środa, 1 stycznia 2014

Rozdział Tematyczny - Impreza Sylwestrowa

Witam was wszystkich Noworocznie!
Otóż jakiś czas temu w mojej głowie narodził się pewien pomysł. ,,Hej! A jakby tak napisać z kimś oneshot z OC w roli głównej? Ayame-chan się do tego świetnie nadaje." Podzieliłam się z nią tą ideą, obgadałyśmy fabułę i zabrałyśmy się do dzieła. Jak? Otóż gdy fabuła była obcykana zaczęłyśmy pisać fragmentami. Moja OC, jej OC, moja OC, jej OC... Tak oto narodził się ten nie osadzony w żadnym z naszych opowiadać fic. Pisanie sprawiło mi naprawdę dużą frajdę. Z Ayame-chan dogadywałam się bez problemu. I tu moja propozycja. Jeśli ktoś z was ma OC i chciałby napisać ze mną coś takiego, to ja naprawdę jestem chętna do współpracy. To jest raczej taka zabawa. Nie ma ścisłych terminów przesyłania, fragmenty są krótkie, a zabawa świetna. Jeśli znajdzie się ktoś chętny do piszcie w komentarzach. ^ ^
Ren: Poza tym Hoshi chciałaby bardzo polecić bloga AyameBeyond, The Story Of Mei-Hua Ji, opowiadający alternatywną historię Shaman King w roli głównej z jedną z bohaterek tego oneshotu.
Dedykacja dla wszystkich czytelników komentujących i niekomentujących. Cała ekipa SK- Mapa Wybrańców życzy wam cudowno-szamańskiego 2014 roku.
~*~
Yuuki
Siedziałam w gospodzie pana Usame i niecierpliwie czekałam na zjawienie się towarzyszki. Nie mogłam uwierzyć, że moja stara przyjaciółka Mei-Hua zamierza spędzić ze mną Sylwestra. I to po takim czasie... Ostatnio widziałam ją jeszcze przed tym, jak stałam się tą całą księżniczką, więc trochę latek minęło. Przed swoim wyjazdem powiedziała, że nie wie, kiedy wróci i uszanowałam to. Bądź co bądź Mei była podróżniczką. Nie umiała spokojnie usiedzieć w miejscu. Zawsze miała coś gdzieś do zrobienia. Gorączkowo zastanawiałam się, co powinnam jej powiedzieć. Czy zwykłe przywitanie nie będzie zbyt... zwykłe? Ale przecież nie rzucę jej się w ramiona. Bałabym się bliskiego spotkania z jej gitarą...
-Ale ze mnie panikara- westchnęłam sama do siebie. Czym ja się w ogóle przejmuję? Przecież to Mei! Jakoś to będzie! Nie spotykam się z królową Angielską, tylko ze starą kumpelką! Trzeba zacząć planować tego całego Sylwestra. Wybawcy nigdy nie obchodzili żadnych świąt, więc pierwszy raz od śmierci rodziców miałam styczność z tego typu świętowaniem. Czy coś się zmieniło od te pory? Czy potrzebne były jakieś konkretne przygotowania? Może powinnam skombinować jakieś niezbędne rzeczy? W Wigilię jest Mikołaj, w Wielkanoc królik, a kto w Sylwestra? W Boże Narodzenie jest choinka, w Wielkanoc jajka, a jaki jest symbol Sylwestra.
Westchnęłam kolejny raz. Znowu zaczyna się to dziwne analizowanie. O czym ja w ogóle myślę? Przecież to tylko Sylwester. Świętowanie przejścia z jednego roku, w drugi. Nagle zobaczyłam jasnowłosą dziewczynę wchodzącą do gospody. Uśmiechnęłam się szeroko. Mei w ogóle się nie zmieniła...
Mei-Hua
Wchodząc do gospody pana Usame, już na początku zobaczyłam uśmiechniętą buzię mojej przyjaciółki Yuuki Hino, której nie widziałam od czasu zamieszania z tymi zwyrodnialcami, którzy nazywali siebie Wybawcami. Sporo czasu minęło od kiedy wyjechałam, chodź w duchu mawiałam sobie, że kiedyś w jakiś dzień zawitam, lecz zawsze mnie coś zatrzymywało. Jednak tym razem powiedziałam sobie dość i tak oto odwiedziłam Himimeko, aby spędzić z moją najlepszą przyjaciółką sylwestra, a być może nawet w gronie. Jedynie co sobie myślałam to czy ona będzie mnie pamiętać? Okazało się, że nie potrzebnie. Czarnowłosa na mój widok się uśmiechnęła co stanowiło dobrym znakiem, jednak trochę bała się do mnie podejść. Mogłam się domyślić, że dostanie ode mnie gitarą. Nie powinna się bać, gdyż robię to kiedy ktoś mnie wkurzy. Ona taka nie była. Uradowana podeszłam do niej i po przyjacielsku się przytuliłam do dawno niewidzianej Yuuki, a ona zarumieniła się ze zawstydzenia. Puszczając kumpele z uścisku usiałam obok dziewczyny i poprosiłam barmana o dwie szklanki soku multiwitaminowego, które dostałyśmy w trymiga.
