czwartek, 27 lutego 2014

18. Walka w imię wyższości

Witam was pączkowo!
Ren: A teraz zgadnijcie, czemu akurat tak...
Bo dzisiaj Tłusty Czwartek! Wszędzie pączki, wszędzie. Się znaczy nie tylko pączki, ale głównie one. Ja zjadłam... No ze dwa będą. A teraz przyznawać się ładnie- ile wy pochłonęliście? xD
Ren: Dobra nieważne. Dzisiaj rozdział będzie bardzo, bardzo krótki. Wręcz rekord krótkości.
Ano niestety. Jakoś nie mogę się zebrać na coś dłuższego, nie ważne jak bardzo próbuję. Ale długość nie ujmuje temu tworowi. Wręcz przeciwnie! Jest on pełen ważnych wydarzeń.
Ren: Ale i tak jest krótki.
Postaram się, aby następny był dłuższy... Przejdźmy do komentarzy.
Mari: Nie przejmuj się. Ja wiem, że czytasz. A komentuj wtedy, kiedy masz na to czas. A jeśli chodzi o RenxJeanne to wiesz, że ich lubię... Ale to nie oznacza, że pokażę to akurat na M.W.. Bądź cierpliwa. ^ ^
Ayame: W dzisiejszym rozdziale będzie właśnie bitwa. Ale raczej kiepska, bo nie umiem opisywać walk... 
Anna-medium: Anna i Miguel dopiero w następnym rozdziale, a na Ludovica musisz poczekać jeszcze dłużej. xD
Lunia: Bitwa o Funbari Onsen? Przepraszam Cię, Lunia, ale na to trzeba będzie poczekać aż to szóstej części. ^ ^" Ale zapewniam, że będzie na co czekać, bo to będzie naprawdę spektakularne wydarzenie.
Dedykacja dla Anny-medium- prawie udało mi się skończyć komentarz dla Ciebie, więc już niedługo w końcu się u Ciebie zjawię. ^ ^
~*~
INFO: Ren używa O.S. Bushin Yúchì- Płetwa Rekina
~*~
-Udowodnić?- spytał zdziwiony Ren, odwracając uwagę od równie zaskoczonego Miguela, który mimo zdziwienia wciąż miał uśmiech na twarzy.
-Tak. Bycie Wybrańcem już o czymś świadczy, ale musisz jeszcze sprawić, żebym był w pełni pewien, że zasługujesz na to, aby otrzymać symbol Godności. Nie mogę uraczyć tym zaszczytem byle kogo. Postanowiłem jednak, że z racji na to, że oboje prezentujecie całkiem przyzwoitą godność, symbol otrzyma któryś z waszej dwójki. Więc niech tego kogoś wyłoni walka- oznajmił wyniośle staruszek, uśmiechając się szeroko. Miguel najwidoczniej potraktował to jako zachętę, bo jego lalka ponownie poleciała w stronę Rena. Ten w ostatniej chwili obronił się, używając Płetwy Rekina jako tarczy i przyjrzał się, z czym dokładnie ma do czynienia. Lalka zamiast dłoni miała utworzone z furyoku bycze rogi. Tao miał dosłownie chwilę na zaobserwowanie tego, bo chwilę później Miguel mocno szarpnął ręką w tył, a lalka matadora oddaliła się, wpadając w rękę jej właściciela.
-Hm... Czyli ataki z zaskoczenia raczej w twoim wypadku na nic się nie zdadzą? Jaka szkoda... A miałam nadzieję na szybkie zakończenie tej walki- zaśmiał się Hiszpan. Z jego twarzy nie schodził nadęty, przepełniony egoizmem i pewnością w zwycięstwo uśmiech, co jeszcze bardziej denerwowało Rena. Nie lubił być traktowany w ten sposób na polu bitwy. Nagle w walce przestały się liczyć test, misja czy Duch Pierwszego Wybrańcy. Cel był prosty. Zetrzeć ten bezczelny uśmiech z twarzy wroga. Za wszelką cenę. A potem, tak już przy okazji, skopać mu tyłek.
