocznie mam nową czytelniczkę. Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. ^ ^
UsuńRozdział świetny i nie zaprzeczaj. W końcu wyjaśniła się ta cała farsa z księciem. Oj Wybawcy się nieźle zdziwią jak zorientuja się o jego zniknięciu. Już wyobrażam sobie ich miny. Jeśli chodzi o treść to byłam bardzo wzruszona, a zwłaszcza spotkaniem z Fumiko i jak ten psychol wyciągną lekcję. Mam nadzieję, kolejne rozdziały będą tak genialne jak poprzednie. Kiedy czytam to co napisałaś to mam wrażenie, iż moje opowiadanie to zwykła bazgranina.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Dziękuję za komentarz. ^ ^
UsuńRen: I z góry przepraszamy, że odpowiedź dopiero teraz.
Wątpię, czy Wybawcy się skapną. W końcu opuścili Himimeko i, jak wspomnieli w pociągu, nawet ich nie rusza sprawa księcia. xD
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Ohayo:)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze chce ci powiedzieć, że cię podziwiam:) Tak często dodawać notki, że też ci się chce:) Dzięki temu też mnie motywujesz do pisania... Dziękuje:)
W końcu ten książę się czegoś nauczył:) Jednak i tak już nic nie mam mu za złe i życzę mu szczęścia z Fumiko.
I oczywiście Choco i jego bezsensowne żarty... Hehe:) Ten to zawsze znajdzie odpowiednią chwile do gadania:P
I Hao, jaki on był super ( gwiazdki w oczach) Przecież jest Królem Szamanów:P
No i na koniec tekst, który mnie rozwalił ,,Yoh! Twój brat chce mi zrobić kuku!" Yuuki jesteś moją idolką:P
Pozdrawiam
Anna-medium
Dziękuję za komentarz. ^ ^
UsuńRen: I jak wyżej- przepraszamy, że odpowiadamy na niego dopiero teraz...
Dodawanie nie jest trudne. Np. aktualnie mam skończoną całą trzecią część opowiadania plus trzecią Zakazanego Braterstwa i jestem w trakcie przepisywania rozdziałów, które zostaną umieszczone na drugim blogu z kartek na laptopa. ^ ^
Gdybym mogła, waliłabym żartami Choco cały czas, ale problem w tym, że zawsze trzeba je odpowiednio dopasować. xD
Ren: Jak dla mnie mogłoby ich w ogóle nie być. -.-
A jeśli chodzi o Hao, to tajemnica jego tajemniczej zdolności wyjaśniona zostanie w ostatnim rozdziale trzeciej części. :)
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Gomen, że dopiero teraz komentuję, ale mam teraz masę nauki na głowie...
UsuńKurczak, ten Al-jak-mu-tam (nie moja wina, że wymyślasz takie trudne imiona;p) jest gorzej niż uparty== I głupi. Skoro nawet jego ukochana nie jest w stanie przemówić mu do rozumu? Poza tym ja naprawdę dalej nie rozumiem, jak niby zabicie Yuuki miałoby uszczęśliwić Fumiko. Nosz za kichanie==
Omg, żartówki Chocolove stają się coraz lepszeXD Choco, mój mistrzu!:D
A Yoh jest taki cudowny jak zawsze^-^ Ten jego niezachwiany optymizm^^ I równie niezachwiane "nii-chan"XD Uwielbiam Cię za to, wiesz?:D
Bardzo podobało mi się rozwiązanie całej tej historii z księciuniem:) Dobrze, że zmądrzał, świat i tak jest wystarczająco pełen idiotów. Poza tym Yoh nie dałby mu spoczywać w pokoju, dopóki by nie zmądrzał;P I jestem ciekawa, ile książę wiedział o Wybrańcach, skoro dał naszym szamanom taką radę.
Rozdział się bardzo podobał:) Buziaczki i czekam na next:)
I czekam na Zakazane Braterstwo^o^ Będzie idealne na otarcie łez, bo 12 mam ostatnie egzaminy, a coś czarno je widzę...^^'''
Oj... To nie miała być odpowiedź do odpowiedzi... Proszę, zignoruj mój debilizm informatyczno-komputerowy^^'
Usuń