- Jak tam podróż Mei? -  spytała szatynka upijając pierwszy łyk soku ze szklanki. Była bardzo ciekawa moich wypraw.
- Było ciekawie nawet... Odwiedziłam Meksyk i trafiłam na dzień śmierci - odpowiedziałam jej z uśmiechem i wzięłam szklankę, lecz jeszcze nie zaczęłam pić.
- Dzień Śmierci? - zapytała lekko wystraszona, na co ja odpowiedziała w miarę cichym śmiechem i za jednym zamachem wypiłam cały napój.
- Spokojnie... Dia de los Fieles to meksykański odpowiednik Halloween. No wiesz Huczna zabawa, parada i przebierańce - wytłumaczyłam odkładając pustą szklankę. Yuuki zrobiła minę, która wyrażała "O czym ona mówi?". Nie dziwiłam jej się skoro od małego siedziała zamknięta w zamku z piór.
- Dobra... Później ci opowiem. Powiedz mi czy masz jakiś pomysł na zorganizowanie Sylwestra? - uznając, że lepszym pomysłem będzie odłożenie na później mojej opowieści i z ciekawością zapytałam się czy ma jakiś plan na zorganizowanie tej imprezy.
Yuuki
-Liczyłam, że ty coś wymyślisz- wyznałam szczerze. Bardzo zachęciła mnie otwartość Mei i jej ciepłe przywitanie. Oczywiście przez te wszystkie lata ona również przestawiana mi była jak zło typu Yoh, Hao czy Ren. A przecież w jaki sposób ten słuchawkowy szaman może być groźny? No a przynajmniej dla mnie to prawie niemożliwe. Zawsze jest uśmiechnięty, wesoły, radosny... Ideologie Wybawców często nie zgadzały się z moimi własnymi przekonaniami. A kiedy Yoh, Ren i Hao uwolnili mnie z Zamku z Piór przekonałam się, że nawet te nieliczne rzeczy w których ich popierałam były kłamstwami. 
-Znasz mnie. Najchętniej zrobiłabym ogromną imprezę.
-Pewnie zależy ci fajerwerkach- zaśmiałam się. Dziewczyna rozłożyła bezradnie ręce.
-Jestem aż tak przewidywalna?- spytała.
-Po prostu mi też na nich zależy. A często nasze zdania się pokrywają.
Mei kiwnęła głową na znak, że się zgadza, po czym zaczęłyśmy dyskusję na temat urządzania Sylwestra. Postanowiłyśmy zaprosić do Himimeko również resztę grupy. Z tego co się orientowaliśmy, to wszyscy byli porozbijani po świecie. Z tego, co się orientowaliśmy Yoh, Manta, Anna i Tamao wciąż mieszkali w Funbari Onsen, więc o kontakt z nimi nie było trudno. Horohoro i Pirika wrócili do domu razem z Ryu, który miał im z czymś tam pomóc. Na szczęście do nich też mogliśmy zadzwonić. Choco próbował by komikiem w Ameryce, co nota bene kiepsko mu wychodziło, ale Horohoro zapewne znał jego numer, bo ten często dosłownie spamował go żartami telefonicznymi. Fausta ściągnąć z jego kliniki z Niemiec też trudno nie będzie, bo znam jego numer. Jest moim osobistym lekarzem, ze względu na to, że moje zdrowie i szczęście często płatają mi figle, zmuszając do zaczerpnięcia pomocy medycznej. Problemu nie stanowi z Lyserg, bo kto jak kto ale ja jego numer znam. W końcu to mój bliski przyjaciel. Mei oznajmiła zadowolona, że numer Rena i Jun zna, a ja wolałam nawet nie myśleć, skąd go ma... Problem stanowił Hao, ale Mei stwierdziła, że tego też się jakoś ściągnie. Bałam się trochę ich spotkania, ale moja przyjaciółka stwierdziła, że na ten wyjątkowy czas wejścia w Nowy Rok będzie go tolerować. Pan Usame zgodził się wypożyczyć nam gospodę na imprezę, a jego wnuczka Minako obiecała poszukać jakiś fajerwerk, bo była pewna, że takowe posiadają. O jedzenie nie musiałyśmy się martwić, bo tu też zaoferował się pan Usame.
-Czy pominęłyśmy kogoś?- spytałam Mei, kiedy obie patrzyłyśmy na listę osób, po które należało zadzwonić. Chciałyśmy zacząć zapraszanie na jutrzejszą imprezę.
Mei-Hua
-Chyba nie... - odpowiedziałam niepewna. Ja i Yuuki znałyśmy bardzo wiele osób i łatwo przy tym można się było zgubić. Chwilę zastanawiałam się czy na pewno kogoś nie przeoczyłyśmy kiedy niespodziewanie pomyślałam o Jeanne i jej ekipie Wyrzutków.
- Hola Amigo! a co z Jeanne i tymi całymi Wyrzutkami? - spytałam nagle zaaferowana.
- Że co proszę? - spytała lekko zalękniona, kiedy wypowiedziałam imię żelaznej dziewicy.
- No nie wiem... - dodała smutnym głosem. Taka reakcja świadczyła o tym, że nadal myślała o tej kłótni, która miejsce miała lata temu. Przecież miną szmat czasu i pewnie Jeanne zapomniała zapomniała o tym co się wydarzyło dawno temu.
- Weź.., ale będzie miło jak ją zaprosimy.- oznajmiłam klepiąc lekko po plecach i uśmiechnęłam się. Ja wiedziałam, że takie dni sprawiają, że człowiek zapomina o tym co ich dzieli i powinien się zająć tym co ich powinno łączyć czyli "Radość ze wspólnego świętowania"
- Skoro tak mówisz... No to zaprośmy ją i Wyrzutki - kiwnęła głową przystając na mój pomysł. W pewnym sensie miałam rację. W podróży często obserwowałam jak zachowują się ludzie podczas takich świąt, tylko miałam nadzieję, że wszystkie moje słowa znajdą podłoże w rzeczywistości.
- No to ustalone! Ja biorę Fumbai-Onse, Rodzinę Tao i Usui. Ty masz Dientel'a, Faust'a i o ile to możliwe, Jeanne i jej "przyjaciół"- używając stanowczego tonu rozdzieliłam, kto będzie do kogo dzwonił. Czarnowłosa od razu potaknęła na przyjęcie tego zadania.
- A jak załatwimy gości, to pójdziemy za zakupy... Trzeba mieć jakieś odjazdowe kreacje na tę noc - na końcu zaproponowałam wypad na zakupy, gdyż wiedziałam że na sylwester powinno się jakoś ubrać. Uśmiechnięta przyjęła moją propozycję. Dla mnie super gdyż zobaczyłam w sklepie fajne sukienki dla mnie i kumpeli.
Yuuki
Szczerze mówiąc z początku było mi szkoda, że to nie ja dzwonię do Yoh, ale potem uświadomiłam sobie, że i tak odbierze Anna, a przy niej odebrałoby mi mowę. Poleciłam Mei spytać Yoh o Hao, a ta zgodziła się. Jeśli chodzi o Horohoro to też byłam zadowolona, bo gdyby odebrał Ryu z pewnością nie wypuściłby mnie od telefonu. Bałam się trochę przebiegu rozmowy Rena Mei, ale przecież zawsze istniała nadzieja, że odbierze Jun. Cieszyło mnie, że dobrała mi Lyserga. Bardzo go lubię i rozmowa z nim będzie wręcz przyjemnością. Faust również. Bardzo go lubię i jego przyjemny, melodyjny głos. Bałam się trochę X-Laws. Jeśli odbierze Marco, to wiedząc o tym jak skrzywdziłam Jeanne telefonicznie naśle na mnie Gabriela. No ale pewnym jest, że Meenie widząc jak przystawia lufę do słuchawki, ujmie się za mną. Zaczęłam od lekarza.
-Klinika Faustów. W czym mogę pomóc?- usłyszałam w słuchawce jego spokojny jak zawsze głos.
-Witaj, Faust. Tu Yuuki- zaczęłam, a on momentalnie mi przerwał.
-Złamanie, choroba czy coś nowego?- spytał wręcz znudzony.
-Coś nowego. Ja i Mei-Hua organizujemy w Himimeko przyjęcie Sylwestrowe. Może wpadniecie jutro z Elizą?-zaproponowałam.
-Bardzo mi przykro, ale nie mogę... Mam dużo pacjentów.
-Jutro? W Sylwestra?
-Niestety... Ale z całego serca życzę wam udanej celebracji. I pozdrów Mei.
Podziękowałam, pozdrowiłam i rozłączyłam się. Przekazałam pozdrowienia Mei i skreśliłam ze swojej listy Fausta. Po chwili skreśliłam też Jeanne i resztę. Czemu? Otóż stało się wedle moich przypuszczeń i odebrał Marco. Nawrzeszczał na mnie zaraz po tym, jak się przedstawiłam i rozłączył się. Według niego za zranienie panienki zasługiwałam na milion kar śmierci...
-Yuuki! Bardzo się cieszę, że cię słyszę.
Tak. Co jak co ale na niego mogłam liczyć.
-Ja również, Lyserg. Słuchaj... Ja i Mei-Hua organizujemy Sylwestra w Himimeko. Wpadniesz?
-Przepraszam, ale niestety nie mogę. Mam już potwierdzone plany na jutro. Bardzo mi przykro.
-Nic się nie stało...
Porozmawialiśmy chwilę i rozłączyłam się. Spojrzałam na listę i westchnęłam. Oby Mei poszło lepiej...