Minęła dosłownie chwila, a Ren już szarżował na przeciwnika. W odpowiedzi Miguel zrobił zamach, ponownie wyrzucając lalkę matadora w stronę młodego Chińczyka. Ren zaczął dość sprawnie unikać szybkich ataków lalki, która za wszelką cenę starała się go zranić. Jednocześnie próbował odpłacić się matadorowi tym samym, na co nie miał zbytnio szansy przez to, że lalka serwowała mu bardzo szybkie ataki. Miguel pilnował, żeby linki od matadora nie zaplątały mu się za bardzo, ze skupieniem manewrując swoją marionetką i co chwila śmiejąc się praktycznie z niczego.
Dosięganie Miguela było bezsensowne tak długo, jak wybraniał się swoją lalką, toteż Ren starał się dosięgnąć właśnie ją. Płetwa Rekina co i rusz starała się zranić materiałowego przeciwnika, jednak ten skutecznie unikał każdego uderzenia, prowadzony przez sznurki Miguela. Ruchy panicza Tao nie były tak płynne i zwarte jak kiedyś. Postawa przeciwnika rozpraszała go tak bardzo, że nie był w stanie kontrolować swoich ataków, wykonując je zbyt chaotycznie i bez zastanowienia.
-Wygląda na to, że obaj się zawzięli. I teraz nie wiem, czy powinienem kibicować krzycząc ,,Złota moc" czy ,,Chińska moc"- westchnął Xiao Shun, stając obok Yoh. Ten spojrzał na niego zdziwiony, po czym, ku irytacji Hao, uśmiechnął się przyjaźnie.
-Czy myślisz że to w porządku gadać z wrogiem ot tak?- warknął Król Szamanów w stronę Wybawcy.
-Czemu nie? Miguel niech sobie walczy, ale ja nie mam ochoty. To potem boli... No skoro nie walczę to wykorzystam czas inaczej, integrując się z wami!
-Dobre podejście, stary!- uśmiechnął się szeroko Yoh, przybijając żółwika z Wybawcą.
-No ale żeby nie było, wciąż jesteśmy wrogami. Teraz to tylko takie chwilowe zawieszenie broni, oki?- zaproponował Xiao Shun z szerokim uśmiechem, klepiąc Yoh po plecach.
-W porządku. Jak dla mnie spoko- odparł młodszy Asakura, wystawiając kciuka.
-Jak dzieci...- mruknął z politowaniem Hao, patrząc na tą pseudo-przyjacielską, pseudo-wrogą scenę, po czym ponownie skupił swoją uwagę na walce Miguela i Rena.
Ren z uporem próbował wprowadzić w życie swój nowy plan. Postanowił przeciąć sznurki, do których przyczepiony był matador, aby odebrać Miguelowi jego jedyną broń. Jednakże za każdym razem kiedy jego ostrze zbliżało się do linek, Miguel z uśmiechem na ustach przyciągał lalkę do ręki, a potem znowu puszczał ją w stronę Rena. Miało to swój cel, albowiem poprzez wyrzut pierwsze natarcia lalki były silniejsze niż kolejne. Paniczowi Tao szybko przestała się podobać ta zabawa. Mimo wszystko nieświadomie wciąż się w nią bawił.
Miguel zaśmiał się po raz kolejny, gdy ostrze zdenerwowanego panicza Tao przesunęło się tuż pod linką lalki, która chwilę potem odsunęła się od niego z zawrotną prędkością. Chińczyk był coraz bardziej wkurzony zbyt pewną siebie postawą swojego przeciwnika. No bo na Króla Duchów to nie była jakaś tam zwykła walka! To była o symbol Godności! Mógł się chociaż trochę bardziej przejąć!
Ren nagle przestał atakować tak niedbale i ze złością jak wcześniej. Postanowił skończyć tą zabawę raz a dobrze. Jego przeciwnik widocznie wyczuł, że zbliża się coś dużego i postanowił odpowiedzieć tym samym. Szykowała się wymiana ostatecznych ciosów.
-Alberto! Bycze natarcie!- krzyknął pewny siebie Miguel. W atak włożył całe swoje furyoku, które ukształtowało się niczym byk, wewnątrz którego wciąż tkwiła lalka. Rogi furyukowego byka były tymi, które podczas kontroli ducha zastępowały dłonie lalki matadora.
Ren szykował się na kontratak. Z tego starcia zwycięsko wyjść mógł tylko jeden, wystarczająco godny szaman.
***
Anna, Yuuki i Jeanne zmierzały właśnie w kierunku Stonehenge, nie wiedząc, że właśnie w tej chwili odbywa się tam bardzo ważna walka, mająca na celu wyłonić najbardziej godnego z dwóch wojowników. Yuuki i Jeanne trochę niepewnie zerkały na idącą przed nimi Annę, trzymającą w ręku Kompendium Mapy Wybrańców. Nie były pewne, czy trzech Wybrańców przeżyje spotkanie z Anną, która była wkurzona faktem, iż zapomnieli o tak ważnej rzeczy.
-Jeanne.
Głos blondynki wybudził srebrnowłosą z zamyślenia. Rzuciła szybkie spojrzenie przyjaciółce, która tylko wzruszyła ramionami, po czym spytała krótko:
-Tak?
-Właściwie to czemu mieszkasz z Meene i Johnem, a nie z Marco? Zawsze myślałam, że z nim jesteś o wiele bliżej niż z którymkolwiek z Wybawców- powiedziała patrząc na nią przez ramię. Srebrnowłosa uśmiechnęła się smutno.
-Cóż, to prawda. Marco zawsze był dla mnie bardzo ważną osobą. I prawdę mówiąc wciąż jest. Ale po tym, jak Hao został ogłoszony Królem Szamanów, a wszyscy wrócili do swoich dawnych żyć, Marco i Luchist wyruszyli w podróż o podłożu chrześcijańskim. Bardzo chciałam jechać z nimi, ale nie chcieli się zgodzić. Powiedzieli: ,,zabraliśmy ci stanowczo za dużo młodości, więc teraz, kiedy Turniej Szamanów się skończył, powinnaś normalnie żyć". Więc oddali mnie pod opiekę Meene i Johna, którzy bardzo ciepło mnie przyjęli i z chęcią zgodzili się mną zaopiekować. Teraz są dla mnie jak prawdziwi rodzice. Jednakże nie mogę być z nimi zawsze, toteż postaram się kiedyś jakoś ułożyć sobie życie. Tak myślę...
-Ułożyć przyszłość, tak?- zamyśliła się Anna. Szczerze mówiąc nie miała pojęcia, co mogłaby robić w życiu Żelazna Dziewcica Jeanne. W pensjonacie się nie przyda, więc pomóc jej za bardzo nie mogła. W dodatku wyglądała tak niewinnie i była na tyle naiwna, że można ją było łatwo oszukać. Kyoyama sama nie wiedziała czemu, ale chciała jej w jakiś sposób pomóc, coś dla niej zrobić.
Doszły na miejsce, akurat na sam koniec walki. Zobaczyły, jak Ren łatwo unika silnego ataku zielonookiego Hiszpana, po czym uderza swym najsilniejszym atakiem w lalkę, która najwidoczniej była jego medium.
-Bason! Kuten Ōgenraisei Fukatenson !- wrzasnął, uderzając Płetwą Rekina w lalkę. Błyskawica, która uderzyła w szmacianego matadora sprawiła, że spalił się on na popiół. Walka dobiegła końca. Miguel stał oszołomiony, a na jego twarzy nie gościła już pewność siebie. Zwycięzcą został Ren. Jakiś Chińczyk o tępym wyrazie twarzy zaczął klaskać, po czym odwrócił się w ich stronę.
-O, Yuuki, cześć. Co tam u ciebie?- spytał jak gdyby nigdy nic, sprowadzając powszechną uwagę na trzy nowo przybyłe dziewczyny.
-Anno, to są Miguel Espaniosa oraz Xiao Shun. Wybawcy- szepnęła cicho Yuuki. Jeanne położyła jej rękę na ramieniu. Wiedziała, że przyjaciółka boi się konfrontacji nie tyle z Xiao Shunem, co z nieobliczalnym Miguelem, który aktualnie wbijał w nią pełne wściekłości i wyrzutu spojrzenie.

2 komentarze:

  1. O i znowu pierwsza!
    Najpierw przejdę do rozdziału.
    Mimo, że krótki, ale i ciekawy. Spodobało mi się nowe O.S Ren'a. Płetwa rekina... niezła sprawa. Ale bardziej rozbroiły mnie akcje Xiao jak po przyjacielsku odnosił się do wybrańców. I to całe zastanawianie się komu kibicować? W dechę XD. Rządzisz Xiao! To chyba jedyny wybawca, który zgarną moją sympatię.
    Xiao: Bardzo dziękuję. Reszta ludności normalnie nas nienawidzi, więc cieszę się, że chociaż ty mnie jednego lubisz.
    Mówię to co widzę...
    Dobra wracam do komentowania, ale dzięki że się odezwałeś Ziom *Przybija z Chińczykiem żółwika na pożegnanie*
    Jak już mówiłam akcje w dechę. Co do Hiszpana to powiem jedno. Cieszę się, że dostał po gębie i że Tao zdał test śpiewająco...
    Ren: Ja zawsze wszystko robię śpiewająco!
    Wiem stary...
    Co do długości rozdziałów to powiem tak... że nie przeszkadza mi to, że ten akurat jest krótki.
    - A teraz drugi temat.
    Mówiłaś, że nie jesteś najlepsza w opisywaniu walk tak. Wiesz co? Od jakiegoś czasu szukam sposobu na odwdzięczenie się za te dedykacje itp... i stanęło na tym, że mogę ci zaoferować lekką pomoc. Masz mojego Gmail'a więc możesz w każdej chwili prosić mnie o pomoc. I chodź nie zawsze, to mogę ci wspomóc radą. Ale nie zmuszam cię do tego, ale jak chcesz mojej pomocy w opisach walki... wal śmiało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pączki... W środę myślałam, że nie będę w stanie już na nie patrzeć^^' Byłyśmy u koleżanki w odwiedzinach, poszłyśmy razem do Biedry i narobiłyśmy jej siaryXD ("Mamo, mamo, kup nam Kinder-niespodziankę! Mamo, mamo, kup nam pączka! Mamo, mamo, kup nam czosnkową bagietkę!") Kinder-niespodzianka + 2 pączki + czosnkowa bagietka jednego wieczoru = niechęć do jedzenia czegokolwiek przez najbliższy tydzień^^' Ale koniec końców skończyło się na pączku i pudełku faworków przyniesionym przez koleżanki;D Czuję się cięższa o ładnych parę kilo^^'
    Dobra, do rzeczy;D
    Mam naprawdę wielką nadzieję, że Ren porządnie skopie tyłek temu debilowi. Wciąż się waham, kto mnie najbardziej irytuje spośród Wybawców, ale Miguel zawzięcie walczy o tę pozycję==
    Za to Shuna lubię coraz bardziej;D Trochę przypomina mi Yoh... Oczywiście nie jest tak przystojny, tak mądry, tak uroczy, nie ma brata bliźniaka i... No generalnie nie jest Yoh;P Ale zawieszenie broni genialne;D Biedny Hao, co on tam z nimi ma...XD
    No patrz, takiej historii się nie spodziewałam. Ale cieszę się, że Marco i Luchist tak się dogadali i mam nadzieję, że oznacza to odbudowanie dawnych relacji:) I też mieli w sumie trochę racji zostawiając Jeanne Johnowi i Meene. A jeśli chodzi o układanie jej przyszłości... Myślę, że Ren mógłby trochę pomóc;P
    Chyba nie muszę mówić, jak się cieszę ze zwycięstwa Rena. Albo raczej: z porażki Miguela>)
    Rozdział się bardzo podobał:) Buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń