niedziela, 2 lutego 2014

14. ,,Nareszcie jest''

Witam wszystkich słonecznie w ten śnieżny dzień!
Jak widzicie od ostatniego posta trochę się zmieniło.
Ren: W sumie to jedno coś- regulamin. Został stworzony i dodany do stron. Prosilibyśmy o zapoznanie się z nim.
Jak też wicie zbliżamy się do końca trzeciej części, więc tytuł sugeruje, co wydarzy się w rozdziale. No ale będzie on też zawierał pewną sytuację, która bardzo wpłynie na losy pewnego Wybawcy...
No i za równo sześć dni otwarcie nowego bloga. Jego tytuł do ,,Shaman King - Serce Szamana". Jest już przygotowany i jedynie czeka na oficjalne otwarcie, grzejąc ją na niewidoczku. Adres, który poprowadzi Was do bloga, na którym będzie już pierwszy rozdział otrzymacie tutaj w dniu otwarcia. ^ ^
Dla Mari- dzisiaj stuknęło nam już czterysta wiadomości i ta liczba wciąż rośne. Cieszę się, że nasza znajomość rozwija się w tak dobrym kierunku. Dziękuję za zaufanie, jakim mnie obdarowałaś i za wsparcie, jakie mi udzielasz. ^ ^
I dla Lunii- cieszy mnie, że dołączyłaś do grona moich czytelników i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. :)
***
Po wydostaniu się z sali ofiarowań, grupa umiejscowiła się na chwilę w jadalni. Pociągu nie mieli na żadną konkretną godzinę, więc Ren łaskawie oznajmił, iż mają czas na wyjaśnienia. A odrobinkę ich było. Przede wszystkim- plan Yoh. Czym on był, kiedy się narodził i co miał na celu? Oraz- kto konkretnie był w niego zamieszany?
-Cóż... Zaczęło się od niewinnych słów Yoh, czy to możliwe, żebyśmy spotkali w zamku ducha księcia- zaczął Ren.- Trochę nas zaniepokoiła ta sprawa, ale postanowiliśmy nie mówić nic nikomu, żeby nie siać zbędnej paniki. Razem ustaliliśmy, że z Alburdem coś trzeba zrobić. Yoh, chcąc mu pomóc, stwierdził, że skoro tak bardzo kochał Fumiko, to możemy poprosić ją o pomoc. Kiedy ja zająłem się zbieraniem informacji na temat księżniczki i przedstawianiem planu Jeanne, w celu uzyskania jej pomocy, Yoh wprowadził nieznaną mi do końca drugą część planu.
-Tu wchodziliśmy ja i Lyserg- przejął opowieść Horohoro.- Był środek nocy, kiedy Yoh poprosił nas o pomoc. Lyserga ze względu na jego wahadło, a mnie bardziej dlatego, że przypadkowo obudził mnie razem z nim. Yoh przewidział, że Alburd może jakoś uwięzić Yuuki, aby udaremnić jej ucieczkę. Lyserg miał za pomocą wahadełka przeciąć krępujące ją liny. Zrobił to tak, żeby nikt tego nie zuważył. Ja z kolei miałem w odpowiednim momencie zabrać Yuuki z ołtarza.
-Musiałem przecinać liny powoli i ostrożnie, żeby nikt tego nie zauważył. W pewnym momencie zabrakło mi czasu i bałem się, że nie zdążę- mówił dalej Lyserg.- W tym momencie wkroczył Hao. Przejrzał nas niemalże na samym początku, przy wezwaniu ducha Fumiko przez Annę i widząc, jak siłuję się z czasem, zagadał ducha. Koniec końców wszystko się udało.
-Wciąż nie mogę uwierzyć, że przewidzieliście to wszystko i złożyliście taki plan- oznajmiła Jun, patrząc na konspiracyjną grupą.
-Całe zasługi należą się Yoh. To on wszystko przewidział i wymyślił- sprostowała Jeanne.
-Chylę czoła. Oczywiście mam do ciebie niemały żal, że mi o tym nie powiedziałeś, ale wybaczam na rzecz dobrze wykonanej pracy- przemówił Hao w stronę bliźniaka. Ten zaśmiał się niepewnie.
-Przepraszam... Po prostu nie chciałem wplątywać to zbyt dużej ilości osób. Miało wyjść w miarę naturalnie.
