Witam asakurzaście w ten deszczowy, szary dzień!
Na początek- ostatnio przeglądałam ff.net w poszukiwaniu jakichś dobrych oneshotów. Natknęłam się przypadkowo na dwa pairingi, które jeszcze nigdy nie przeszły mi przez myśl. Mianowicie Lyserg i Anna oraz Hao i Pirika. Zastanawia mnie, czy wam zdarzało się przeczytać coś równie szalonego? O.o
A teraz z innej beczki. Wiem, że mówiłam, że takich rzeczy nie będę robić, ale co tam! Dedykacja w Zakazanym Braterstwie! Dla kogo? Dla genezis z okazji jutrzejszych urodzin. Sto lat, kochana! Ja i cała ekipa SK:MW życzymy Ci wszystkiego najlepszego. A kolejno:
Shaman Hoshi- żebyś natykała się na same perełki blogowe
Chocolove- żeby Twoje żarty były zawsze na poziomie
Ren- żebyś zawsze trafiała na dobre mleko
Anna- żebyś budziła szacunek i miała w życiu lekko
Yuuki- żebyś nie trafiała na kwaśne mandarynki
Jeanne- żebyś miała pod ręką jak najwięcej słodkości
Ryu- żebyś znalazła swojego króla
Tamao- żebyś zawsze była pewna siebie i śmiała
Horohoro- żebyś nie miała problemów ze znajomymi
Hao- żebyś nie musiała na każdym kroku przypominać innym o swojej wartości
Lyserg- żebyś zawsze podejmowała słuszne decyzje
Manta- żeby Twoje stopnie w szkole były satysfakcjonujące
Faust- żebyś nie miała do czynienia z groźnymi chorobami
Jun- żebyś nie męczyła się z rodzinnymi problemami
Pirika- żebyś wystrzegała się głupich nieporozumień
Yoh- żebyś nie miała najmniejszych nawet zmartwień
A teraz dam Ci urodzinowe zadanie. Każde z tych życzeń tyczy się w jakiś sposób osoby, która je daje. Czy potrafisz odgadnąć, do jakich sytuacji bądź cech charakteru się one odnoszą?
Mam nadzieję, że sprawiłam Ci fajny prezent na jutrzejsze urodziny. Przyjmij go jako podziękowanie za wszystko. Za wszystkie miłe komentarze. Za to, że potrafisz skomentować rozdział w środku nocy dlatego, że następnego dnia jest kolejny. Za to, że pomagasz mi z moimi błędami. I za wszystko, czego nie wymieniłam. Jeszcze raz- sto lat, genezis!
~*~
Od wspólnego dnia Hao i Yoh minął tydzień. Stosując się do danej sobie obietnicy nie rozmawiali ze sobą. Nawet nie zdarzało im się na siebie wpaść. Przyjaciele Yoh na jego wyraźną prośbę nie poruszali więcej tego tematu, jednakże wśród szamanów z Patch Village wciąż trwały zażarte dyskusje i mimo tego, że od spotkania po feralnej walce nie widziano bliźniaków razem, nie cichły.
-Zaczyna mnie to wkurzać- warknął Horohoro, gdy siedząc w restauracji Kalim&Silva Yoh znowu był wytykany palcami przez plotkujących szamanów. Czy oni nigdy nie mają dość? Niebieskowłosy szaman był pewien, że nawet gdyby Marco wleciał teraz do lokalu w samych slipach w jednorożce i zaczął śpiewać do Rena ,,Best Friend" zespołu Toy Box nie przerwałby szeptów. Mógłby nawet przy tym odstawiać choreografię typu Pinky Pie, a i tak nikt nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby tylko Hao w tym czasie przeszedł obok Yoh.
-Nic na to nie poradzisz. Kiedyś im przejdzie- mruknęła Anna rzucając ostre spojrzenie grupce szamanów. Ci natychmiast zmienili temat rozmowy. Trzeba było przyznać, że blondwłosa itako również była tym wszystkim lekko zdenerwowana. To wytykanie jej koteczka było coraz bardziej wkurzające i Anna była coraz bliżej zrównania Patch Village z ziemią.
Nagle drzwi otworzyły z hukiem, skupiając na sobie uwagę wszystkich. Najpierw wparował Brocken. Rozejrzał się i znajdując wolny stolik pognał w jego stronę. Za nim weszli Luchist, Opacho, Hao, Kanna, Marion i Mathilda.
-Miałeś nie robić zamieszania. W końcu nie jesteśmy nawet wszyscy. Jaka szkoda, że Tsuchi-Gumi i Tsuki-Gumi nie mogli przyjść. Widocznie naprawdę zależy im na tym treningu. Dawno nie walczyli- przemówił Hao do swoich popleczników, spokojnie zajmując miejsce. Wszyscy szamani w lokalu wstrzymali oddechy, patrząc na przemian na niego i na Yoh. Bracia jednak jedynie wymienili szybkie spojrzenia
-A jak oceniasz naszą poranną walkę, mistrzu?- spytała niepewnie Mathilda
-Nie było najgorzej. Poprawiłyście się ostatnimi czasy.
Hana-Gumi patrzyły na mistrza szczęśliwe. Więc jednak długie godziny mozolnych treningów i ostra dyscyplina pomogły im zdobyć punkt u mistrza. A każdy punkt u Hao był dla jego podwładnych na wagę złota, albo cenniejszy.
Opacho chciała się odezwać, ale wtedy w oczy rzucił jej się Yoh. Zsunęła się z krzesła i z uśmiechem na twarzy podbiegła do niego, rzucając mu się na szyję.
-Opacho bardzo się cieszy, że widzi mistrza Yoh!- pisnęła. Wszyscy w restauracji skupili wzrok na tej scenie. Słuchawkowy szaman nie zważając na totalnie zszokowanych przyjaciół odwzajemnił uścisk, biorąc dziewczynkę na kolana.
-Ja też się cieszę. Jak się czujesz, Opacho?- spytał z uśmiechem, kiedy dziewczynka odsunęła się trochę od niego.
-Opacho czuje się dobrze. Nic nie boli, nic nie sprawia problemu- odparła salutując mu. Yoh zaśmiał się ciepło.
-To dobrze. Zaczynałem się o ciebie martwić, bo nie widziałem cię od czasu tej nocy, kiedy cię uleczaliśmy.
-Opacho była w obozie. Wszyscy się nią zajmowali mimo, że była zupełnie zdrowa.
-Chyba już wystarczy, Opacho.
Przed rozmawiającą dwójką szamanów pojawił się Hao. To wywołało jeszcze większe ożywienie wśród szamanów w restauracji i stan bliski zawałowi u przyjaciół Yoh. Młodszy Asakura specjalnie wymusił na bracie spojrzenie w oczy. Ich spojrzenia przeszywały się przez dłuższą chwilę nad nieświadomą niczego Opacho. Yoh chciał mu w jakiś sposób przekazać, że mimo wszystko wciąż pamięta o tym, jacy dla siebie byli przy ogrodzie. We wzroku bliźniaka dostrzegł, że on również nie zapomniał.
-Opacho chce zostać jeszcze chwilkę z mistrzem Yoh. Może?- powiedziała cicho dziewczynka, zaciskając rączki na bluzce Yoh i patrząc prosząco na swojego opiekuna. Hao przez chwilę się wahał, ale w końcu westchnął, nie mogąc odmówić swojej wychowanicy.
-Niech ci będzie. Ale niezbyt długo- powiedział, po czym wrócił do stolika. Yoh patrzył na niego chwilę i nawet się nie zorientował, kiedy mocniej przycisnął do siebie Opacho. Czemu tak bardzo tęsknił za bratem, którego i tak prawie nie znał? Czemu ten jeden, wspólny dzień musiał obudzić w nim to dziwne uczucie, którego wcześniej nie znał?
-Coś nie tak, mistrzu Yoh?- spytała Opacho, widząc na twarzy szatyna dziwny smutek. Ten ocknął się z zamyślenia i spojrzał na dziewczynkę, uśmiechając się trochę nieobecnie.
-Wszystko w porządku. Po prostu... Nie wiem jak to opisać- zaśmiał się Yoh, a chwilę potem wpadł na pomysł.- Opacho, mogę mieć do ciebie prośbę?- spytał. Jego przyjaciele wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Yoh miał pomysł, a to nie mogło skończyć się dobrze. Po chwili słuchawkowy szaman mówił coś na ucho dziewczynce, która słuchała go w skupieniu a na jej twarzy wykwitało coraz większe podekscytowanie. Nie. To na pewno nie mogło skończyć się dobrze.
***
Yoh siedział na dachu najwyższego budynku w Patch, patrząc w nocne niebo. Nie wiedział czemu, ale w tym miejscu zawsze było najpiękniejsze. Czyste, prawdziwe, magiczne. Można było liczyć ogrom gwiazd, albo doszukiwać się tej jednej, jedynej. Czerń nieboskłonu zawsze była niesamowicie głęboka i aksamitna, a księżyc świecił jaśniej, niż w jakimkolwiek innym miejscu na ziemi.
-Niesamowite, prawda?
Yoh obrócił głowę i zobaczył stojącego obok Hao. Pojawił się nagle, nie wytwarzając żadnego słyszalnego dźwięki. A może to Yoh był tak zamyślony, że nie był w stanie go usłyszeć czy też zauważyć.
-Chciałem z tobą porozmawiać. Wiesz... Tamtego dnia, kiedy tyle rozmawialiśmy i w ogóle... Ja-
-Nic nie mów. Wiem, o co ci chodzi i wiem też, jaka jest tego przyczyna- powiedział spokojnie, kładąc się obok niego.- Jak pewnie wiesz jesteśmy dwiema połowami tej samej duszy. Wspomnianego dnia za bardzo się do siebie zbliżyliśmy i te połowy zaczęły się do siebie przyciągać, reagować na bliskość. Odbieramy to jako tęsknotę.
-A więc to tak...
-Musimy coś z tym zrobić. Jeśli zostawimy to w tym stanie, nasze własne dusze będą chciały nas wykończyć.
Yoh kiwnął głową. Jego brat wyraził się w sposób mówiący, że nie ma pojęcia, jak tego dokonać. Musieli razem coś wykombinować, żeby znaleźć rozwiązanie. Tylko pytanie, gdzie go w ogóle szukać? Według młodszego Asakury jeśli nawet Hao nie znał odpowiedzi, to nikt jej nie znał. Chociaż... Niczym grom z jasnego nieba w Yoh uderzyło rozwiązanie. Zerwał się na równe nogi i spojrzał znacząco na brata. Ten, dosłownie czytając mu w myślach, wolno pokręcił głową.
-Ale czemu?- jęknął zawiedziony Yoh.
-Bo to nic nie da.
-A ja myślę, że to właśnie tam znajdziemy odpowiedź.
-Wiesz, że próbujesz namówić mnie na kompletną głupotę?
-Tak. Wiem też, że się zgodzisz.
Hao westchnął. Albo stał się zbyt przewidywalny, albo Yoh opanował reishi. Albo jedno i drugie. Długowłosy szaman starał się nie roześmiać na swoje nieprawdopodobne przypuszczenia. Wstał i otrzepał się. Po chwili bracia Asakura próbowali niezauważalnie przemknąć się między uliczkami Patch Village. Mimo późnej pory kręcili się tu jeszcze szamani. Bliźniacy nie chcieli być zauważeni, żeby nie budzić ponownie zbędnego skandalu. W końcu dotarli do monumentalnej budowli. Zawieszone na niej tabliczki informowały w kilkudziesięciu językach, że nie można tam wejść. Rzecz jasna bliźniacy całkowicie to zignorowali. Zdziwili się, że Strażnicy tak słabo pilnują swojej biblioteki. Jedyna przeszkoda, jaką napotkali, to hasło. Hao zignorował je, wyważając drzwi za pomocą Ducha Ognia. W środku było więcej książek, niż można by było przypuszczać. Poukładane były na wysokich regałach, ustawionych w całym, ogromnym pomieszczeniu. Yoh otworzył oczy szeroko ze zdziwienia.
-Więc od czego chcesz zacząć?- prychnął Hao, widząc brata przytłoczonego ilością ksiąg.
-Najlepiej od początku- odparł Yoh, odnawiając dawny spokój. Podszedł do pierwszego lepszego regału po ścianą i wyjął książkę. Tym razem szczęście było po jego stronie, albowiem po wyjęciu tomiku regał nagle zaskrzypiał i rozsunął się, ukazując wielkie, drzwi z ciemnego drewna. Do otwarcia ich służyła zapewne wielka, metalowa rączka.
-Kilka minut wystarczyło żebyś coś zepsuł- skwitował ironicznie Hao, podchodząc do niego. Yoh zignorował te słowa i podszedł do drzwi. Szarpnął za klamkę, ale ani drgnęły. Starszy Asakura westchnął i również złapał za stalową rączkę, pomagając bratu.