Mei-Hua
Pierwsze do kogo postanowiłam zadzwonić to Funbari-Onsen. W końcu obiecałam Yoh i reszcie, że od czasu do czasu będę dawać jakikolwiek znak życia. Od razu wystukałam numer, lecz dostałam odpowiedź po dziesiątym sygnale.
- Kto mówi? - odezwał się Morty nie pewnym głosem
- To ja... Mei. Chciałam się spytać czy ty i reszta nie padniecie do mnie i Yuuki na sylwestra? - od razu przeszłam do pytania się o obecność na przyjęciu jakie organizujemy.
- Bardzo byśmy chcieli, ale teraz jesteśmy w wiosce Izumo z wizytą u rodziców Yoh i dopiero drugiego wracamy do domu - oznajmił głosem, który na początku był wesoły, lecz potem zmienił się na smutny.
- Na prawdę..? Szkoda. A Hao jest z wami? - spytałam się z niedowierzaniem, lecz potem zrobiło mi się przykro. Potem zapytałam się o starszego bliźniaka Asakury
- Nie ma z nim kontaktu... Ale możesz zadzwonić, ale to twoja wola. - odpowiedział zdziwiony. Nie dowierzał, że nagle zaczęłam pytać się o Hao. Nie wiedział, że moim postanowieniem noworocznym było zmiana stosunków z nim, ale to już nie ważne.
- No cóż... w takim razie Wesołego Sylwestra - powiedziałam, lekko posmutniałym głosem i wykreśliłam numer do Yoh Asakury z listy. Na końcu złożyłam życzenia.
- Wzajemnie i dzięki za listy jakie wysłałaś - odpowiedział i rozłączył się. 
Westchnęłam lekko zrezygnowana, ale nie poddałam się. Następny numer jaki wystukałam należał do Ren'a i Jun Tao. Jeśli chodzi o to jak go zdobyłam.... Niech to zostanie w moim sekrecie. Kiedy wprowadziłam numer to odezwał się ktoś już po drugim sygnale. Na szczęście była to moja kumpela Jun.
- Witam... Kto mówi? - spytała się wesołym głosem.
- Tu Mei z tej strony... Dzwonię z pytaniem, czy ty i brat nie przyjdziecie na sylwka do Himimeko. Organizuję ją razem z Yuuki. - zapytałam się z entuzjazmem.
- Niestety nie. Aktualnie jesteśmy u rodziny więc wrócimy dopiero w styczniu - odpowiedziała smutnym głosem. Mnie na te wieści też zrobiło się smutno, ale to zrozumiałe, że chcieli spędzić czas z rodziną.
- Mówi się trudno. Życzę Wesołego Sylwestra - pożegnałam się i rozłączyłam się nim Jun zdążyła coś powiedzieć.
Ostatnie telefony to zupełna porażka. Dobijając się do rodziny Usui włączyła się sekretarka co mnie w pewien sposób frustrowało. Tak samo było z Choco, o którym przypomniałam sobie w ostatniej chwili. A kiedy spróbowałam się dobić do Hao, potwierdziło się to co wcześniej mówił Morty. Cisza... Można powiedzieć, że klapa totalna, a już wszystko naszykowane. Wiedziałam jednak, że nie wszystko idzie po czyjejś myśli.
Yuuki
Byłam bardzo smutna. Obgadałyśmy wszystko z Mei i doszłyśmy do wniosku, że nie ważne co, Sylwester jednak się odbędzie. Nawet, jeśli będziemy go świętować we dwie z panem Usame i jego wnuczką. Kiedy wzięłyśmy się za przygotowania, Mei wspomniała, że u tych, do których nie mogła się dodzwonić zostawiła wiadomości na automatycznej sekretarce. Może ktoś odsłucha i przyjdzie...?
Następnego dnia po południu wszystko było gotowe. Pan Usame trochę się przeliczył i zrobił jedzenia jak dla wojska idącego na wojnę, ale co tam! Coś wykombinujemy i nic się nie zmarnuje. Fajerwerki też się znalazły. Było ich dosłownie mnóstwo, co bardzo ucieszyło Mei. Kiedy wszystko zostało ogarnięte została ostatnia sprawa do załatwienia- ubiór. Zakupy nie były moją mocną stroną. W sumie to zawsze nosiłam to, co dobrali mi Wybawcy, albo wcześniej rodzice. Potem w zakupach pomagała mi Jun. Teraz liczyłam na Mei. Napominała wcześniej, że widziała coś dla mnie. Byłam pewna, że zaakceptuję wszystko, jeśli tylko nie będę w tym wyglądać jak choinka albo Nyancat.
Mei wepchnęła mi coś w ręce i dosłownie wepchnęła mnie do przebieralni. Wyszłam z niej w krótkiej, wiązanej na szyji sukience. Była biała, w pasie przewiązana niebieską wstęgą, wiązaną z tyłu na kokardę.
-Tak jak myślałam, pasuje idealnie- uśmiechnęła się zadowolona Mei.
-Tak myślisz?-spytałem bez entuzjazmu. Dziewczyna westchnęła i wstała, podchodząc do mnie. Delikatnie obróciła mnie w stronę lustra.
-Spójrz. Wyglądasz pięknie. Mi też jest szkoda, ale... Nie powinnaś się tak bardzo przejmować Yoh i spółką. Mieli ważne powody. Poświętujemy razem za rok. Dziś nie chcę się smucić. Chcę się bawić z przyjaciółką, której nie widziałam od dawna.
-Masz rację, Mei. A teraz przestań tyle gadać, tylko pokazuj mi swoją kreację.
Mei uśmiechnęła się i poszła po swoją sukienkę.
Mei-Hua
Opuściłam Yuuki co najmniej na ułamek sekundy, ponieważ chciała zobaczyć moje wdzianko. Od razu poszłam do półki sklepowej gdzie zobaczyłam sukienkę, którą ujrzałam przed spotkaniem z kumpelą. W sumie to nie była jakaś tam wyszukana. Była prosta jak to było możliwe. Wzięłam granatową, krótką sukienkę, która swoją budową zakrywała ciało od szyj do moich ud. Nie była bezczelnie krótka, ani nawet do przesady długa. To była prosta sukienka bez rękawów. Ale jeśli chodziło o wzór to widniał na niej niebieski smok, który okrążał czarny materiał jak na dole stroju Jun i miał też tradycyjny wygląd. Wróciłam do Hino-Kun kiedy wygrzebałam swój rozmiar i szybko weszłam do pierwszej przebieralni i po kolejnej sekundzie wyszłam już w sukience, którą wybrałam. Yuuki była pod wielkim wrażeniem.
- Wyglądasz bajecznie - westchnęła z zachwytu długowłosa szatynka.
- Nie przesadzaj... to najprostsza sukienka jaka jest w tym sklepie - oznajmiłam z uśmiechem, ale jej dając dziewczynie do zrozumienia, że nie ma się za bardzo czym zachwycać, ale dziewczynie i tak się podobała.
- Co nie zmienia faktu, że wyglądasz pięknie - pochwaliła mój wygląd, a ja odpowiedziałam jej serdecznym uśmiechem. 
- To co... Kupujemy? Bo ja na pewno kupuję swoją - spytałam się, czy mam jej kupić tą co jej wybrałam i oznajmiłam, że ja biorę swoją. Czekałam na jej odpowiedź wchodząc do przebieralni.
- No jasne, że tak - odpowiedziała ucieszona i usłyszałam dźwięki towarzyszące w przebieralni kumpeli.
Po kilku chwilach opuściłyśmy strefę przebieralni, już w swojej własnej odzieży i powędrowałyśmy do kasy gdzie zapłaciłam za ciuchy. I po wyjściu ze sklepu zabrałam Yuuki na buty. Jej kupiłam czarne baletki ozdobione po bokach srebrną różą. Chciałam dać jej kreacji efekt kontrastu. Sobie zaś kupiłam eleganckie, czarne, paskowe sandałki na nie wysokim obcasie. Przyjaciółka była zdziwiona moim wyborem, gdyż zawsze widywano mnie, albo w adidasach, albo glanach, albo botkach. Powiedziałam jej, że czasy się zmieniają i ludzie też, a po za tym był sylwester i trzeba trochę zaszaleć.
Yuuki
Sama się zdziwiłam, jak długo nam się zeszło z tymi całymi zakupami. Gdy wróciłyśmy do gospody był już późny wieczór. Niezwłocznie udałyśmy się do pokoju na piętrze, który wynajmowałyśmy od pana Usame. Normalnie takie przygotowania mogłyby zająć niewiele czasu. Ale to byłyśmy ja i Mei. Ubranie, fryzury i cała reszta połączone były z zabawą i dzikimi wygłupami. Z początku nie miałam pojęcia, po co się stroić, skoro i tak jesteśmy tylko we dwie. Oczywiście moja przyjaciółka pośpieszyła z wyjaśnieniami.
-Po pierwsze, stroisz się dla własnej satysfakcji, nie dla kogoś- zaczęła, stojąc przede mnę niczym nauczyciel.- Po drugie, nawet jeśli skromna to wciąż impreza, w dodatku noworoczna. Nie wypada się nie stroić. No i po trzecie- panu Usame też się coś od życia należy.
Puściła do mnie oczko, a ja zaczęłam się śmiać. Może ten Sylwester nie będzie tak zły? W końcu jedna Mei-Hua Ji to jak sto pięćdziesiąt osób. Szykowanie się skończyłyśmy około dziesiątej w nocy, po czym zbiegłyśmy po schodach na dół, przepychając się i krzycząc ,,Pierwsza, pierwsza", jak za starych czasów. Gdy zeszłyśmy na dół dosłownie odebrało nam mowę. Wszyscy przybyli! Dokładnie każdy, do kogo dzwoniliśmy! Faust odwołał pacjentów, Meene, John i Jeanne dowiadując się o telefonie, który wykonałam przyciągnęli całe X-Laws, Lyserg odwołał swoje plany, Manta namówił Yoh, Annę i Tamao, żeby skrócili swój pobyt w Izumo, przy czym Yoh nawet przyciągnął brata ze sobą, Ren i Jun urwali się ze spotkania rodzinnego, a Horohoro, Pirika, Ryu i Choco odsłuchali wiadomości i niezwłocznie przybyli. Ze łzami szczęścia w oczach zaczęłam przytulać każdego po kolei. Mogliśmy spędzić ten wyjątkowy dzień razem!
Mei-Hua
Odebrało mi normalnie mowę kiedy zobaczyłam naszych przyjaciół w gospodzie. Myślałam, że będziemy tylko we czwórkę świętować, a tu proszę... Jednak w gronie. I pomyśleć, że nasze wysiłki nie poszły na marne. Lecz już na wejściu ludzie gapili się na mnie a konkretniej na moje ciuchy, jakie założyłam. Pewnie się spodziewali golfu jakiegoś, jeans'ów i glanów czy adidasów, ale nic z tego. Dzisiejszy wieczór ubrałam się na dziewczęco. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem moje sukienki.
Co do gości to powiem jedno... Byli wszyscy, lecz nie spodziewałam się, starszego brata Yoh. W normalnych warunkach dorwałabym go i zatłukła na śmierć, lecz przez te lata w podróży nauczyłam się, że nie powinno ciągle kroczyć zemstą i nienawiścią, bo to nie tędy droga. A w Watykanie nauczyłam się czegoś co nazywało się przebaczenie od Św. Jana Pawła II. A co do imprezy...
Grała muzyka, wszyscy tańczyli, a kiedy zegary wybijały północ każdy odpalił fajerwerki, które na nocnym niebie utworzył się fajny pokaz. Yuuki od razu podeszła do Lyserg'a i widziałam jak potajemnie złapali się za ręce. Nic dziwnego. Bardzo dobrze się dogadywali, więc no wiadomo. Kiedy Faust oznajmił, że trzeba otworzyć szampana, goście weszli do środka, zaś ja zostałam na dworze. Chciałam trochę w ciszy i w spokoju podsumować te lata, gdy wyczułam, że ktoś stał za mną. Tym kimś był Hao Asakura. Byłam dość skrępowana gdyż nie wiedziałam co powiedzieć. 
Yuuki
Wszyscy się dobrze bawili. Wszyscy tańczyliśmy, śmialiśmy się, gadaliśmy... Co prawda Mei i Hao gdzieś zniknęli, ale oni mieli sporo do wyjaśnienia. Podobno Lyserg też z nim rozmawiał. Sam mi o tym mówił przy pokazie fajerwerk. Był tym przybity, bo musiał sobie znowu przypominać śmierć rodziców. Złapałam go wtedy za rękę dla pocieszenia, przez co teraz byliśmy chyba tematem numer jeden wśród imprezowiczów. Fakt, z Lysergiem jestem blisko. Ale... Po prostu się przyjaźnimy. Bardzo dobrze się dogadujemy i w ogóle. Jest dla mnie jak brat.Poza tym patrząc na Ryu bałabym się zrobić z naszej znajomości coś więcej. Biedny Bokuto no Ryu tak bardzo by rozpaczał...
-Hej! Zobaczcie co mam!
Wszyscy spojrzeli na Horohoro, trzymającego jakiś zeszyt czy coś. A może...
-Pamiętnik?-zdziwił się Manta.
-Czyj?-dopytywał Yoh.
-Nie wiem, ale zaraz się przekonamy- uśmiechnął się wrednie niebieskowłosy, otwierając dziennik.
-Nie powinieneś tego czytać, śnieżynko- ostrzegł Ren, ale było za późno. Usui zaczął czytać:
-Drogi pamiętniku. Dzisiaj zgubiłem poniedziałkowe gacie i musiałem włożyć wtorkowe. Niestety był to zły dzień na zmianę, bo ktoś mi ściągnął spodnie na ulicy...
Tak. To był pamiętnik Horohoro, co wywnioskowaliśmy po jego czerwonej twarzy. Wszyscy zaczęli się śmiać, nie zważając na tłumaczenia niebieskowłosego. Ja zwróciłem wtedy uwagę na pewne zdarzenie. Korzystając z okazji Yoh wyprowadził Annę.
-Czyżby miłosny Sylwester?
-Na to wygląda. Anna i Yoh, John i Meenie...
-A ja wciąż nie mam swojej królowej.
Razem z Lysergiem poczuliśmy, jak Ryu wiesza się na nas. Był zupełnie upity.
-Niańczyliśmy go z Jun przez godzinę. Połóżcie go spać- polecił nam Ren. Był... eee... MOCNO wkurzony. Mało tego, że słuchał żartów Chocolove i wyżaleń Horohoro, to jeszcze niańczył Ryu. Biedny człowiek... A wszystko dlatego, że Jun kazała mu być dobrym człowiekiem na imprezie...
Mei-Hua
Ja sam na sam byłam z Hao na dworze, lecz żadne z nas nie raczyło się odezwać. Tak zwana krępująca cisza. Musiałam coś szybko wymyślić, bo nie wiedziałam jak zacząć.
- Fajną imprezę urządziłaś... - odezwał się pierwszy Hao. 
Nie spodziewała się tego, a po nim to w ogóle.
- Dzięki... Ale gdyby nie pomoc Yuuki to może byśmy dzisiaj nie byli wspólnie tu - dygnęłam i uśmiechnęłam się do ognistego szamana. Potem już z pustym wzrokiem patrzyłam się na ocean.
- Ty i ta twoja skromność... Długo się nie odzywałaś - na początku uśmiechnął się do mnie sympatycznie, ale potem zrobił się zmartwiony. Nie wiem po co.
- Wyjechałam z Funbari-Onsen, żeby przemyśleć parę spraw
- Doprawdy? - spytał się zaciekawiony. Po co się pytał, skoro mógł w każdej chwili użyć Reshi, aby przeczytać mi w myślach.
- Większość rzeczy tyczyła się ciebie - odpowiedziałam i spojrzałam się trochę zdenerwowana. Starszy Asakura tylko patrzył się na mnie obojętnym wzrokiem i nic nie mówił.
- Przez całe życie myślałam, o tym co mi zrobiłeś i to sprawiało, że myślałam o zemście, jednak w pewnym momencie, zapytałam sama siebie czy warto iść tą drogą. - otwarcie oznajmiłam temat swoich przemyśleń.
- To ty nie chcesz mnie już zabić? - zapytał się zdziwiony.
- Nie... Już nie. Uznałam, że najwyższy czas dorosnąć i odpuścić. - wzruszyłam ramionami i z spojrzałam się w jego oczy ze szczerym politowaniem dla siebie.
- Co było, to było. Nie zmienisz tego - później dodałam lecz spojrzałam się w okno i zobaczyłam jak Horohoro chodził jakiś zaaferowany, a ze środka usłyszeliśmy głośny śmiech.
- Co oni tam robią?
- Nie wiem... Ale teraz to nie ważne - odpowiedział ognisty szaman, i kiedy się odwróciłam w jego stronę to dostałam niespodziewany, ale romantyczny pocałunek. Nie wiedziałam co na ten temat mam myśleć, lecz postanowiłam odwzajemnić to przytuleniem. To była niezwykle krótka, ale i cudowna chwila. Jednak po zakończeniu odwróciłam się i zobaczyłam rozdziawione twarze prawie wszystkich moich przyjaciół (Annę i Yoh gdzieś wcięło). Widać było jak się mocno zdziwili jak całowałam się z Hao. Nawet Yuuki moja PNCŻ.
Yuuki
Po tym, jak wszyscy wyszliśmy z szoku zaczęło się zastanawianie, co zrobić z Ryu. Nie można go było ani prośbami ani groźbami przekonać do tego, żeby się położył spać. Ale od czego jest zjawiający się nagle nikt nie wie kto Yoh? W połączeniu z Renem opracowali plan idealny, mający na celu siłowo-ugodowe zmuszenie Bokuto no Ryu do przymusowego otrzeźwienia. Mianowicie razem z Lysergiem, Horohoro i Choco (bo od jest Pięciu Wojowników Żywiołów, jak nie od tego typu zadań specjalnych) zakneblowali go i związali mu ręce i nogi, i to właśnie była część siłowa opracowana przez Rena. Potem wszyscy pięcioro zataszczyli go na piętro do jednego z pokoi. Była to część ugodowa opracowana przez Yoh, albowiem nie ciągnęli go po ziemi, tylko kulturalnie go zanieśli. Oczywiście Anna nadzorowała, żeby to wszystko było wykonane poprawnie. Ja stałam obok niej i patrzyłam na to wszystko z rozbawieniem. Gdy Bokuto no Ryu był już w pokoju zabrałam jego miecz, Anna obwiązała koralami Tokageroh, żeby mu nie pomagał w ucieczce, a Lyserg, Horohoro i Choco wyciągnęli z pokoju wszystkie meble, zostawiając mu tylko materac. W końcu kto wie, czym Ryu może chcieć się wydostać wliczając, że Yoh dla pewności zamurował okno, a Ren zamknął na klucz i zastawił meblami drzwi. Wierzcie mi lub nie, ale Ryu robi się naprawdę nieobliczalny, kiedy jest pijany... Tego wieczoru chciał już swatać Marco z lampką, darł się przez okno ,,jestem teletubisiem" i chciał lecieć na petardzie w kosmos. Ale- co jest zdecydowanie najgorsze i najdziwniejsze- śmiał się z żartów Choco.
-Zrobiliśmy to dla jego dobra, nie?- spytałam, gdy odpoczywaliśmy po izolowaniu Ryu.
-Tak. W końcu był niebezpieczny dla otoczenia- odparła spokojnie Anna.
-I miał żądło jak u szerszenia!
Tym właśnie sposobem Choco z pomocą Rena przeleciał przez oparcie kanapy, na której siedzieli we trójkę i Lyserg stwierdził, że słyszał jakieś pęknięcie. Chyba coś sobie złamał...
-Chwila... A nie zapomnieliśmy o czymś?- spytał nagle Yoh, marszcząc brwi. Wszyscy myśleliśmy gorączkowo, po czym zgodnym chórkiem krzyknęliśmy:
-Horohoro!
Tak. Horohoro przypadkowo również został wyizolowany... No ale mimo tego, że nasz niebieskowłosy przyjaciel musiał resztę imprezy siedzieć z Bokuto no Ryu i słuchać jego zacnych pieśni, reszcie Sylwester minął naprawdę fajnie. Myślę, że chciałabym spędzać ten dzień w ten sposób co roku.

3 komentarze:

  1. Dobre, nieźle się przy tym umiałam, a to jak na mnie dziwne O.o
    Jezu, pomocy !!!! Ja tu wariuje, łeb mnie boli po sylwestrze i ogółem źle się czuje....
    Hao: Może powiesz czemu, każdemu ? -,-"
    Nie martw się, niestety ty wiesz o tym co wyprawialiśmy, więc trzeba się Ciebie pozbyć ^^"
    Hao: Weź ratuj Mei, Saro, Yuuk!!! Ktokolwiek, bo ona jest nieobliczalna, po dzisiejszej nocy T.T
    Chodziło o to, ze zdjęcia robiłeś -,-"
    .... Poprawiłyście mi humor tym "skromnym" one-shotem, następnym razem piszę z wami, bo nie mam weny na dalszą część u mnie, a przynajmniej jak na razie -,-" (Oczywiście, jeżeli się zgodzicie)
    Więc było romantycznie, a ja z niewiadomych powodów zaczęłam czytać Dengeki Daisy, pierwszą mangę z gatunku : Romans, bo Życie Szkolne to od dawna 0.0
    Bardzo źle ze mną ?
    Czekam na next i ja chcem pisać one-shoty, a nie tylko dla Mai (ten kto do mnie wchodzi i czyta to co piszemy, to wie o co chodzi)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, nie śmiej się z pieśni Ryu! One sa naprawdę zacne! "Jest ósma piętnaście i jadę po szosie, we włosach mam wiatr i muchy mam w nosie, mój Morty jest ze mną, więc jadę powoli. A co to? Jest ósma szesnaście i jadę..."XDDDD To powinno być hitem EurowizjiXD
    Ale wracając do oneshota;D
    Nie ukrywam, że na początku odczuwałam silny brak naszej gromadki. W dodatku jak jeszcze wszyscy poodmawiali przyjścia na imprezę... Aczkolwiek wydało mi się to podejrzane. No bo oni mieliby przegapić taką okazję do zrobienia zadymy?XD No wayXD
    Biedny Ryu...XD Kto go tak spił, przyznać się. Chociaż muszę przyznać, że z Marco i lampki byłaby śliczna paraXD A tak poza tym nie widzę niczego dziwnego w śmianiu się z żartówek Choco;P Ja się zawsze śmieję^^ Toż one są tak głupie, że aż śmieszneXD
    Wiem, że to nie rozdział o bliźniakach, no ale jednak... Zdecydowanie ich za mało. Muszę się iść asakuroholizować gdzie indziej...
    W sumie fajny pomysł na pisanie oneshotu:) Choć ja raczej jestem nauczona pisać sama i wątpię, czy udałoby mi się z kimś tak zgrać^^' Poza tym u mnie OC jak na lekarstwo. Serio chciałabyś stworzyć coś o Yuuki i Lethalu?XDDDD
    Buziaczki i czekam na rozdział:) I na 12 stycznia:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo!
    Dopiero teraz przeczytałam ten rozdział. Trochę późno...
    Śmiałam się cały czas od przeczytania przez Treya swojego pamiętnika, a przecież Usui dostał ostrzeżenie od Rena, gdyby tylko czasami słuchał:P Choć naprawdę albo jest idiotą, albo był pijany, że nie rozpoznał własnego pamiętnika:P
    W ogóle jaka sceny miłosna. Hao ma dziewczynę, Hao ma dziewczynę :P
    I piękny był ten fragment o przebaczeniu:)
    No i Horohoro zamknięty z Ryu hehe
    Reasumując rozdział był pełen refleksji i komizmu. Po prostu świetna jednorazówka:)

    OdpowiedzUsuń