Hao zasadą ,,znaj łaskę króla swego" wybaczył młodszemu bratu, po czym Ren zaproponował pójście po Mapę Wybrańców. Bądź co bądź trochę się zagadali i wypadło przejść do rzeczy typowo priorytetowych. Wszyscy przyznali rację młodemu Tao i trójka Wybrańców wraz z Jeanne wyszła z jadalni. Fartownie sala z mapą znajdowała się ona naprzeciwko pokoju prowadzącego do sali z mapą, dzięki czemu czwórka szamanów zaoszczędziła dużo czasu.
Drzwi delikatnie zaskrzypiały, pod wpływem nacisku Hao. Wnętrze nie zmieniło się ani trochę. Pozostało nienaruszone tak, jak je pozostawili podczas swej ostatniej wizyty. Jeanne została z tyłu, kiedy Wybrańcy podeszli do półki z książkami i powtarzając procedury, jakie wypełniała na ich oczach Yuuki podczas ostatniej wizyty w zamku, sprawili, iż regał z książkami zniknął a na jego miejscu pojawiły się drzwi bez klamki z samą dziurką na klucz. Umieszczona ona była na samym środku, co dopiero teraz rzuciło się w oczy całej trójce.
-Shamash- odezwała się cicho Jeanne, a chwilę później pojawił się obok niej wezwany babiloński duch. Wyciągnał przed siebie obie dłonie, w których zmaterializował się pewien przedmiot. Był to długi, złoty klucz o małym zakończeniu. Na jego końcu znajdował się okrąg, na którego brzegach przymocowane były końcówki formy w kształcie mapy.
-Czemu Shamash ma klucz?- spytał Ren. Na widok bożka mimowolnie przypominał sobie, jak został przez niego ożywiony, co napełniło go pewnego rodzaju nieprzyjemnymi uczuciami.
-To bardzo bezpieczna forma kryjówki. Mało kto mógłby się domyślić, że to on go posiada. Ponadto odebranie go mu byłoby naprawdę nie lada wyzwaniem- uśmiechnęła się Żelazna Dziewica. Wzięła od Ducha Stróża klucz i podeszła do drzwi. Trzymając przedmiot za kółeczko z mapą, delikatnie wsunęła drugi koniec w przeznaczoną dla niego dziurkę i przekręciła go.
~*~
Saito kończył właśnie pakowanie ostatnich rzeczy do kolejnej podróży. Hans w południe oznajmił, iż wie, co robić dalej. Według jego planu mieli pozwolić Wybrańcom zdobyć mapę, a potem śledzić ich i udaremnić zdobycie Artefaktu Odnowienia. Uznał, iż taki plan da im większą pewność zwycięstwa, bo będą mogli od razu zniszczyć przeciwny sobie artefakt, gdy tylko zdobędą go wrogowie. W związku z tym Wybawcy szykowali się do podróży do Himimeko, skąd chcieli śledzić ruchy przeciwnika. Przywódca, który jak zawsze zaakceptował plan swej prawej ręki, właśnie szykował się do opuszczenia pokoju, kiedy usłyszał ciche pukanie do drzwi.
-Wejść- nakazał, po czym spojrzał na przybysza. Był to Ludovic.
-Jestem, dowódco.
Saito uśmiechnął się, po czym usiadł na brzegu łóżka i ruchem dłoni zachęcił swego gościa do tego, żeby usiadł obok. Ten po chwili wahania wykonał polecenie.
-Więc znalazłeś wiadomość, którą ci podrzuciłem?- spytał Saito. Wiedział, że szykuje się dłuższa rozmowa i chciał ją przeprowadzić mimo tego, że był to jeden z TYCH dni, kiedy głowa nie dawała mu spokoju, wciąż męcząc go nieprzyjemnym, świdrującym bólem. Chociaż w sumie właśnie to był powód, dla którego zdecydował się na ową rozmowę. Dlatego też podrzucił Ludovicowi karteczkę z prośbą, żeby w tajemnicy przed resztą przyszedł do niego.
-Tak. O co chodzi, dowódco?
Brunet westchnął i odchylił lekko głowę. Próbował zebrać myśli na jakąś konkretną, dłuższą wypowiedź, ale ból nie dawał mu na to nawet najmniejszej szansy. Jednak lider Wybawców wiedział, że ból ten jest konsekwencją jego decyzji. Działania, które miało na celu przekazanie Ludovicowi całej prawdy.