Po dłuższej chwili wrota ustąpiły, otwierając się z oporem i okazując niezbyt duże pomieszczenie. Światło z biblioteki słabo oświetlało z pozoru pusty pokój. Dopiero po wnikliwych obserwacjach można było zobaczyć na podłodze narysowany duży okrąg z wypisanymi w nim dziwacznymi wzorami. Hao ukucnął próbując odczytać symbole, jednakże były one zapisane w języku, którego mimo ponad tysiącletniego doświadczenia nie umiał rozpoznać.
I tak właśnie bracia Asakura znaleźli się w martwym punkcie. Nie mieli pojęcia, czy powinni zostać i badać tajemniczy krąg, czy wracać do biblioteki. W końcu decyzję podjął Hao, twierdząc, że znaleźli coś zbyt interesującego, żeby to teraz zostawić w spokoju.
W czasie, gdy Hao z nadzwyczajną dokładnością badał wzory wyrysowane w kręgu, Yoh rozglądał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wskazówki. Kiedy już miał zrezygnowanym tonem ogłosić bratu, że nic nie wskórają, długowłosy szaman uśmiechnął się z zadowoleniem.
-Ej, zauważyłeś, że wzory na ścianach i w okręgu łączą się w pewien sposób?
Yoh spojrzał na niego zdziwiony, a potem rozejrzał się w celu rozkmienienia, o co może chodzić jego kochanemu braciszkowi. Po wnikliwej analizie stwierdził, że w jego słowach faktycznie coś jest. Gdy przyjrzał się bliżej zauważył, że w skład okręgu na ziemi wchodzą trzy mniejsze. Przenosząc wzrok na ściany zorientował się, że na każdej jest wyryty niemal niewidoczny okrąg z niemalże identycznymi znakami jak te na ziemi. Patrząc to na podłogę, to na ściany ocenił, że coś jest nie tak.
-Są pomieszane- mruknął słuchawkowy, marszcząc czoło.
-Dokładnie- odparł Hao, wstając z kucków.- A teraz patrz uważnie.
Ognisty szaman złapał za jedną cegłę i pociągnął ją. Wysunęła się ze ściany bez problemu. Starszy Asakura wyraźnie zadowolony zamienił ją z cegłą z innej ściany. Yoh uśmiechnął się szeroko.
-Teraz jest tak, jak tu- ocenił, patrząc na krąg na ziemi.- Czyli to trochę jak puzzle!
-Tak. A my musimy je poukładać.
Chwilę potem bracia Asakura wyjmowali luźne cegiełki, rzucając je do siebie nawzajem i wkładając we właściwe miejsca, żeby odwzorować na ścianach wzór z podłogi. Byli nadzwyczajnie zgrani ze sobą, toteż nie zajęło im to dużo czasu. A gdy tylko Hao wsunął ostatnią cegiełkę, stało się coś, czego się nie spodziewali. Krąg podświetlił się delikatnym, błękitnym światełkiem. Po chwili ogarnęła ich tak rażąca światłość, że zmuszeni byli zamknąć oczy. Gdy otworzyli je ponownie, znajdowali się w miejscu, którego zupełnie nie znali. Była to spora przestrzeń otoczona zewsząd lasem, ograniczona dwoma, wielkimi filarami. Kilkanaście mniejszych było po bokach najpotężniejszej istoty na świecie. Bracia Asakura z niemałym szokiem zorientowali się, że właśnie stoją oko w oko (o ile to w ogóle możliwe) z Królem Duchów.
-Co do- zaczął Yoh, a wtedy dobiegł ich głos, przypominający grzmoty. Należał on do Króla Duchów.
-Kto śmie naruszać święte terytorium Gwiezdnego Sanktuarium?
-Ach... Więc to jest to całe Gwiezdne Sanktuarium. Spodziewałem się czegoś zgoła innego- mruknął pod nosem Hao, rozglądając się z niezadowoleniem. W ciągu swojego ponad tysiącletniego życia trochę słyszał o tym miejscu i inaczej je sobie wyobrażał. Trochę bardziej w jego stylu. A tu taka demotywacja...
-Przepraszamy za... em... najście. Zrobiliśmy to przypadkowo- starał się wytłumaczyć Yoh, co szło mu dość opornie. Nie wiedział, jak powinien dobierać słowa, zwracając się do Króla Duchów. Pierwszy raz miał okazję przebywać tak blisko niego, więc rozmowa zdawała się go przerastać.
-Zapewne dostaliście się tutaj używając Sekretnej Komnaty Strażników. Musicie mieć duży problem, skoro zdecydowaliście się szukać tam odpowiedzi.
Yoh i Hao wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Teraz nie było odwrotu. Musieli opowiedzieć o swoim problemie Królowi Duchów. Wiedzieli, że zatajając przed nim cokolwiek nic nie wskórają, a on mógłby im jakoś pomóc. Po wysłuchaniu ich historii, władca oznajmił, że mają dwie możliwości. Pierwsza z nich- jeden musi wchłonąć duszę drugiego. I tu właśnie zaczął się problem...
Hao oczywiście nie miał problemu z wchłonięciem ducha Yoh. W końcu i tak dążył do tego od dnia, w którym narodził się po raz trzeci. Mógłby teraz bardzo wygodnie ominąć jedną z przeszkód do zostania Królem Szamanów. Z kompletną duszą stałby się nawet silniejszy. Nie żeby teraz nie był, bo w końcu 1.250.000 furyoku to imponująca liczba. Nagle, pod wpływem tych wszystkich uczuć braterstwo zeszło na bok, a w jego duszy obudził się dotąd śpiący płomień ambicji.
Inne odczucia miał Yoh, który był zupełnie rozdarty. Z jednej strony nie chciał tracić życia, a przynajmniej nie w taki sposób. W końcu miał jeszcze tak wiele planów i rzeczy do zrobienia. Ponadto Anna będzie niezadowolona, jeśli nie wróci do domu przez rankiem. A z drugiej wiedział, że poświęcenie się to jedyny sposób. Nie chciał odbierać duszy Hao, który był jego bratem. Wyrzuty sumienia nie dałyby mu spokoju aż do śmierci. Nie chciał też kłócić się o to, bo wiedział, że to do niczego doprowadzi i jednocześnie zbliży ich obu do śmierci. Analizując wszystkie za i przeciw, wybór był jasny.
Słuchawkowy szaman stanął przed bratem i rozłożył lekko ręce, uśmiechając się promiennie. Hao z początku był zbity z tropu, ale chwilę później uśmiechnął się z zadowoleniem. Król Duchów milczał.
-Mam nadzieję, że jednak moja część duszy jakoś na ciebie wpłynie i zmienisz swój tok myślenia. Pamiętaj o tym, co ci powiedziałem przed uratowaniem Opacho. Zabijanie nie prowadzi do niczego dobrego. Powinieneś poszukać innej drogi.
-Tylko tyle? Nie jest ci szkoda, że zaraz na zawsze staniesz się częścią mnie?- spytał lekko zaskoczony Hao.
-Oczywiście, że jest mi szkoda. Bo to oznacza, że już nigdy nie zobaczę swoich bliskich. Nie posłucham wesołych, babskich rozmów Jun i Piriki. Nigdy też nie będę miał okazji spróbować je rozszyfrować. Nigdy też nie będę mógł się zastanawiać nad tym, czemu Tamao tak często się czerwieni i czemu jest taka nieśmiała. Nie przekonam się, czy Lyserg odszedł od X-Laws. A mam nadzieję, że to zrobić. Nie dowiem się też, czy Faust zrobił lekarską karierę i nie zostanę przez niego wyleczony. Nie wysłucham nieudanych żartów Choco i nie pośmieję się z tego, jak Ren i Horohoro go za to karzą. Nie zobaczę nieudanych zalotów Ryu i nie posłucham jego piosenek. Nie będę również budzony do szkoły przez Mantę ani wywlekany przez niego siłą z łóżka. Nie pojadę do rodziny w Izumo, żeby zaatakowały mnie duszki dziadka i nie pojęczę na treningach Anny tylko po to, żeby i tak na koniec przyznać, że niesamowicie mi pomagają.
-I tego wszystkiego ci szkoda?- prychnął ognisty szaman.
-Tak. Bo to z pozoru mogą być rzeczy codzienne i nic nie znaczące, ale dla mnie są to cenne wspomnienia, budujące moje wspomnienia i poruszająca uczucia. Przyjaźń, miłość, lojalność, wiarę...
-Jakież to wzruszające- przewrócił oczami po czym podszedł do brata. Ten zamknął oczy, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Chwilę potem dłoń Hao przybliżyła się do brzucha bliźniaka.
-Będę żałował też ciebie- odezwał się nagle Yoh.- W gruncie rzeczy ja... zawsze chciałem mieć starszego brata. Dlatego też cieszę się, że te dwa razy udało nam się jakoś spędzić ze sobą czas, Nii-chan.
Ta wypowiedź sprawiła, że ręka Hao momentalnie zatrzymała się centymetr przed ciałem słuchawkowego szamana. Sam nie wiedział czemu, ale nie mógł poruszyć jej ani milimetr dalej. Słowa Yoh sprawiły, że prawie zapomniane braterstwo wykorzystało szansę na to, aby ponownie zjawić się przed Hao z dopiero co wybudzoną ambicją. Teraz te dwie rzeczy toczyły zażarty bój o to, jaki ruch powinien wykonać starszy Asakura. Mimo, że ambicja wrzeszczała ,,Zrób to!", to braterstwo stopowało rękę mówiąc spokojnie ,,To twój młodszy brat". W końcu to drugie wygrało i Hao odsunął rękę. Yoh zdziwiony dziwnym spokojem otworzył oczy i zobaczył swojego bliźniaka stojącego tuż przed nim z zaciśniętymi pięściami.
-Nie mogę- wyznał.- Nie wiem czemu, ale nie potrafię ci tego zrobić. Tak bardzo tego pragnąłem, ale koniec końców nie jestem w stanie tego uczynić. Po tym, jak przestałem patrzeć na ciebie nie tyle jak na pudełko z połową mojej duszy, tylko jak na człowieka, zacząłem cię cenić. Zacząłem widzieć w tobie brata.
-Hao...
-A to wszystko przez tego gościa z Paison Leaf! Gdyby nie on nie byłoby tego wszystkiego! Szlag, jeśli kiedyś spotkam jego ducha, to naprawdę nie zazna spokoju!
Yoh patrzył z uśmiechem na wściekłego brata. Do ostatniej chwili wierzył, że obudzi w Hao braterskie uczucia. Mówią, że nadzieja matką głupich. Tak więc największy głupiec na świecie miał teraz brata. I to nie tylko w pustych słowach, ale też w sercu. Wtedy ponownie odezwał się Król Duchów.
-Jak widać Zaklęty Ogród dość mocno na was podziałał...
Bracia momentalnie wlepili oczęta w duchową masę.
-Zaklęty Ogród...- zaczął Hao.
-...podziałał na nas?- dokończył Yoh.
-W istocie. Wiem o tym, iż ostatnio byliście tam w poszukiwaniu Osculum Phoenix. Muszę ci pogratulować dociekliwości, Hao, albowiem niewielu udaje się dowiedzieć o jego istnieniu. Jednakże pominąłeś jeden szczegół. Woń kwiatów Zaklętego Ogrodu oddziałuje na najbardziej skryte uczucie w sercu człowieka. To skrywane na dnie serca, do którego umysł nigdy nie przyznałby się sam. W waszym wypadku była to braterska miłość. A że spędziliście w jego pobliżu kilka godzin, ogród bardzo mocno zadziałał na to uczucie, wyciągając je na wierzch.
-A co z moją teorią?- spytał Hao, zszokowany słowami Króla Duchów.
-Również jest prawidłowa. I łączy się z tym, co powiedziałem przed chwilą. Wasze dusze zaczęły reagować ze sobą ze względu na obudzone w was braterstwo.
-To co teraz, skoro żaden z nas nie potrafi odebrać drugiemu duszy?- zapytał Yoh.
-Istnieje drugie rozwiązanie, dość proste. Musicie zaspokoić wasze dusze będąc ze sobą blisko.
Hao i Yoh spojrzeli na siebie niepewni. Mieli duże wątpliwości co do tego, czy uda im się zbudować zaniedbywaną przez tak wiele lat braterską więź. Czuli jej zalążki, ale nie byli pewni, czy uda im się wiele z nich wykrzesać. W dodatku otoczenie... Hao był przyzwyczajony do tego, że ludzie go nienawidzili, gadali o nim za jego plecami i wytykali palcami. Ale Yoh... Gdy był dzieckiem to była dla niego rutyna, ale teraz, kiedy miał tylu przyjaciół, a ludzie go lubili... To mogłoby być dla niego bolesne, jeśli nagle wszyscy zaczęliby go nie tolerować. Ponadto przyjaciele Yoh i poplecznicy Hao nie mogli na siebie patrzeć bez obrzydzenia. Co dopiero mówić o tym, że ich przyjaciel/mistrz miałby zacząć trzymać się ze swoim wrogiem?
Przemyślenia długowłosego przerwał lekki uścisk na dłoni. Spojrzał na bliźniaka. Ten uśmiechał się do niego promiennie.
-Damy radę. Nie musisz się tak bardzo martwić.
Hao najpierw zamrugał zdziwiony, a potem z prychnięciem wyszarpnął dłoń, krzyżując ręce pod klatką piersiową.
-Wcale się nie martwię. Po prostu nie mogę się pogodzić z tym, że będę musiał spędzać aż tyle czasu z tak słabą osobą jak ty- odparł, po czym zwrócił się do Króla Duchów.- Odeślij nas wreszcie do Patch.
Król Duchów nie odpowiedział. Znowu oślepiło ich dziwne światło, a gdy otworzyli oczy, stali pośrodku kręgu w dziwnym pokoju w bibliotece. Przez chwilę panowała cisza, a następnie Yoh stwierdził, że wypadałoby ponownie pomieszać cegły, żeby nikt się nie zorientował, że tu byli. Hao poparł ten pomysł i ponownie wspólnymi siłami zaczęli przekładać cegiełki. W końcu wszystko było cacy i bliźniacy mogli opuścić bibliotekę. Ku ich zdziwieniu słońce już bardzo nieśmiało wyglądało zza horyzontu. Zdziwiło ich, że tak wiele czasu spędzili w dziwnym pomieszczeniu i Gwiezdnym Sanktuarium. Wiedzieli, że muszą zrobić coś dalej, ale nie wiedzieli za bardzo co. W końcu odezwał się młodszy z braci:
-Może... Może na razie wrócimy do siebie, a potem spotkamy się dzisiaj u Kalima i Silvy?- zaproponował.
-Śniadanie około dziewiątej?
-Czemu nie?
W ten sposób bracia rozdzielili się i każdy wrócił niezauważalnie do swoich towarzyszy. Było jeszcze wcześnie, więc zdążyli się trochę przekimać. Rano wstali jakby nigdy nic. Yoh śmiał się i gadał z przyjaciółmi, a Hao ustalał najważniejsze sprawy ze swoimi poplecznikami. Około ustalonej godziny słuchawkowy oznajmił Ryu, że nie musi on robić śniadania i zaciągnął wszystkich do restauracji Kalim&Silva. Wybrał stolik i usiadł tak, żeby mieć najlepszy widok na drzwi. Udało mu się zrobić to wszystko tak, że tylko Ren, Anna, Amidamaru i Manta mieli podejrzenia. Innych to wszystko nie zaskoczyło. Myśleli, że może Yoh po prostu ma ochotę akurat jeść poza domem, albo oszczędzić Ryunosuke pracy.
Drzwi otworzyły się, a Yoh od razu wlepił w nie oczęta. Najpierw weszli wszyscy poplecznicy Hao, a na końcu ognisty szaman we własnej osobie. Lider drużyny Funbari Onsen odetchnął z ulgą i od razu podbiegł do brata.
-Bałem się, że nie przyjdziesz- wyznał.
-Nie rzucam słów na wiatr i dobrze o tym wiesz- odparł bliźniak i zwrócił się do swoich ludzi.- Dzisiaj jem śniadanie z bratem, więc możecie na mnie nie czekać z zamawianiem.
-Zjem z Hao- rzucił krótko Yoh do przyjaciół i obaj Asakurowie oddalili się do stolika, przy którym siedzieli podczas swojej pierwszej, prawdziwej rozmowy. Horohoro uderzył głową w stół.
-Nie rozumiem, ja naprawdę tego nie rozumiem- chlipał. Pirika i Tamao poklepały go po plecach w geście zrozumienia.
-Widocznie Yoh znów ma nam trochę do wyjaśnienia- westchnął Ren. Amidamaru spojrzał w stronę bliźniaków Asakura. On jako jedyny wiedział, o co chodzi. Przyłapał swojego partnera na tym, jak wrócił z nocnej wyprawy i oczywiście wypytał go szczegółowo o to, gdzie i po co był, ukrywając to przed przyjaciółmi. Yoh wyjaśnił mu wszystko i obiecał, że następnego dnia gdy tylko unormuje sprawy z Hao, wyjaśni wszystko reszcie. Samuraj wiedział, że co jak co ale jego pan słowa dotrzyma.
Tymczasem Asakurowie zamówili sobie śniadanie, kolejny raz przyprawiając przy tym właścicieli restauracji o stan przedzawałowy. Zgromadzeni w restauracji szamani patrzyli na bliźniaków, żywo komentując to, co widzieli. Yoh czuł się trochę nieswojo.
-Zawsze tak jest?- spytał, a brat spojrzał obojętnie na uczestników turnieju. Pod wpływem tego spojrzenia rozmowy ucichły.
-Przeważnie- odparł beznamiętnie.- Ale to teraz mało istotne. Co dalej?
-Sam zadaję sobie to pytanie... Nie mam pojęcia, jak zacząć.
-I tu jest problem, bo ja też. Jeszcze nigdy nie musiałem robić tego typu rzeczy. Liczyłem na ciebie.
-No to po prostu dajmy sobie spokój z planowaniem i pójdźmy za intuicją. Za dużo myślenia nie wyjdzie nam na zdrowie- zaśmiał się słuchawkowy szaman i z większą niż dotychczas werwą zabrał się za pałaszowanie śniadanka. Hao tylko pokręcił głową z niedowierzaniem, a potem sam zabrał się za jedzenie. Oczywiście w sposób spokojniejszy i bardziej cywilizowany niż Yoh.
-Jak mniemam wciąż trenujesz?
Yoh spojrzał na bliźniaka zaskoczony, po czym wrócił do jedzenia.
-Myślisz, że Anna by mi odpuściła?
-Nie mów z pełną buzią- bardziej rozkazał niż poprosił zirytowany Hao.- Na taką odpowiedź właśnie liczyłem. Pamiętaj, że jeśli mam się z tobą pokazywać publicznie, to masz być tego godny. Więc masz się poświęcić treningom.
-Tak jest, Hao- zasalutował Yoh, na co jego brat ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem.- Ale czemu nie mogę mieć taryfy ulgowej jak Opacho?
-Próbujesz przyrównać siebie do rozbrajająco uroczej pięciolatki?
-No wiesz co? Ten sarkazm był okrutny...
-Taka prawda.
Młodszy z bliźniaków w geście tak zwanego focha skrzyżował ręce i odwrócił głowę. Hao uśmiechnął z politowaniem. Jak to możliwe, że Yoh tak szybko go zaakceptował i zachowywał się w jego towarzystwie tak swobodnie? Jego charakter był doprawdy rzeczą zbyt skomplikowaną dla ognistego szamana, który zastanawiał się, jak będą wyglądać najbliższe miesiące, a nawet lata z takim bratem obok. Z pewnością nie będą to w pełni normalne chwile, ale tak było nawet lepiej. Normalność była dla Hao zdecydowanie za nudna, a Yoh zapewne nie zamierzał mu jej serwować.
...!!!!!! *-* *-* *-* bliźniacybliźniacybliźniacybliźniacybliźniacybliźniacy *-*
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział...*-*
A dłuższy komentarz będzie później, bo teraz muszę się jednak wziąć za naukę^^' Właściwie nawet przeczytać powinnam później, ale... musiałam^o^
Dobra, wypadałoby się wreszcie wziąć za ten komentarz. Gomen, że tyle mi zeszło, ale... ryby^^' Zresztą mniejsza^^'
UsuńMoje poszukiwania oneshotów zawężam do opowiadań z bliźniakami, więc raczej nie trafiam na dziwne paringi... A przynajmniej nie tak dziwne jak te, na które Ty trafiłaśXD Aczkolwiek kiedyś czytałam (nawet na jakimś polskim blogu) o zeswataniu Chocolove i Piriki i... to było trochę dziwne^^'
No ale! Do rzeczy. Asakurzasty rozdział jest do skomentowania:D
Matko, Horo... Nie rób mi tego... Nie rzucaj mi takimi porównaniami bez ostrzeżenia... Bo zaczęłam to sobie wyobrażaćXDD Ale tak na serio - to rzeczywiście wkurzające. Nosz nawet z bratem sobie nie można pospędzać czasu, no! Skandal! Myślę, że gdyby Anna zrównała z ziemią pewną grupkę debili, świat od razu byłby piękniejszy;P
OmgXDDDD Gomen, ale po tym zdaniu wyobraziłam sobie tego małego Brockena, który ledwo odstaje od ziemi, jak wyważa drzwi kopniakiem swojej małej, legoludkowej nóżkiXDDD Dziołcha, miej litość dla mojej psychikiXD
Oww...:3 Opacho jest taka rozkoszna:3 I nie rozumiem zdziwienia przyjaciół Yoh. No przecież jak tu nie odpowiedzieć serdecznością na takie ciepłe powitanie ze strony tej uroczej istotki?:) A tak w ogóle to jestem zdania, że Opacho jest ponadprzeciętnie inteligentna i tak naprawdę jest agentką, która swoim postępowaniem chce zbliżyć do siebie bliźniaków;P Tak trzymaj, Agentko O! XD
...Racja, Hao, nie możesz odmówić swojej ulubienicyXD Nawet ty nie jesteś tak potężnyXD
Mmm... I ten krótki moment, kiedy bliźniacy na siebie patrzyli, a potem Yoh mocniej przycisnął do siebie Opa... Agentkę O...:3 Uwielbiam to, naprawdę^o^ Motyw niezwykłej więzi między Yoh i Hao nigdy nie będzie dla mnie oklepany^o^
Wyjaśnienie Hao odnośnie przyczyn tego, jak się teraz czują, mi się podobało. Aczkolwiek nie rozumiem, dlaczego Hao robi z tego taki problem. Ja nawet nie musiałam myśleć nad rozwiązaniem, pojawiło się w mojej głowie zanim nawet zdążyłam zacząć go szukać. Skoro ich dusze odczuwają tęsknotę, gdy są daleko od siebie, to niech bliźniacy zaczną spędzać ze sobą więcej czasu, by być blisko siebie:D Nosz to proste jak budowa cepa;D Naprawdę, nie widzę tu żadnego problemu, Haosiu;D
Włam genialnyXD I myślę, że hasło "Duchu Ognia!" było tym właściwym hasłemXD I w ogóle bracia tak fajnie współpracowali:D Nic dziwnego, że byli tacy zgrani, w końcu to bliźniaki^o^
I... eee... Jego Jogurtowatość...XD Myślę, że "oko w jogurt" albo "oko w żywe kultury bakterii" byłoby trafniejszym określeniem;P
No tak, niebieskawa paćka jak zwykle popisał się inteligencją. Ja mu dam wchłanianie duszy...>< I jeszcze przez to jego głupie gadanie Hao zaczął na poważnie rozważać taką możliwość...T-T Decyzja Yoh absolutnie mnie nie zaskoczyła, w końcu nie byłby w stanie skrzywdzić swojego kochanego braciszka. Musiałby nie być sobą. Dlatego pewnie nie zdziwi Cię moja reakcja na to, jak Hao ostatecznie nie potrafił skrzywdzić brata*-* Właśnie dla takich scen przekopuję internet*-*
No i proszę, nawet KD był w stanie wykrzesać z siebie coś mądrego. Pomijając fakt, że najpierw wrył się swoim homogenizowanym jestestwem w środek asakurzastej sceny oraz że ja o tym mądrzejszym rozwiązaniu pomyślałam już dawno, bez bredzenia o jakimś wsysaniu dusz==
A bliźniacy niech się nie martwią:) Jestem pewna, że wszystko się ułoży:) A nawet, jeśli pojawią się jakieś przeszkody, to dadzą im radę. Razem:)
Horo, jesteś geniuszemXD Uwielbiam tę jego reakcjęXD
A potem kolejna asakurzasta scena...*-* Dziołcha, naprawdę mnie rozpieszczasz*-* To takie... naturalne... Dwaj bracia jedzący wspólnie śniadanie... No nie mogę, no*-* *znowu zaczyna się rozpływać*
Cudowny rozdział*-* Będę miała co wspominać przez najbliższy miesiąc^o^ I nie mam zielonego pojęcia, jak wytrzymać miesiąc oczekiwania na następny^^''
Buziaczki:))
Dziękuję za komentarz. Rozumiem też ogrom nauki. Komentuj kiedy masz czas. ^ ^
UsuńNie no ten fic o Lysergu i Annie był naprawdę uroczy i ładnie napisany. No ale... I tak nie zamierzam być fanką tego pairingu. xD
Horohoro uwielbiam. On zawsze potrafi odwalić coś niespodziewanego tak, że leżę i kwiczę ze śmiechu. A w połączeniu z Renem to już totalna masakra piłą łańcuchową!
Ren: Z łaski swojej nie stawiaj mojego imienia obok jego.
Ale to Twój najlepszy przyjaciel. ^ ^
Ren: Zaraz Cię skrzywdzę!
Dobra, już dobra... Wracając, to Opacho jest urocza. To chyba jedyna osoba, do której Hao ma słabość i w mandze, i w anime. No i ta teoria o tajnej agentce... Całkiem niezła. :D
A Hao... Cóż... Jest facetem inteligentnym, więc pewnie w jego uroczej główce była taka propozycja rozwiązania, ale nie chciał jej zaakceptować. Szczególnie, że on woli drogi wygodne dla siebie, co ukazuje włam za pomocą S.o.F. xD
KD to jest jednak biedne coś. Wszyscy po nim jedziecie i mu dokuczacie. Chyba trzeba będzie ustawić w kalendarzu ,,Dzień Miłosierdzia dla KD".
Ren: Z pewnością byłby za!
No ale nie zrozum mnie źle. Ja też nie darzę go szczególną sympatią. A na następny rozdział warto czekać, bo będzie dużo śmiechu, pieśń Ryu, nabijanie się z Marco i oczywiście Asakurowie w dawce max!
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Dlaczego zawsze wyskakujesz z czymś absolutnie genialnym?
OdpowiedzUsuńAnna, pożycz korale, muszę wezwać gościa, który otruł Opacho i go potorturować.
Anna: Tknij je, a zrobisz dziesięć okrążeń wokół Dobie.
Dobra, kary nie będzie z mojej ręki, nie bedę się narażało, nie ma głupich.
Yoh i Hao naprzeciw Króla Galarety, eee Duchów. Tak, Hao i narzekanie na wystrój XD Yeah, Hao zrezygnował z wchłonięcia Yoh! To pierwszy krok! Mają zadowolić swoje dusze? To oznacza dużo asakurowo-bliźniaczych scenek XD Jestem w raju!
Yoh, masz pomysły warte tronu Króla Szamanów - włamanie się do biblioteki Strażników. Nie da się otworzyć? Użyjmy siły, ten argument zawsze działa.
Aż się boję, co szeptałeś Opacho na ucho i co z tego wyniknie.
Yoh i Hao jedzący wspólnie śniadanie. Oczywiście, nie poprawiło to apetytu nikomu w restauracji K&S. Sama zapomniałabym o jedzeniu i wbijała ślepka w ten uroczy obrazek.
"Próbujesz przyrównać siebie do rozbrajająco uroczej pięciolatki?" - tu dostałam moralnego kaca, bo i Opacho słodka i Yoh uroczy, a we dwójkę to witaj próchnico XD
Dziękuję za komentarz. ^ ^
UsuńTak to już z nami geniuszami jest, że zawsze zachwycamy swoimi dziełami.
Ren: I skromnością.
To też. ^ ^
Tak... Asakurzaste sceny to chyba synonim ZB. Ale nie oszukujmy się- taki był od zawsze cel tego ficu! Wypełnienie luk po znikomej ilości bliźniaków w MW. Zwariowanych i zdeka dziwnych pomysłów Yoh i Hao też pewnie trochę będzie. ^ ^"
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Piękne, wzruszające do przesady i w ogóle wspaniałe. Myślałam, że rozryczę się i myślałam że dostanę palpitacji. Nie wiedziałam, że Opacho jest taka pamiętliwa..? Ale to nic. I tak było super. Tylko scena w Gwiezdnym Sanktuarium mi się nie bardzo spodobała. Myślałam, że jak Hao odbierze mu duszę to przejdę się do tego bęcwała i zamorduję go, ale miał szczęście. Pohamował się i do końca było gites.
OdpowiedzUsuńHao: TYLKO NIE BĘCWAŁ! *Wkurzony*
MASZ COŚ DO MNIE BĘCWALE! *Rozwścieczona*
Hao: Nie rozumiem, dlaczego ciągle mnie obrzucasz wszelakimi wyzwiskami..?
Bo jesteś draniem który nie docenia tego, że ma takiego fajnego braciszka jak Yoh *Naburmuszona*
Hao: Czy coś mi sugerujesz?!
Mei: SŁYSZAŁEŚ! *Wrzeszczy po czym daje Hao w tył głowy z pięści, co skutkuje u ognistego szamana utratą przytomności*
Dzięki... Wracają
Całość normalnie super Ty to umiesz pisać. Czekam na kolejną porcję bliźniaków Asakura.
Pozdrawiamy:
Ayame i Mei (Annę wyjątkowo gdzieś wcięło).
Dziękuję za komentarz. ^ ^
UsuńTak. Jak ja bym była Hao z pewnością doceniłabym takiego braciszka jak Yoh.
Ren: Prędzej byś go udusiła swoimi uściskami!
Bo to by było z miłości! Poza tym jemu też należy się dużo czułości. Oprócz Ryu i Amidamaru to chyba nikt go nie przytulał.
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Ohayo:)
OdpowiedzUsuńJaki słodki, piękny, zachwycający rozdział:) Chyba się popłacze ze szczęścia:)
Bracia Asakura razem!
Opacho jest taka słodka
Hao rozwalił mnie tym tekstem na końcu hehe Yoh musiało zrobić się głupio:P Ale on też jest uroczy xD
No i Pan Asakura chciał wybuchnąć śmiechem:P Nawet trudno mi to sobie wyobrazić:)
Yoh jak zwykle szczery aż do bólu i ta scena u Króla Duchów, kiedy Hao chciał odebrać duszę bratu. Była ona taka wzruszająca...
Wracając do Opacho to było takie słodkie jak wskoczyła Yoh na kolana (Hao był chyba zazdrosny xD)
I strasznie nie podoba mi się zachowanie innych szamanów, na miejscu Anny dałabym im w twarz:)
Pozdrawiam
Anna-medium
Dziękuję za komentarz. ^ ^
UsuńJeśli chodzi o Hao, to on będzie miał więcej takich tekstów. Nie chcę mówi za dużo, ale w następnej części Yoh będzie dosłownie płakał ze śmiechu na jego odzywki.
Ren: Następna część będzie w ogóle zryta. -.-
Bardzo Asakurzasta i zabawna. ^ ^
Ren: No mówię- zryta!
Ren, bo zaraz stracisz czuba...
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Na początek chcę przeprosić, że tak późno komentuje. Miałam próbne testy i dwa razy wyprawiałam urodziny. Najpierw przejdę do rozdziału. Haha Horohoro i jego riposty. Nie dziwię im się, to może być naprawdę denerwujące, bycie w centrum uwagi. Opacho jest taaaaaka słodka Dlaczego Hao jest taki drętwy? Przecież widział, że Opacho dobrze się czuje w Yoh towarzystwie i zawdzięcza mu życie. Aww spotkali się, jak fajnie. W końcu na spokojnie. Fajny pomysł z tą biblioteką i pomieszanymi cegłami. Jednak i tak największym zaskokiem było to, że przenieśli się do Króla Duchów. Naprawdę się przestraszyłam, że Hao jest w stanie wchłonąć duszę Yoh, ale na szczęście zrozumiał. Zrozumiał, że ma brata i że go kocha. Jeeej ^^ Czyli ten ogród miał drugie dno... jakże to inteligentnie przemyślane :) Pamiętaj, że jeśli mam się z tobą pokazywać publicznie, to masz być tego godny- Ach, cały Hao. No i pomyśleć, że tak długo trzeba czekać... Tak czy siak rozdział super. Przepraszam, że komentarz bez ładu i składu, ale pisałam go na szybko, bo chcę przejść do rozdziału kolejnego.
OdpowiedzUsuńAle teraz muszę wrócić do życzeń, które ścisnęły mnie za serducho. Z chęcią odpowiem za urodzinowe zadanie ( chociaż po nieprzespanej nocy odpowiedzi nie będą zbyt inteligentne)
Shaman Hoshi- To dzięki niej znajduję te perełki blogowe, bo patrzę tam w dół, co aktualnie czyta. Shaman Hoshi sama jest kochaną perełką w świecie SK i baaardzo cieszę się, że Cię poznałam :D
Chocolove- No tak, skoro jego żarty nie są na wysokim poziomie, to może moje mogą być? :O
Ren- Ach Ren i jego maniakalne picie mleka, na każdym zdjęcie na jakie trafiam widzę Rena z mlekiem i oprócz tego w każdym opowiadaniu XD Taki odstresowywacz.
Anna- Och, Anna. Silna, niezależna, wpływowa, niezwykle mądra i budząca w innych respekt kobieta, która wszystkich potrafi ustawić do pionu.
Yuuki- Haha jak już wiem, Yuuki nie przepada za mandarynkami, a co dopiero za kwaśnymi :)
Jeanne- Ona sama jest słooodka *.* na serio i taka milutka i ładna.
Ryu- No tak, a czego innego mogłabym spodziewać się od Ryo? Niech on sobie w końcu znajdzie Królową :3
Tamao- Jak wiadomo nasza kochana różowo włosa jest strasznie nieśmiała a tym bardziej przy Yoh.
Horohoro- Czy ma to coś wspólnego z relacjami pomiędzy nim a Renem? Jak można zauważyć nie zawsze im się między sobą układa, ale kiedy chcę dopaść Choco to potrafią się zsynchronizować.
Hao- I te życzenia najbardziej mi się spodobały, dlatego Hoshi jak możesz przekaż Hao największe podziękowania.
Lyserg- Czy to ma coś wspólnego z X-Laws? Takie pytanie retoryczne :p
Manta- Jak wiadomo nasz malutki koleżka jest bardzo dobrym i mądrym uczniem.
Faust- Dzięki Faust nasz doktorku, przyda mi się zwłaszcza po mononukleozie zakaźnej , po której miałam wyniszczony organizm :/
Jun- I w tym momencie przypomniało mi się w anime, jaki Jun i Ren mieli problem z wujkiem M.
Pirika- Skoro to siostra HoroHoro to naprawdę musi często mieć jakieś nieporozumienia, np. Yoh na początku anime.
Yoh- Luzak- pierwsze skojarzenia wiążące się z Yoh XD Po tym roku szkolnym już ich nie będę mieć :x
Chcę tutaj serdecznie podziękować calutkiej gromadce za piękne życzenia. Kocham Was <3
Rozumiem, rozumiem. Też miałam ostatnio sporo na głowie. ^ ^"
UsuńZabawny Horohoro i urocza Opacho- to są jedne z rzeczy, które lubię najbardziej. No obok wrednego Hao, wyluzowanego Yoh i wkurzonych Lyserga i Rena (nie wiem czemu, ale lubię jak ta dwójka się wścieka xD).
Akcja z ogrodem zdarzyła się specjalnie po to, żebym miała nawiązanie teraz.
Ren: Hoshi i jej drugie dna drugich den...
To było bez sensu. xD
Ren: Ja to powiedziałem, więc miało sens!
Jak uważasz. Jeśli chodzi o życzenia, to wszystkie zgadłaś dobrze. U Lyserga dobrze myślisz, że chodzi o X-Laws. Hao przekazuje od siebie, że cieszy się, że jego łaska Cię oświeciła. Ja od siebie dziękuję też za miłe słowa o mnie. ^ ^
No tak. To zaczynamy.
OdpowiedzUsuńPowoli, ale tak jak obiecałam zabieram się za nadrabianie :)
Zaczęłam od Zakazanego Braterstwa, bo... no cóż, jest krótsze.
Powiem tak - opowiadanie jest naprawdę urocze i bardzo ładnie opisuje stosunek braci do siebie. Mimo że nie podoba mi się, że Opacho musiała ucierpieć, sam zamysł wydaje mi się bardzo ciekawy. Skoro już o murzynce mowa, to powiem że zakochałam się w scenie, gdy rzuciła się Yoh na szyję :D To było takie słodkie i kochane <3
Bardzo ładnie opisujesz tu emocje między bliźniakami. Spodobał mi się moment, gdy Hao przeczytał myśli Yoh w restauracji. Dobrze, że nie zapominasz o reishi. Dzięki temu wszystko jest bardziej naturalne.
Król Duchów niestety już na stałe ma przypiętą plakietkę z napisem "debil", więc nie przejmuj się zbytnio, że nikt nie bierze go na serio xD
Napisałabym więcej, ale właśnie opiekuję się małym kuzynem i tak płacze, że nie da się wytrzymać. Za główną historię postaram się zabrać jeszcze dzisiaj, może uda mi się skończyć przed końcem ferii.
Pozdrawiam i czekam na dalsze części ZB,
Yohao :*