-Widzisz... To wszystko zaczęło się od pracy z Hansem. Chętnie opowiedziałbym ci tą historię w całości, ale nie mam na to ani czasu, ani możliwości. Powiem ci to w telegraficznym skrócie. Moje myśli i ruchy nie są moje. Kontroluje je Hans.
-Kontroluje...?
-Tak. Dawny Saito Hino istnieje, ale nie jest dostępny dla nikogo. W moim ciele egzystują teraz dwie dusze, z czego prawdziwa jest przyćmiona przez tą, którą niemalże wepchnął we mnie Hans. Sztuczną, stworzoną przez niego z jego własnych myśli. To tak, jakbyś robił Hyoi Gattai z kimś, kto jest twoim przeciwieństwem. Jestem duchem tak jakby recesywnym, patrzącym na to, co robi ze mną ktoś obcy. Nie mam siły przebicia. Ta stworzona przez Hansa dusza kieruje mną cały czas, a ja mogę tylko patrzeć na to z głębi siebie. Jednakże... Czasem na krótkie chwile próbuję się z tego wyłamać, co objawia się okropnym bólem głowy.
-Ale... Ale czemu godzisz się na tą całą kontrolę? I jak to możliwe, że możesz rozmawiać ze mną w miarę normalnie?- spytał Szwajcar, wstając gwałtownie. To, co słyszał napawało go lękiem, ale też niezrozumieniem. Nie miał czasu na cieszenie się obecnością swojego starego, dobrego mistrza, bo miał do czynienia z wielkim sekretem, dotyczącym lidera i zastępcy organizacji Wybawców.
-Po kolei. Godzę się na to przez ultimatum. Hans ma szerokie możliwości, no i Artefakt Zniszczenia w swoich rękach. Jeśli nie poddam się jego woli, on skrzywdzi Yuuki. A na to nie mogę mu pozwolić. Rozmawiam z tobą normalnie dzięki odkryciu, którego dokonałem. Otóż przez ten cały czas, w każdym krótkim momencie wyłamania szukałem sposobu na to, jak wyłamać się na dłużej. Wiedziałem, że nie mogę sprzeciwić się Hansowi, ale wiedziałem, że mogę go powstrzymać. W pewien sposób odkryłem, że gromadząc duże pokłady siły mentalnej jestem w stanie wyłamać się spod kontroli fałszywego Saito na długi czas. I robię to teraz. Kiedy mój czas minie, stanę się marionetką Hansa, ale na wiekrzą skalę. Stracę resztki siebie. Nie jestem pewien, czy będę mógł kiedykolwiek ponownie stać się sobą.
-Niemożliwe! Przecież... Musi być wyjście...- zaczął Ludovic.- Artefakt Zniszczenia. Jeśli bym go zniszczył, to czy możliwe by było-
-Dobrze myślisz. Ale sam nie dasz rady. Artefakt Zniszczenia może zostać zniszczony jedynie dzięki pomocy Wybrańców. I tu jest zadanie dla ciebie. Musisz odnaleźć Wybrańców i pomóc im w ich misji. Dodatkowo masz dla mnie chronić Yuuki. Możesz to dla mnie zrobić?
-Oczywiście, profesorze- powiedział łamiącym się głosem Ludovic, kłaniając się nisko. Ciężko mu było ze świadomością, że zaraz będzie musiał pożegnać się z mistrzem, którego dopiero co odzyskał. Saito dał mu do zrozumienia, że ceną za zdradzenie sekretu było stracenie siebie i stanie się całkowitą marionetką Hansa. Hans całkowicie nim zawładnie. Wiedział też, dlaczego się na to zdobył. Dla Yuuki. Chciał, żeby zrozumiała, że nigdy nie chciał dla niej źle. Żeby zrozumiała, że to co robi nie jest jego własną wolą.
-A teraz uciekaj, Ludovic. Najdalej, jak możesz- szepnął Saito, opuszczając głowę. Czuł, że jego czas się kończy.
Blondyn kiwnął głową, po czym wybiegł. Budynek opuścił tak, żeby nie zauważyli go Wybawcy, w biegu zrzucając pelerynę organizacji. Biegł ile sił w nogach, nie wiedząc nawet dokąd. W głowie miał ostatnie słowa Saito, które ledwo usłyszał opuszczając pokój. ,,Powiedz Yuuki, jak bardzo ją kocham".
~*~
Drzwi otworzyły się nie wdając nawet najcichszego dźwięku, zachęcone delikatnym pchnięciem ze strony Jeanne. Bracia Asakura spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym wkroczyli do ciemnego pomieszczenia, w którym jedynym źródłem światła było to delikatne, padające z małego schowka na książki. Żelazna Dziewica chciała podążyć za nimi, lecz powstrzymał ją uścisk czyjejś dłoni na nadgarstku. Odwróciła się, aby stanąć twarzą w twarz z młodym paniczem Tao.
-Wolałbym, żebyś wróciła do reszty- powiedział stanowczo, co Jeanne uraczyła zdziwionym wyrazem twarzy.
-Czemu? W razie problemów chciałabym wam pomóc.
-To nie będzie konieczne. Jako Wybrańcy damy sobie radę, a nie chcę cię mieć potem na sumieniu.
Srebrnowłosa uśmiechnęła się delikatnie, po czym wyswobodziła rękę z uścisku Chińczyka. Z cichym ,,Powodzenia" opuściła miejsce. Ren, wyraźnie zadowolony z osiągnięcia, jakim było odwiedzenie Jeanne od pakowania się w kłopoty, dołączył do swych towarzyszy. Stali oni przy niskim stoliku, na którym znajdował się długi, zwinięty w rulon pergamin. Przewiązany był grubą, czarną wstążką. Wszyscy troje spojrzeli po sobie pewnymi spojrzeniami. Wiedzieli, że gdy spróbują wziąć mapę coś może pójść nie tak, ale nie przejmowali się tym. Cokolwiek by to nie było, byli pewni, że sobie z tym poradzą, toteż Hao spokojnie wyciągnął przed siebie rękę, po czym zacisnął palce na pergaminie. Rzucił szybkie spojrzenie w stronę swoich towarzyszy i wolno uniósł rulon. Nic. Cisza. Spokój.
-To wszystko?- zmarszczył brwi Ren. Spodziewał się czegoś więcej. Nie wiedział konkretnie czego, no ale na pewno nie takiego spokoju. Yoh tylko wzruszył ramionami ze swoim zwyczajowym uśmiechem.
-Czy to stanowi problem? Mamy z górki.
-Mapa musiała wyczuć, że jesteśmy godnymi jej Wybrańcami i pieczęć została dezaktywowana- ocenił Hao, patrząc na to, jak wstążka, którą obwiązana była Mapa Wybrańców, zmienia kolor z czarnego na biały.
-Kompendium?- spytał retorycznie Tao, na co Hao kiwnął głową. Tę część misji mieli z głowy. Pozostała druga, prawdopodobnie trudniejsza- uzyskanie samego artefaktu.
~*~
-A tak w ogóle to jak się czujesz?
Yuuki spojrzała zdziwiona na Annę. Blondynka wciąż miała ten chłodny, nieprzystępny wyraz twarzy, ale mimo to młoda Hino przeczuwała, że martwi się o nią. Nie znała Kyoyamy zbyt długo, ale wiedziała, że jest bardzo dobrą osobą, tylko to ukrywała. Teraz, zadając to pytanie pokazała, że martwi się, nawet jeśli jej wyraz twarzy sugerował coś zgoła innego. Yuuki uśmiechnęła się.
-Dobrze. Dziękuję za troskę- odpowiedziała, co Anna skwitowała lekkim skinieniem głowy. Właśnie całą grupą przebywali na dworze, a konkretniej przed zamkiem. Jedni stali, a inni siedzieli na schodach. Od ich wyjścia z zamku minęło trochę czasu, który wykorzystali na przeniesienie niegdyś opętanego, nieprzytomnego mężczyzny do wsi i wrócenie pod zamek, zastanawiając się, jak idzie Yoh, Hao, Renowi i Jeanne. Temat samopoczucia Yuuki, który poruszyła Anna, był pewnego rodzaju odskocznią. Po chwili rozległy się ciche kroki. Wszyscy momentalnie spojrzeli w stronę drzwi.
-A co z chłopakami?- spytała niepewnie Jun, widząc samą Jeanne.
-Nie martw się, nic im nie jest- uśmiechnęła się do niej Żelazna Dziewica.- Są jeszcze w środku. Ja musiałam wyjść, żeby im nie przeszkadzać.
-Och...
Kilka kolejnych minut spędzili na czekaniu. Wszyscy się niecierpliwi i z chwili na chwilę coraz bardziej martwili się o Wybrańców. Dlatego też ogarnęło nich niewypowiedziane szczęście, kiedy Yoh, Hao i Ren stanęli na szczycie schodów. Długowłosy Król Szamanów uniósł wysoko dłoń, w której trzymał zwinięty w rulon pergamin, czym przyprawił całą grupę o pełne ulgi i szczęścia uśmiechy.
-Nareszcie jest- oznajmił z szerokim uśmiechem Yoh.- Zdobyliśmy Mapę Wybrańców.
***
Tak, wejdę jeszcze na koniec, aby nawiązać do sytuacji z Saito. To właśnie o niego chodziło księciuniowi, ale nie tylko. Ale o kogo jeszcze dowiecie się o wiele później.

10 komentarzy:

  1. Ohayo:)
    Przeczytałam i jestem pod wrażeniem:)
    Naprawdę mnie zaskoczyłaś, choć tak jakby mnie ostrzegłaś przed tym w jednym z swoich komentarzy. Zaciekawiłaś mnie wtedy i czekałam na 14 rozdział:)
    Wredny, głupi, szalony, zły wujek Yuuki jest jednak tak naprawdę dobry... Zwariowałam... Teraz jest mi głupio bo zdążyłam go znienawidzić. Ludovic pomorze naszej trójce! Super, tylko czy mu zaufają, zwłaszcza Yuu?
    Pozdrawiam
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Jeśli chodzi o Saito, to zaplanowałam to już od początku. Chciałam, żeby po znielubieniu Saito czytelnik poznał jego drugą stronę. To skłania do przemyśleń.
      Ren: A jeśli to Cię zszokowało, to w następnym rozdziale padniesz, kiedy zobaczysz co wykombinowała Hoshi na temat Mapy Wybrańców...
      A do Ludovica wrócimy w części czwartej i to w dość niespodziewany sposób.
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  2. Bardzo dziękuje za dedykacje, to miłe ^^
    Co do rozdziału to - bardzo mi się podoba, bo jakby inaczej.
    Yuuki moja ulubiona bohaterką tak jej nic nie może się stać, zrozumiano ?!
    To cudnie, że dogaduje się z Anną, ale jedna rzecz mnie rozwaliła w całym rozdziale to- "Znaj łaskę swojego króle"-kojarzy mi się z Dengeki Daisy, ale tam jest trochę inny tekst ^^"
    Wyznanie miłosne O.o Zapowiada się ciekawie i tak tajemniczo zakończyłaś ^^
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Miło, że dedykacja się podoba. Cieszę się też, że tak bardzo polubiłaś Yuuki. To nie jest jakaś szczególnie konfliktowa osoba, więc z reguły łatwo dogaduje się z ludźmi. ^ ^
      Ren: Jeśli chodzi o tekst ,,Znaj łaskę króla swego", to inspirowany był kuzynem Hoshi.
      To bardzo ciekawy kuzyn. :D
      I nie wiem, czy pasuje tu ,,wyznanie miłosne", skoro mówimy o Yuuki i Saito, czyli bratanicy i wujku.
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  3. Sorry że dopiero teraz, ale wczoraj ogarnełam wieści o nowej notce i dzisiaj ją przeczytałam.
    Powiem ci że mnie totalnie zaskoczyła... Jeśli chodziło o plan ratunku i sprawę z Saito. Okazało się iż był marionetką a Hans pociąga za sznurki. Ciekawa jestem jak decyzja ofiary marionetkarza wpłynie na szwajcara. Jestem tego na prawdę ciekawa.
    W końcu nasi ulubieńcy zdobyli mapę... A już myślałam że do tego nigdy nie dojdzie, ale w końcu. Mam nadzieje że dalsza część opowieści będzie równie ekscytująca.
    Będziesz zakładała nowego bloga? Super. Pewnie wymyśliłaś równie ciekawą opowieść co w mapie wybrańców. Już się nie mogę doczekać.
    Czekam na next i na nowego bloga.
    Pozdrawiam
    AyameBeyond

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Jeśli chodzi o Ludovica to w jego życiu na pewno sporo się zmieni. Bądź co bądź ma przed sobą trudne zadanie- przekonać dotychczasowych wrogów do swojej zmiany stron. Ponadto ma przerąbane u Wybawców. ^ ^"
      Dalej również będzie ciekawie, a może nawet ciekawiej niż dotychczas, bo akcja nabierze tempa.
      Ren: Czytaj: Hoshi znowu będzie przerzucać bohaterów z miejsca na miejsce niczym worki ziemniaków...
      Oj tam! ^ ^"
      Czy opowieść ciekawa tego nie wiem. Ale premiera już w niedzielę, więc sama się przekonasz. :)
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  4. Dzięki za dedykacje, a rozdział cudowny. Muszę przyznać, że wujek Yuuki mnie mocno zaskoczył i już niemogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze jestem pod wrażeniem. Przyznaję, że nie spodziewałam się czegoś takiego z Saito. To ci zaskoczenie! Dobrze, że poprosił Ludovica o pomaganie Wybrańcom i Yuuki. Strasznie mi go szkoda. Hans, zapłacisz za to słono, drogo i boleśnie.
    Ren po prostu chciał wyjść na dżentelmena przed Jeanne XD I gdzie to serce z kamienia i lód w żyłach?
    Yoh, dobrze przemyślany plan i świetne wykonanie chłopaków. Dlaczego mnie nie dziwi, że Horo dołączono do niego, bo akurat obudził się w odpowiedniej chwili? I Hao skomplementował brata!
    Nowy blog?! O matko, nie mogę się doczekać dnia premiery! Czekam z niecierpliwością!
    Pozdrawiam
    Elmika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. ^ ^
      Wiesz pewnie, jakie to przyjemne uczucie czytać, że czytelnik był naprawdę zaskoczony biegiem wydarzeń. Dla takich czytelników się pisze. A Hans z pewnością zapłaci.
      Ren: A ja nadal mam serce z kamienia a w moich żyłach płynie lód! To, że nie chciałem mieć nikogo na sumieniu to już inna sprawa.
      Jassne... xD
      Cieszę się, że Ty również jesteś zainteresowana Sercem Szamana. Premiera już w tę niedzielę. ^ ^
      Pozdrawiamy,
      Shaman Hoshi i Ren Tao

      Usuń
  6. No, wreszcie się mogę brać za nadrabianie zaległości^^' A nazbierało mi się, aż 4 posty. Oczywiście "Zakazane Braterstwo" na koniec, jako wisienka na torcie:3
    No, to do roboty;D
    Yohś...^o^ *rozpływa się* Yoh zawsze był bystry, zarówno w mandze, jak i w anime, dlatego cieszę się, że tak go tu przedstawiasz:) Owszem, ma też swoje momenty bycia słodko głupiutkim (:3), ale po prostu już ma taki luzacki stosunek do życia;D I bynajmniej nie ujmuje to jego inteligencji;) Ach... *po raz kolejny wzdycha z rozmarzeniem*
    I ależ oczywiście, że Haoś wybaczył braciszkowi. Jak tu takiemu Yohsiowi nie wybaczyć?:3
    Czyżbyś miał jakieś nieprzyjemne wspomnienia z Shamashem, Ren?XD Ale rozumiem, rozumiem. Wolałbyś, żeby Jeanne ożywiała cię osobiście;D Btw, Ryu i jego teksty w tym rozdziale mangi były genialneXD
    Jejku... Tym o Saito to mnie kompletnie zaskoczyłaś... Kurczak, to rzeczywiście sporo tłumaczy. Hans...== I właśnie dlatego wolę Ludovica. I cieszę się, że jest "z tych dobrych". I mam nadzieję, że dla Saito jeszcze nie wszystko stracone. Bo jeśli zniszczenie tego artefaktu mogłoby mu pomóc odzyskać wolność to przecież Yoh, Hao i reszta na pewno mogą coś zrobić. Bo w powodzenie ich misji ani trochę nie wątpię;)
    I nie tylko o Saito chodziło księciuniowi? Niech zgadnę - tą drugą osobą jest Shun i nagle się okaże, że wcale nie jest głupi! No dobra, w to raczej i tak nikt by nie uwierzył...XD
    Okej, idę czytać następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń